To był piekielnie trudny czas dla wszystkich służb. Panie Komendancie, jak wyglądała organizacja pracy komendy i jednostek ratowniczo-gaśniczych na terenie Wrocławia?
Przede wszystkim przeszliśmy na system 24/24, czyli zwiększyliśmy liczbę osób na każdej zmianie o 100 proc. Dodatkowo, przed prognozowaną falą kulminacyjną, do Wrocławia dojechały siły i środki z całej Polski. To były siły, które jechały od powiatu kłodzkiego i przemieszczały się wzdłuż biegu rzeki, zgodnie z przesuwaniem się fali powodziowej. Trzeba było te osoby zakwaterować, wyżywić i przygotować front robót, które zaplanowaliśmy.
W pierwszej kolejności były to Marszowice i rzeka Bystrzyca. Tu bardzo szybko realizowaliśmy konkretne działania, czyli umacnianie i podnoszenie poziomu wałów. Jeśli chodzi o Odrę, była to obserwacja, bieżące nadzorowanie i doraźne wzmacnianie wałów.
Jak wielu strażaków było wtedy zaangażowanych do pracy?
Zwiększyliśmy liczbę osób w komendzie do co najmniej 150 dziennie. Ta liczba zmieniała się w zależności od tego, jakich specjalistów potrzebowaliśmy. Dodatkowo przyjeżdżały do Wrocławia odwody operacyjne ze szkół pożarniczych. Dwie kompanie „GRYF” i „BATORY” z województw pomorskiego i zachodniopomorskiego, pojedyncze zastępy z pompami wysokiej wydajności, agregatami, dronami – w takim najbardziej obciążającym dniu mieliśmy dodatkowo ponad 200 osób. W sumie dawało to każdego dnia ponad 300 strażaków PSP do dyspozycji. Oczywiście też zastępy OSP, które codziennie wspierały nasze działania.
Trzeba pamiętać także, że w ramach Krajowego Systemu Ratowniczo-Gaśniczego, nasze siły i środki były także obecne w pierwszej fazie powodzi w powiecie kłodzkim czy ząbkowickim.
Jak dużo było wtedy interwencji na terenie Wrocławia?
Średnio w tamtym okresie mieliśmy około 100 interwencji dziennie. Najwięcej zgłoszeń w jednym dniu to prawie 150, a zazwyczaj jest ich średnio około 30-35, więc widać, jaka to była skala. Proszę także pamiętać, że strażacy nie zajmowali się w tym czasie tylko powodzią. W dalszym ciągu wyjeżdżaliśmy do pożarów, wypadków.
W pierwszej fazie priorytetem były Marszowice. Później mieliśmy dużo interwencji w powiecie wrocławskim: w Kątach Wrocławskich, Siechnicach, Czernicy, Mietkowie. Nasze jednostki jeździły, pomagały w umacnianiu wałów, wypompowywaniu wody, ewakuacji ludzi i realizowały wszystkie inne działania, do których jesteśmy powołani.
Które akcje w tym czasie były dla strażaków najtrudniejsze?
Musimy podzielić sytuacje na dwa rodzaje – najbardziej stresujące i najbardziej spektakularne.
Najbardziej stresującym momentem była ta, w której dostaliśmy komunikat o uszkodzeniu zapory w Mietkowie i nie ukrywam, że wtedy te kilkanaście minut zanim dotarły na miejsce pierwsze zastępy, były bardzo stresujące. Nie wiedzieliśmy, co się dzieje i liczyliśmy się z najgorszym, czyli rozpoczęciem działań w naprawdę dużej skali. Na szczęście, szybko zostało zweryfikowane, że to nie zbiornik w Mietkowie. Skończyło się tylko na stresie.
Jeśli chodzi o te spektakularne akcje, to Specjalistyczna Grupa Wodno-Nurkowa z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 1 uratowała w Kamieńcu Ząbkowickim dwie osoby z samochodu porwanego przez nurt. Ci ludzie byli w samochodzie przez kilkanaście godzin i uratowali ich nasi strażacy. I z tego, co wiem są to mieszkańcy Wrocławia.
Natomiast Specjalistyczna Grupa Poszukiwawczo-Ratownicza z Jednostki Ratowniczej nr 5, jako pierwsza utorowała drogę do Nowego Gierałtowa. Była to ciężka, katorżnicza praca. Wycinanie drzew jednego po drugim, robienie przejazdu do miejscowości.
Wreszcie Specjalistyczna Grupa Ratownictwa Wysokościowego z Jednostki Ratowniczo-Gaśniczej nr 9, która działała na śmigłowcach w obszarze trzech województw. Grupa koordynowała działania związane z trudną ewakuacją osób przy użyciu śmigłowców, jak i zrzucaniem tzw. big bagów, które też wzmacniały wały.
Panie Komendancie, a jak sytuacja wygląda w tej chwili?
Teraz sytuacja wraca do normy. Jeśli chodzi o Odrę, to poziom wody jest poniżej stanu alarmowego, więc sytuacja jest stabilna. Zostaje nam Bystrzyca i kwestia pojemności zbiornika w Mietkowie, który jeszcze przez kilka dni pewnie będzie zrzucał wodę, więc stan na Bystrzycy będzie trochę wyższy i tutaj nasze działania polegają na stałym monitorowaniu sytuacji.
Mówiąc o tych wszystkich akcjach, chciałbym ogromnie podziękować mieszkańcom, bo bez ich ciężkiej pracy nasze działania nie byłyby tak skuteczne. Chciałbym podziękować też Panu Prezydentowi, Urzędowi Miasta i wszystkim instytucjom, które funkcjonowały w sztabie, naprawdę na bardzo wysokim poziomie.
Chciałbym też na koniec podziękować wszystkim druhnom i druhom z Ochotniczych Straży Pożarnych z miasta i powiatu wrocławskiego, wszystkim strażakom z całej Polski, którzy razem z nami działali na terenie miasta: policji, straży miejskiej i wojsku. A także wszystkim funkcjonariuszom, funkcjonariuszkom oraz pracownikom cywilnym mojej komendy za ogrom pracy, który wykonali w tych dniach na rzecz bezpieczeństwa miasta.