wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 00:55

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Kalambur świętuje 57 lat
Kliknij, aby powiększyć
Wystawa poświęcona historii teatru Kalambur i 10 festiwalom Teatru Otwartego Fot. Tomasz Walków/archiwum www.wroclaw.pl
Wystawa poświęcona historii teatru Kalambur i 10 festiwalom Teatru Otwartego

Teatr Kalambur 57. rocznicę swojego powstania będzie świętować w sobotę 21 czerwca na ul. Kuźniczej, ale już od poniedziałku oglądać tam można wystawę poświęconą historii tego legendarnego teatru i 10 festiwalom Teatru Otwartego. Z tej okazji do Wrocławia zjadą się Kalamburowcy – aktorzy i przyjaciele teatru z całego świata.

Reklama

Teatr studencki Kalambur powstał w 1957 roku. Założyli go Bogusław Litwiniec (dla teatru porzucił fizykę) i Eugeniusz Michaluk. Na początku Kalambur nie miał sceny – grano po stołówkach, akademikach. W końcu teatr trafił pod gościnny dach „Pałacyku” przy ul. Kościuszki. Ich przedstawienia zdobywały pierwsze miejsca na festiwalach w Polsce i za granicą.

Cenzura nie lubi autorytetów

Już ich pierwsze przedstawienie „Konfiskata gwiazd” – „moralitet w formie składanki scen pantomimicznych” – jak napisał jeden z ówczesnych recenzentów, miało problem z cenzurą. Władzy nie podobał się pierwotny tytuł „Konfiskata Gwiaździstych Autorytetów”, za bardzo kojarzył się z Kremlem i czerwoną gwiazdą.

- Świętujemy 57-lecie, bo nie możemy czekać do okrągłej rocznicy, za wielu z nas już odchodzi – mówiła Halina Litwiniec.

- Wszyscy chcieli się dostać do tego teatru. Bogusław Litwiniec robił przesłuchania dla aktorów – wspomina Krystyna Kawczak, aktorka teatru. - Wybrałam się na takie, a on kazał mi się położyć na fortepianie i śpiewać poezję. Myślałam, że będzie jakiś ciąg dalszy – śmiała się – ale on tylko powiedział: „Koleżanko, jest pani przyjęta!”.

Kalambur, obok takich teatrów jak Bim-Bom, STS, czy Hybrydy. był jednym z najsłynniejszych teatrów nie tylko w Polsce, ale też w Europie.

- Zanim pojawiło się hasło „Wrocław miasto spotkań”, my już organizowaliśmy spotkania, które promowały Wrocław na całym świecie – podkreśla Krystyna Kawczak.

Gwiazdy w Kalamburze

Przez Kalambur przewinęli się słynni artyści – tu pierwsze kroki stawiała w spektaklu „Po ulicach miasta chodzi moja miłość” w 1960 roku piosenkarka Anna German, a Pola Raksa (Marusia z „Czterech pancernych i psa” ) wystąpiła w literackim kabarecie w Piwnicy pod Edulem w Pałacyku. Tu też debiutowała w „Łysej śpiewaczce” w 1966 roku Ewa Dałkowska oraz Stanisław Szelc w „Szewcach” Witkacego.

- Kalambur był naszym życiem, naszym domem, naszą szkołą. Tu zakładaliśmy rodziny, tu rodziły się nasze dzieci – mówi Halina Litwiniec, żona Bogusława Litwińca.

- Współczesna młodzież nie zrozumie tego, co działo się w latach 50. i 60. ubiegłego wieku, tej naszej potrzeby bycia razem. To było czymś naturalnym, na tej glebie powstawały teatry studenckie – wspomina Lena Kaletowa, dziennikarka i aktorka teatru. – Kalambur powstał z naszego rozczarowania rzeczywistością, ale i z nadziei. W roku 1956 władzę objął Władysław Gomułka, zaczęła się odwilż, całe pokolenie ZMP zawiedzione ówczesnymi ideami poszło w kierunku tworzenia, poszukiwania. Byliśmy awangardą, za nami szła inteligencka widownia. Nie trafialiśmy w próżnię, garneli się do nas studenci.

- Wrocław w tamtych czasach był czarny, brudny, pełen zawalonych domów – wspomina Krystyna Kawczak. – A tu nagle pojawia się Litwiniec i proponuje coś innego, nowego. To nie był teatr realizujący założenia ideologiczne systemu, nie było sztuk o Leninie, czy o robotnikach. Władza nas tolerowała i traktowała jak społeczny wentyl bezpieczeństwa. W Kalamburze występowały piękne i młode dziewczyny, ale wcale nie było łatwo się utrzymać w zespole, bo Litwiniec był antyfeministyczny – śmieje się pani Krystyna.

Rodzina Kalamburowców

Kalambur to wielka rodzina, trzypokoleniowa. Tworzą ją założyciele – dziadkowe, średnie pokolenie i ich dzieci.

- Kalambur to także lata 80. ubiegłego wieku, nie zapominajmy o tym – zaznacza Dorota Sapińska, odpowiedzialna za Kalamburowe wydawnictwa.  – W tych latach nie byliśmy zaprzyjaźnieni z cenzurą, walczyliśmy o przydziały papieru. W tych nienormalnych czasach Kalambur był normalnym światem. Dużo czytaliśmy, wymienialiśmy się myślami. To nas łączyło, przecież nie było komórek i internetu. Organizowaliśmy koncerty, u nas występowali Maciej Zembaty, Marek Grechuta, Roman Kołakowski. Korzystaliśmy z przepisu, który uznawał imprezę na 100 osób za imprezę zamkniętą. Często w kawiarni tłoczyło się i 200 osób!

Ludzie na kalamburowe przedstawienia potrafili jechać z całej Polski, a nawet uciec ze szpitala. – Pamiętam widza, który przyszedł do nas w piżamie. To był rok 1984, wystawialiśmy przedstawienie o lwowskich piosenkach. Ten człowiek uciekł ze szpitala, żeby je zobaczyć – wspomina  Dorota Sapińska.

Teatr Otwarty

Teatr Kalambur to także 10 Festiwali Teatru Otwartego. Występowały na nim teatry z całego świata – od Nowej Zelandii, poprzez Azję, obie Ameryki i Europę po lapoński teatr z Islandii. Tak znani twórcy jak np. Pina Bausch grali we Wrocławiu za przysłowiowy wikt i opierunek, czyli za bloczek na obiady do studenckiej stołówki i nocleg w akademiku. – Nie brali żadnych pieniędzy, bo i tak nie mieliśmy ich, żeby im zapłacić. Chcieli po prostu wystąpić za żelazną kurtyną, wziąć udział w czymś tak wyjątkowym jak nasz festiwal – wspominają Kalamburowcy. Ostatni festiwal odbył się w 1993 roku. Jeszcze w maju 1994 zagrano ostatnią premierę „Papierowe kwiaty”  Egona Wolffa w reżyserii Roberta Czechowskiego, w czerwcu rozwiązano zespół – po transformacji ustrojowej nie potrafiły się dogadać się ze sobą władze samorządowe i Zjednoczone Przedsiębiorstwa Rozrywkowe, którym podlegał teatr.

W tym roku powstał Społeczny Komitet, w skład którego wchodzą Krystyna Kawczak, Halina Litwiniec i Mira Nikodemska. Panie postanowiły przypomnieć Wrocławiowi o Kalamburze – przywołać jego tradycję i upamiętnić dokonania. Dzięki nim legendarny teatr świętuje swój 57. Jubileusz.

Trzecie pokolenie

Dziś po dawnym Kalamburze została kawiarnia Art Cafe Kalambur, którą prowadzi kolejne, najmłodsze pokolenie Kalamburowców.

- Kontynuuję tradycję rodziców – mówi Michał Litwiniec. – Próbuję w tym miejscu łączyć starą i młodą generację. Wymyśliliśmy, że z okazji jubileuszu zaprezentujemy różne rodzaje sztuki otwartej.

W sobotę 21 czerwca ul. Kuźniczą opanują artyści. O godz. 11 rozpocznie się malowanie kalamburowego murala, a do godz. 17.30 występować będą buskerzy – uliczni artyści.

Pod witrażem kawiarni Pod Kalamburem o godz. 17.30 wystąpią Dixi Tiger Band. Po ich występie nastąpi odsłonięcie pamiątkowej tablicy i rzeźby przestrzennej upamiętniającej działalność Kalambura. Autorką projektu tablicy jest Hanna Jelonek, a rzeźby Michał Staszczak.

Po uroczystości zaplanowano performans Piano Activities Małych Instrumentów i ich gości. Potem w ramach „Kalamburowego wieczoru piosenek” będzie można usłyszeć znanych aktorów, którzy zetknęli się w swojej pracy z Kalamburem. Swój udział zapowiedzieli Ewa Dałkowska, Krystyna Krotoska, Jolanta Chełmicka, Alicja Baranowska, Tadeusz Drozda, Krzysztof Piasecki, Edward Lubaszenko, Ryszard Wojdyłło. Koncert poprowadzi Jerzy Bielunas.

Wieczór zamkną happening (godz. 21.30) w wykonaniu Stanisława Wolskiego i Kliniki Lalek i koncert grupy Karbido „Stolik Na Bruku”.

- Nie chcę zdradzać wszystkich szczegółów programu, by zostawić widzom trochę niespodzianek – mówi Michał Litwiniec. – Wszystkich serdecznie zapraszamy – podkreśla.

Agnieszka Kołodyńska

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl