wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

18°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 10:15

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Japonia, Indie, kraje muzułmańskie? Jak nie popełniać gaf w dalekich krajach
Kliknij, aby powiększyć
Dwie kobiety ubrane w tradycyjny japoński strój na tle czerwono-brązowych liści oraz mężczyzna o bliskowschodniej urodzie, który stoi obok wystawionego towaru na targu  Phattana Stock, Alexey Pevnev/Shutterstock
Dwie kobiety ubrane w tradycyjny japoński strój na tle czerwono-brązowych liści oraz mężczyzna o bliskowschodniej urodzie, który stoi obok wystawionego towaru na targu

Co w Korei znaczy mocny uścisk dłoni? Dlaczego w Indiach po czyimś imieniu warto powiedzieć „gi”? Co kupić Japończykowi w prezencie? I w końcu: jak targować się na tureckim bazarze? O meandrach różnych kultur opowiada Kamila Ludwikowska z Politechniki Wrocławskiej.

Reklama

Mirka Kuczkowska: Czy warto, ryzykując, że powie się coś nie tak, próbować mówić w języku tubylców?

Kamila Ludwikowska: – Każda próba mówienia w języku obowiązującym w danym kraju jest jak najbardziej wskazana. Ludzie zazwyczaj doceniają ten wysiłek.

A gafy, które przez to popełniamy?

– Nie ma co się nimi przejmować. Mówiąc w języku tubylców, pokazujemy chęć nawiązania relacji, a to buduje zaufanie i sympatię. Jeśli nie wiemy, jak brzmi dany zwrot, zawsze można o to zapytać, zwłaszcza jeśli chodzi o wymowę imienia i nazwiska albo na przykład, co dotyczy krajów Azjatyckich, który człon jest imieniem, a który nazwiskiem.

Pani często zdarzają się gafy językowe?

– Wiele razy popełniłam tego typu faux pas. Zmieniam je jednak w żart, bo trzeba mieć dystans do własnych pomyłek. Tym bardziej, że moja edukacja międzykulturowa w dużej mierze polega na uczeniu się na własnych błędach. Oczywiście potem analizuję te sytuacje i wyciągam wnioski.

Podzieli się Pani jakimś przykładem?

– Mam koleżankę z Wietnamu. Kiedyś, a znałyśmy się już jakiś czas, zapytałam ją, co oznaczają jej imię i nazwisko. Gdy mi powiedziała, zorientowałam się, że cały czas mówiłam do niej po nazwisku, a ona z szacunku do mnie nie zwróciła mi na to uwagi. Dlatego zawsze warto pytać.

W niektórych kulturach, zwłaszcza przy powitaniu i żegnaniu, ważne są odpowiednie gesty. Czy w Japonii, Arabii Saudyjskiej albo Korei Południowej lepiej witać się w przyjęty w tych krajach sposób, czy też podawać dłoń jak u nas?

– Powitanie jest kluczowym momentem przy budowaniu relacji, nie należy tego elementu ignorować. Przed wyjazdem warto poczytać, jakie obyczaje w danym kraju obowiązują. Najważniejszym elementem, na który trzeba zwrócić szczególną uwagę, jest przestrzegana w wielu krajach kwestia starszeństwa i hierarchii społecznej. W większości kulturach najpierw witamy się ze starszymi lub osobami wyżej stojącymi w hierarchii.

A gesty, które należy wykonać? Słowa, które trzeba wypowiedzieć?

– W każdym kraju jest inaczej. W Hiszpanii wystarczy powiedzieć hola. W Indiach oprócz namaste lub mamaskar, należy złożyć dłonie przy sercu i delikatnie się ukłonić. Lekkim ukłonem witamy się też w Japonii czy Korei, przy czym warto pamiętać, że głębokość pokłonu ma znaczenie. Im starsza osoba bądź wyższa ranga, tym pokłon powinien być niższy. Ale ta zasada obowiązuje właściwie tylko na początku relacji, później powitanie staje się coraz mniej formalne.

A co z uściskiem dłoni? Podawać, nie podawać?

– Po kilku wpadkach jestem bardziej powściągliwa. Zdarzało mi się na przykład podejść do Koreańczyka z wyciągniętą dłonią, po czym zaserwować męski solidny uścisk dłoni.  A w Korei uścisk dłoni powinien być delikatny. Mocny uścisk to oznaka dominacji i bardzo niewskazany.

W niektórych językach, na przykład japońskim czy koreańskim, w oficjalnych relacjach stosuje się zupełnie inne formy czasowników.

– Podobnie jest w Indiach. Dodanie do imienia słowa gi, na przykład „Kamila gi”, jest oznaką ogromnego szacunku. Warto być tego świadomym. To działa też w drugą stronę. W krajach muzułmańskich witamy się słowami assalama alejkum. W Arabii można dodatkowo usłyszeć habibi, co oznacza „moje kochanie”. I choć zdarza się, że ktoś tak do nas powie, to lepiej z tym zwrotem uważać, bo zarezerwowane jest raczej dla bliskich.

Spotkałam się z opinią, że przez wzgląd na szacunek do innej kultury nie należy dla turystycznej zabawy zakładać tradycyjnych strojów. Jak Japończycy, Hindusi, Arabowie podchodzą do tego, tradycyjny strój na Polaku urazi ich czy nie?

– Z zakładaniem tradycyjnych strojów jest jak z mówieniem w innym języku: jest jak najbardziej wskazane. W ten sposób pokazujemy zainteresowanie obyczajami i chęć nawiązania przyjaźni. W krajach azjatyckich potrzeba czasu na zbudowanie relacji, a tego typu zachowania zbliżają, pokazują, że nam zależy.

Relację tworzą tez podarunki. Jak je dawać, a jak przyjmować?

– To bardziej skomplikowane. W krajach azjatyckich ważne jest, aby dopasować podarunek do religii i obyczajów danej osoby. Trzeba bardzo uważać, aby nikogo nie urazić. Przede wszystkim, choćby w Indiach, Korei i Japonii, nie daje się drogich prezentów. Obdarowany poczuje się wówczas zobowiązany do odwzajemnienia się, a nie zawsze będzie w stanie. Ważne jest też to, co się daje. Weganinowi nie daje się tradycyjnych czekoladek, bo zawierają jajka; a muzułmanowi nie należy prezentować alkoholu… Choć, przyznam, raz wręczyłam alkohol mojemu koledze muzułmaninowi. Na szczęście zareagował pozytywnie.

Co powiedział?

– Powiedział, że postawi butelkę na półce.

Jeśli nie alkohol ani nie czekoladki – nasze standardowe prezenty – to co przywieźć z Polski?

– Bursztyny, ceramikę i inne wyroby sztuki ludowej. Z jednym zastrzeżeniem: Hindusom nie należy dawać figurek zwierząt. Warto jeszcze pamiętać, że w Azji dajemy prezenty oburącz. To oznaka szczerości i dawania „całego siebie”.

Czy opakowanie ma znaczenie?

– Jest ważne, zwłaszcza jego kolor. W Indiach biały oznacza żałobę, a czarny coś negatywnego, więc lepiej ich unikać. Opakowanie powinno być żółte, ten kolor oznacza pomyślność, niebieskie – symbol nadziei, lub zielone, bo kolor ten związany jest z siłą.

Spotkałam się raz z sytuacją, gdy obdarowany Japończyk podziękował i – ku mojemu zdziwieniu – odłożył prezent, nawet do niego nie zaglądając. My raczej od razu rozpakowujemy prezenty…

– W Azji prezenty rozpakowuje się na osobności. To sposób, aby uchronić darczyńcę od ewentualnej utraty twarzy. Jeśli bowiem okaże się, że prezent, z różnych względów, jest nietrafiony, a obdarowanemu nie uda się tego ukryć, to swoją reakcją może narazić darczyńcę na utratę twarzy. My również powinniśmy otworzyć prezent bez świadków. Choć może się zdarzyć, że Hindus będzie nalegał, aby rozpakować prezent przy nim. Oczywiście należy to zrobić i zareagować entuzjastycznie. Dodatkowo, jeśli relacje na to pozwalają, znajomemu Hindusowi warto wysłać zdjęcie, na którym widać, jak wykorzystujemy podarowaną rzecz, że na przykład figurkę ustawiliśmy na biurku, a szal zarzucamy na ramiona.

Prezent trzeba gdzieś kupić. Jakie zasady obowiązują na lokalnych bazarach. A przede wszystkim, jak jest z tym targowaniem?

– Jedno jest pewne: jeśli już zaczniemy negocjacje, traktujmy partnera poważnie. Chodzi o to, że jeśli jednak nie decydujemy się na zakup, wyjaśnijmy przyczynę. Może to być cena, jakość, co chcemy, ale nie zbywajmy sprzedawcy. Zwłaszcza w Turcji nie targujmy się o coś, czego nie zamierzamy kupić. Zdarzyło mi się targować o torebkę, której i tak nie zamierzałam kupić, czym tylko rozzłościłam sprzedawcę. To było niedojrzałe. 

A jakaś rada, gdybym jednak chciała coś kupić?

– Zacznij od kwoty o połowę niższą. Ceny zazwyczaj są zawyżone dwu- lub trzykrotnie. Dotyczy to i handlu, i usług. W Indonezji czy w Tajlandii zawsze negocjuję przejazdy rikszą lub motorbikiem, zbijając cenę o połowę. Warto jednak znać realia. I od razu zaznaczam, nie ma co targować się w sklepach typu supermarket, galeria lub restauracja.

Czy jest jakaś zasada zachowywania się w obcym kraju, gdy za bardzo nie znamy danej kultury i, nie owijając w bawełnę, nie zależy nam za bardzo, aby się w nią wgłębiać?

– Rozwijanie kompetencji międzykulturowych jest dziś jedną z najważniejszych kompetencji. Żyjemy w globalnej wiosce, na każdym kroku spotykamy kogoś, kto wychował się w innej kulturze. Sądzę jednak, że choć znajomość kultur jest ważna, to ważniejsza jest wrażliwość międzykulturowa. Aby ją wypracować, trzeba jednak najpierw uświadomić sobie i zrozumieć mechanizm własnych reakcji na różne zachowania, trzeba poznać własną kulturę i własne zwyczaje. Ważna jest też umiejętność obserwacji. Jeśli ktoś trzyma dystans, należy to uszanować. Nie chodzi o wyzbywanie się swoich naturalnych zachowań, ale o balans; nie musisz na siłę robić tego, co nakazuje obca kultura, jeśli okazujesz jej szacunek.

Można się tego nauczyć?

– Teorii można nauczyć się na kursach, ale aby zdobyć kompetencje społeczne, zwłaszcza międzykulturowe, trzeba doświadczać. Tego nie nauczymy się, siedząc w domu. Ja podczas podróży i kontaktów z osobami z różnych kultur dużo rozmawiam, o wszystko pytam i dzielę się swoimi wrażeniami.

Kamila Ludwikowska z Wydziału Zarządzania Politechniki Wrocławskiej pomaga innym w odnalezieniu się w labiryncie różnic kulturowych. Przemierzyła już niemal cały świat, była m.in. w USA, Indiach, Tajlandii, Indonezji, Korei, Wietnamie, RPA i na Bliskim Wschodzie. Relacje z jej podróży możesz obserwować na Instagramie @kamilaludwikowska.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl