Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
„Barbie” w reż. Grety Gerwig
Wspomniany Quentin Tarantino („Django”, „Pulp Fiction”, „Wściekłe psy”) w dniu premiery wybrał się do kina na „Barbie” i „Oppenheimera”. Zresztą nie tylko on. Akcja pod nazwą Barbenheimer okazała się marketingowym majstersztykiem i obiegła cały świat. Sama byłam ciekawa, dlaczego miliony ludzi na całym globie postanowiły obejrzeć te dwa - jakże różne - filmy jednego dnia.
Zacznijmy od tego, że obie produkcje nic właściwie nie łączy. Poza wspólną datą premiery i memem, od którego zaczęła się akcja Barbenheimer. Od razu dodam, że „Oppenheimerem” Nolana jestem zachwycona (recenzja w linku poniżej). A jak rzecz ma się z „Barbie”?
Greta Gerwig zmienia historię kina
Trudno nie zauważyć, że akcja filmu Nolana rozgrywa się w czasach, kiedy kobiety mogły być jedynie tłem dla mężczyzn. To panowie robili rzeczy wielkie. Greta Gerwig pokazuje w „Barbie”, że świat jest już w innym miejscu, chociaż do ideału sporo jeszcze brakuje.
Co ciekawe, film o słynnej lalce (w tej roli świetna Margot Robbie), która w swoim idealnym, plastikowym świecie przechodzi kryzys, budzi skrajne emocje - od zachwytów po całkowitą negację.
Gerwig, amerykańska aktorka, reżyserka i scenarzystka, do tej pory znana była głównie z kina niezależnego. Za rolę w filmie „Fances Ha”, którego była także współscenarzystką, dostała nominację do Złotego Globu. Ma też na koncie nominację do Oscara za scenariusz adaptowany do „Małych kobietek”. Za reżyserię filmu „Lady Bird”, który opowiadał m.in. o trudnej relacji matki i córki, była nominowana do Oscara, jako jedna z zaledwie pięciu kobiet w tej kategorii w historii nagród Amerykańskiej Akademii Filmowej.
Zobacz trailer „Barbie”
„Barbie” pokazuje, jak zmienił się świat. I to nie tylko świat kobiet
Przed seansem w kinie zapytałam swoją nastoletnią córkę, której film Gerwig bardzo się podobał, jak zapamiętała lalkę Barbie z dzieciństwa. Miała ich dużo - klasyczne, jeżdżące konno, Barbie - syrenka, z „Pięknej i Bestii”... - Ale najbardziej lubiłam te dziwne, szalone z serii Monster High - odpowiedziała.
I to pokazuje, jak zmieniły się czasy, lalki Barbie i nasza perspektywa. Moje wspomnienie z dzieciństwa w czasach PRL-u jest zupełnie inne. Barbie można było kupić jedynie w Pewexie za dolary. Nie było mnie stać, więc chodziłam się bawić lalkami do koleżanek. Pamiętam tamten dziecięcy zachwyt.
Sklepy za komuny świeciły pustkami, czasy były szare i siermiężne, a lalka Barbie miała modne ciuchy, długie włosy, torebki, stroje kąpielowe, grała w tenisa, jeździła konno i wypasionymi samochodami. Rewia mody i powiew zachodniego świata. Szybko z tego zachwytu wyrosłam, ale do dziś pamiętam zapach tamtych lalek.
Feminizm vs. patriarchat w filmie Grety Gerwig
„Barbie” to w zamyśle komedia z elementami satyry, która powinna też uczyć i opowiadać o poważnych sprawach. Feminizm, patriarchat - te idee wzięła na warsztat Gerwing. Ale też relacje między matką a córką, docenienie prawdziwego, zwyczajnego życia z cellulitem, bez szpilek, za to w wygodnych klapkach (popularne dziś Birkenstocki), czasem z oczyszczającymi łzami. Zwyczajność też może być cool - zadaje się mówić. - Wcale nie musimy być idealne. Podobnie zresztą jak mężczyźni.
„Barbie” - komedia z ambicjami. Coś jednak poszło nie tak...
Słowem miała to być komedia z ambicjami, żeby powiedzieć światu coś ważnego. Sęk w tym, że nie do końca to wyszło. Momentami robi się pretensjonalnie, płytko, nie brakuje łopatologii i niezbyt śmiesznych żartów. Mam wrażenie, że Gerwig zachłysnęła się szalonymi komediami z Willem Ferrellem (patrz „Eurovision Protest Song: historia zespołu Fire Saga” czy „Ostrza chwały”), który zresztą zagrał szefa firmy Mattel w jej filmie. Tam była jednak jazda po bandzie, a tu tylko namiastka.
„Barbie” może się jednak podobać. Pełen różu i brokatu plastikowy świat, wykreowany w filmie przez znakomitą scenografkę Sarah Greenwood, robi wrażenie. Do tego świetni aktorzy Margot Robbie i Ryan Gosling w roli zakochanego, niezbyt rozgarniętego Kena (utwór „I'm Just a Ken” w jego wykonaniu z gołą klatą to hit!). A na dokładkę znana i lubiana ekipa z serialu „Sex Education”.
Dużo tu tańca i przebojowej muzyki (są m.in. piosenki Billie Eilish i Dua Lipy, która pojawia się też w epizodzie jako Barbie syrenka). Wielbiciele kina szybko na pewno odkryją odniesienia do klasyki - „2001: Odysei kosmicznej” i „Lśnienia” Kubricka, ale również „Matrixa”, „Parasolek z Cherbourga” czy musicali z Travoltą. Słowem przyzwoita rozrywka. I jeden wielki product placement. Bo wiadomo - biznes się kręci.
Gdzie obejrzeć film „Barbie”?
Oczywiście najlepiej w kinie, ale teraz grany jest już okazjonalnie. Film „Barbie” od 15 grudnia 2023 można natomiast zobaczyć w HBO Max.