wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

16°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 09:30

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Czasy prowokacji się skończyły. Rozmowa z gwiazdą Wratislavii Cantans

Świetny muzyk zagrał we Wrocławiu już jeden z koncertów, kolejny z jego udziałem w najbliższą niedzielę 15 września podczas finału 48. Edycji festiwalu Wratislavia Cantans.

Magdalena Talik: Dobrze, że rozmawiamy po pierwszym Pana koncercie na Wratislavii Cantans, bo wielu melomanów zachwycił, ale niektórych zaskoczył. Tupanie, podskakiwanie z instrumentem w kościele? Zapachniało sensacją.

Giovanni Sollima: W trzystu procentach szanuję religię, kościół. Przecież pochodzę z Włoch, z Sycylii. Kościół jest równie wspaniałym miejscem koncertowym do wykonywania w nim energetycznej muzyki.

W innych krajach ludzie się szokują?

Wszystko zależy, to kwestia pokolenia, bycia otwartym na rozmaitą muzykę. Widziałem kiedyś podobne reakcje na ostatni kwartet smyczkowy…Ludwiga van Beethovena. Inna sprawa, że czasy prowokacji, awangardy skończyły się 40 lat temu. Piosenki Nirvany mają ponad dwadzieścia lat, a dziś na to by zostać klasykiem wystarczy zaledwie kilka lat.

Wykonanie utworów Nirvany zrobiło wrażenie.

A to przecież taka delikatna muzyka… Ale wybrałem ją, bo te trzy piosenki są oparte na basso ostinato, którego początki sięgają wczesnego baroku. Dźwięk może być bardziej agresywny, w High Definition, ale wiele zbliża tę muzykę do utworów np. Bibera. „Battaglia” to pierwszy politonalny utwór w historii, polirytmiczny. Układając program nie myślałem o wrzuceniu do niego wielu odrębnych składników, bardziej o stworzeniu kontrastu, ale też i paraleli. To dla mnie najważniejsze.

W programie umieścił Pan utwory Gesualda da Venosy, który jest jednym z bohaterów tegorocznej ścieżki koncertowej wymyślonej przez Giovanniego Antoniniego. Jest dla Pana ważnym kompozytorem?

Zdecydowanie. Realizowałem ostatnio we Włoszech projekt związany z sześcioma księgami madrygałów da Venosy. To muzyka wokalna, ale jeśli spojrzy się na zapis to już nie jesteśmy tego faktu tacy pewni, bo kompozytor nie dbał o tekst, raczej o fonetykę, dźwięk, traktując wokal jako kontrapunkt.   

W niektórych źródłach spotyka się informacje, że jego naznaczone zbrodnią życie prywatne miało wpływ na muzykę, jaką tworzył. Zgadza się Pan z taką opinią?

To romantyczna wizja. Przecież podobną muzykę pisał na wiele lat zanim zamordował swoją żonę. Nie mówiąc o tym, że naznaczone chromatyką utwory komponowało także kilku jego przyjaciół i żaden z nich nie pozbawił nikogo życia. Duży wpływ na klimat dzieł miał raczej okres wczesnego baroku, towarzysząca mu mroczna atmosfera, eksperymenty nad wynalezieniem nowych technik, także w muzyce instrumentalnej. Twórczość da Venosy jest ciekawa, bo czasem zmierza w ciemność, innym razem w stronę światła, a momentami donikąd. Wydaje mi się  idealna kolorystycznie na wiolonczelę, eksponuje koloryt.  

To był Pana pomysł, aby z myślą o Wratislavii Cantans sformować zespół wiolonczel?

Tak, dodam, że kilka miesięcy temu w Rzymie zrobiłem podobny koncert z kilkudziesięcioma wiolonczelistami.

Był Pan w stanie ich wszystkich kontrolować?

Niezbyt i to właśnie okazało się miłe, bo kiedy nie mogliśmy się zgrać, muzyka nas do tego zgrania wręcz zmusiła. To ciekawe doświadczenie. I nie nowe, bo duże zespoły wiolonczel były popularne od epoki romantyzmu, a wcześniej sporą popularnością cieszyły się koncerty z udziałem viol.

Pan szalał w kościele Uniwersyteckim chodząc z wiolonczelą po scenie. Nie mógł Pan usiedzieć w miejscu?

Do 1860 roku na wiolonczeli grało się bez tzw. nóżki, czyli podparcia. Na przełomie XVII i XVIII wieku w Neapolu była jedna z największych szkół wiolonczelowych w Europie, wielu jej reprezentantów jeździło z koncertami, m.in. do Anglii, gdzie na ich punkcie dosłownie oszalał sam George Friedrich Händel. Wtedy instrument trzymało się zupełnie inaczej, bliżej ciała, oddychając niemal razem z nim. Teraz kiedy pozycja jest odmienna łatwiej zagrać bardziej dynamiczne utwory, ale przy Nirvanie potrzebowałem czegoś mocniejszego, czerpania dynamiki z ciała, bo to już dźwięki ponad fortissimo. Na co dzień nie gramy tak głośno.  

Na festiwalu zabrzmi jeszcze w niedzielę Pana własny utwór „Folktales”.Jaka to kompozycja?

Rodzaj koncertu wiolonczelowego.

W tytule jednej z jego części pojawia się nazwisko Leonarda da Vinci. Inspiruje Pana świat sztuki?

Leonardo da Vinci fascynował mnie już kiedy miałem 3 lata, ale to normalne, bo jego projekty podobają się wielu dzieciom. Jako ośmiolatek poprosiłem mojego tatę o kopię „Kodeksu Atlantyckiego”. Do dziś go uwielbiam i nie wiem, jak się to dzieje, ale zainspirował wiele moich utworów. Niemniej lubię też  Italo Calvino i jego bajki włoskie, zwłaszcza sposób, w jaki je pisał, wreszcie nie mogę nie wspomnieć o Vivaldim i jego fantastycznych koncertach wiolonczelowych.  Są niewiarygodne, ciągle do nich wracam, zwłaszcza dwóch, których ostatnie części zawierają wariacje.

rozmawiała Magdalena Talik

zdjęcia Gian Maria Musarra

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl