Miejskie Przedsiębiorstwo Komunikacyjne podsumowuje pracę kontrolerów biletowych za rok 2013. Okazuje się, że sprawdzają oni coraz więcej biletów, ale wystawiają coraz mniej wezwań do zapłaty (tzw. mandatów). Oznacza to, że we Wrocławiu chętniej kasujemy bilety, a liczba gapowiczów spada. Przez 12 miesięcy 2013 roku około pięćdziesięciu kontrolerów MPK sprawdziło ponad 1,17 mln Urbancard. To o blisko 300 tysięcy więcej niż w roku 2012 i prawie trzykrotnie więcej niż w roku 2011. 
Zwiększenie wydajności kontroli biletowych widać również na podstawie liczby skontrolowanych kursów. Dynamikę doskonale można prześledzić na wykresie poniżej. Na takie wyniki miał wpływ kilka czynników. Nie bez znaczenia było choćby wyposażenie kontrolerów MPK w urządzenia do kontroli Urbancard oraz podręczne drukarki, które znacznie przyspieszyły ich pracę. MPK postawiło sobie także za cel podniesienie kwalifikacji i jakości pracy kontrolerów. Organizuje dla nich sporo szkoleń, ale także weryfikuje ich sposób pracy na podstawie badań "Tajemniczy pasażer". 
W związku z tym, że kontroli jest coraz więcej, sieć dystrybucji biletów jest coraz bogatsza, a windykacja jeszcze bardziej skuteczna spada ilość osób, które w podróż komunikacją miejską wybierają się bez biletów. W 2013 roku kontrolerzy wystawili tylko nieco ponad 55 tysięcy mandatów, gdzie rok wcześniej wystawiali ich o 10 tysięcy więcej.
To wszystko przekłada się na to, że we Wrocławiu z roku na rok wpływy ze sprzedaży biletów komunikacji miejskiej rosną i po raz pierwszy przekroczyły 150 mln złotych. W roku 2012 wynosiły około 148 mln zł, w roku 2013 były już na poziomie blisko 159 mln zł. – Najpopularniejsze są bilety jednorazowe i semestralne, oraz 30-dniowe – wymienia Jolanta Mikos z Wydziału Transportu UM. Te pierwsze w 2013 roku sprzedały się w liczbie ponad 28 milionów sztuk. MPK nie zamierza jednak na tym poprzestać, bo obszarem do intensywniejszych działań jest na pewno kontrola nocna. – Do tej pory ze względów bezpieczeństwa kontrole w autobusach nocnych przeprowadzaliśmy sporadycznie. Teraz to się zmienia – mówi Agnieszka Korzeniowska, rzecznik prasowa MPK. Przewoźnik zaczął wysyłać na kontrole nocne większe grupy kontrolerów, nawet 4-osobowe, i robi to znacznie częściej. – Po pierwszych kontrolach widać, że przyzwyczailiśmy się do darmowych przejazdów komunikacją nocną, a przecież w niej obowiązują takie same zasady, jak w autobusach i tramwajach dziennych – podkreśla Agnieszka Korzeniowska. Zwykle kontrole w autobusach nocnych wyglądały tak, że w momencie wejścia do pojazdu kontrolerów nawet połowa pasażerów ustawiała się w pośpiechu przy biletomacie lub wybiegała z autobusu. – Mamy nadzieję, że pasażerowie zrozumieją, że za przejazd w nocy też należy się opłata i będziemy mieli coraz mniej tego typu sytuacji – dodaje rzecznik MPK.Wpływ na postrzeganie i pracę wrocławskich kontrolerów miały też akcje wizerunkowe "Kontroler też człowiek" oraz szkolenia, które regularnie przechodzą. – Sporo osób zrozumiało specyfikę tej pracy i teraz nawet sami pasażerowie domagają się bezwględnego karania gapowiczów, kiedy to jeszcze niedawno stawali po stronie gapowicza – podsumowuje Agnieszka Korzeniowska.Janusz Krzeszowski
