Na początku filmu poznajemy młodych żołnierzy, którzy z różnych przyczyn wstępują do armii. Wszyscy trafią do Afganistanu. Nie jest spojlerem zdradzić, że praktycznie wszyscy zginą. Widz nawet nie próbuje trzymać kciuków z to, by najsympatyczniejsi z nich wrócili cali i zdrowi. Z góry wiadomo, że ta wojna, może nawet bardziej niż inne jest całkowicie bez sensu, a każda kolejna ofiara ten bezsens pogłębia.
Film wyreżyserował Fiodor Bondarczuk, syn znanego radzieckiego reżysera Siergieja Bondarczuka, laureata Oscara za „Wojnę i pokój”.