- Podróżowanie jest moją największą pasją. Wcześniej jeździłam wyłącznie rekreacyjnie w inne rejony świata, na przykład do Afryki czy do zachodniej Azji. Wtedy wymarzyłam sobie, że może jest wykonalne, żeby jeździć po towar, zarabiać na tym pieniądze, a do tego spędzać miesiąc nurkując, podróżując, poznając ludzi, kulturę i przyrodę – opowiada Magda.
Zaczęło się jeszcze na studiach
Magda Młodzianko swój biznes prowadzi od 7 lat. Na początku sklep Pierce of Cake istniał tylko w internecie. Od dwóch lat we Wrocławiu można również odwiedzać sklep stacjonarny przy ulicy Jedności Narodowej.
- Zaczęło się jeszcze w czasie studiów na Uniwersytecie Wrocławskim. Chciałam sobie po prostu dorobić na własne kieszonkowe – mówi wrocławianka. - Kiedyś szukając czegoś dla siebie w sklepie internetowym w USA, przez przypadek trafiłam na hurtownię biżuterii do piercingu. Pomyślałam wtedy, że zarobione podczas pracy jako kelnerka pieniądze, zamiast wydać na zabawę, zainwestuję i zobaczę co z tego wyjdzie. Na początku zamówiłam małą ilość, za którą zapłaciłam chyba 330 dolarów. Wystawiłam wszystko na aukcję internetową a gdy się sprzedało pomyślałam, że warto w to wejść.
„Wyszła” z Internetu i pojechała do Bangkoku
Najpierw był sklep internetowy, do którego cały towar zamawiany był w zagranicznych hurtowniach. - Kupując własnoręcznie wykonaną biżuterię w sklepach internetowych, wyczytałam, że jest ona wykonywana właśnie w Azji południowo-wschodniej. Zainteresowałam się tym, poszukałam kontaktów i na początek pojechałam do Bangkoku, gdzie zaopatrzyłam się w całą biżuterię do piercingu, zarówno produkowaną w fabrykach jak i tę wykonywaną ręcznie. Później zgłębiłam temat i zaczęłam szukać źródła, czyli konkretnych osób, które wykonują kolczyki z naturalnych materiałów. Wtedy okazało się, że wszystko to jest wykonywane na rajskich wyspach w Indonezji. Wciąż jeszcze niektóre rzeczy zamawiam przez internet, jednak większość towaru przywożę ze swoich wypraw do Indonezji i Tajlandii. Staram się wyjeżdżać co pół roku. Do tej pory byłam tam już 4 razy. Z ostatniej wyprawy wróciłam miesiąc temu.
Skuterem po Indonezji
- Samą podróż organizuję najtaniej jak się da. Lecę na przykład do Bangkoku, potem tanimi liniami gdzieś do Indonezji, a na miejscu wynajmuje sobie skuter i jeżdżę wokół wyspy i robię zakupy. Mam to szczęście, że są to małe przedmioty, więc mogę kupić dużo towaru, który starczy mi na wiele miesięcy, zapakować to na skuter, a później do samolotu – opowiada Magda.
- Ludzie, których spotykam podczas swoich wypraw, są zawsze bardzo zainteresowani tym po co to kupuje i gdzie to potem trafia. Pytają jak wygląda mój sklep, pokazuję im zdjęcia moich klientów w kolczykach od nich co sprawia im dużą radość. Sam sposób robienia zakupów, zwłaszcza w Indonezji, gdzie jeździ się od wioski do wioski, jest zupełnie „niebiznesowy”. Siedzi się z człowiekiem, który to wykonuje, między nogami biegają jego dzieci, co chwilę podbiega żona i proponuje kawę albo lokalne jedzenie, i zupełnie się nie czuje, że to jest jakiś wielki biznes.
Jakkolwiek jeżdżąc po rajskich wyspach można odnieść wrażenie, że to raczej przygoda niż biznes, to wracając do Wrocławia trzeba pamiętać o wszystkich wiążących się z prowadzeniem własnej działalności obowiązkach. Podczas jej podróży sklep przy ul. Jedności Narodowej nie stoi pusty. Magda od początku jego istnienia zatrudnia w nim osobę do pomocy. Na brak klientów nie może narzekać, bo piercing stał się ostatnio bardzo modny nie tylko w subkulturach młodzieżowych.
Następna podróż planowana jest na koniec tego roku.
ulaj