„I wózek dojechał! Wystarczyły trzy dni (...)”
Dawid Młodzkikowski, organizator zrzutki, napisał na Facebooku: „I wózek dojechał! Wystarczyły trzy dni, aby sąsiedzi i mieszkańcy zrzucili się na wózek dla pani Magdy i powiedzieli TAK dla okazania pomocy. Dziś rano wózek elektryczny dojechał cały i nowy”.
Zrzutka została zakończona wcześniej, gdyż uzbierało się ponad 10 tysięcy złotych, a te pieniądze idealnie starczyły na nowy wózek elektryczny. Pozostała jeszcze minimalna kwota z zebranych funduszy – zostaną zrobione za nie zakupy spożywcze w Lidlu dla pani Magdy.
Nowy wózek zabezpieczony w rowerowni
Wózek obecnie jest już chowany w rowerowni, a pani Magda obiecała, że będzie go też odpowiednio zabezpieczać i dbać o niego.
(…) Niech ta sytuacja będzie pięknym obrazem jak potrafimy okazywać serce innym osobom”.
Pani Magda ma 32 lata. Jest osobą bardzo schorowaną, i to już od urodzenia. Samodzielnie przejdzie kilka kroków, nie może się schylać. Ruch sprawia jej trudność. Hulajnogę, którą jej skradziono, traktowała jak wózek inwalidzki – to nią poruszała się po okolicy.
– O piątej nad ranem jeszcze była przed mieszkaniem, gdzie ją zostawiłam. Stała przed wejściem do mieszkania przy ul. Daktylowej 1, przy windzie. O godz. 10 już jej nie było… – opowiadała wroclaw.pl, w dniu kradzieży, wrocławianka.
Pani Magda utrzymuje się tylko z renty inwalidzkiej (pierwszego stopnia). To 1300 złotych. Mąż nie pracuje – opiekuje się żoną, zarabia jedynie na pracach dorywczych (zbiera i sprzedaje złom). PPani Magda znana jest mieszkańcom Stabłowic i okolic – koloruje obrazki, które sprzedaje przed jednym ze sklepów. W ten sposób zarabiała – po kilka złotych – na jedzenie. Teraz nie może malować, bo szykuje się do operacji ręki. Nie stać jej było na nową hulajnogę, a tym bardziej na elektryczny wózek inwalidzki.