Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Dawny obóz pracy na Sołtysowicach (Burgweide), który działał w latach 1940 – 1945, to ważna część historii Wrocławia. Do jesieni 1944 r. był obozem przejściowym.
„Po krótkim pobycie w Burgweide więźniowie kierowani byli do innych obozów na terenie III Rzeszy oraz do wrocławskich i dolnośląskich fabryk jako robotnicy przymusowi. W 1944 r. Burgweide został przekształcony w obóz stały, a liczebność wzrosła podwójnie. Ludzie ze względu na brak miejsca spali na podłogach i na stołach. Duża część z nich ze względu na fatalne warunki sanitarne spała na zewnątrz baraków”.IPN oddział Wrocław
1 kwietnia 1945 r. rozpoczął się zmasowany atak wojsk sowieckich na Wrocław i bombardowanie miasta. Od tego momentu liczba więźniów w obozie drastycznie wzrastała.
Badania archeologiczne na terenie dawnego obozu
Dzięki badaniom i odkryciom archeologicznym na terenie dawnego obozu pracy przymusowej można odtworzyć wygląd tego miejsca oraz dowiedzieć się, jak działało.
- Podczas prac odkryto centralnie zlokalizowaną część obozu. Pozostałości szeregu zabudowań świadczą o tym, że był to sektor administracyjny, co poświadcza większa część znalezionych przedmiotów: butelki po piwie, elementy umundurowania żołnierzy Wermachtu, fiolki po perfumach, porcelana.Marcin Marczak, zastępca dyrektora IPN oddział we Wrocławiu
W sumie podczas badań archeolodzy odkryli 381 zabytków. Są to m. in.:
- artefakty z porcelany,
- monety,
- zabytki metalowe: kubki, garnki, puszki, miski oraz sztućce,
- szczoteczki do zębów,
- pojemniki po paście do zębów oraz kremie,
- golarki,
- szklaną szpitalną „kaczkę”.
Archeolodzy odkryli także wiele przedmiotów osobistych takich, jak okulary, fragmenty biżuterii, zabawki (ołowiane żołnierzyki, pionki do gry), wieszaki, pojemnik na nici.
Na terenie dawnego obozu znaleziono także guziki z mundurów (żołnierzy Wermachtu oraz żołnierzy sowieckich), hełmy, scyzoryki, łuski, lornetki i osłonki na manierki, menażki, fragmenty latarek i masek gazowych, a także elementy munduru, takie jak sprzączki od pasów.
„Interesującym zabytkami są rzeczy, które zaliczyć można do kategorii tzw. sztuki obozowej, m.in. gwizdek zrobiony z łuski po kuli czy ręcznie robione pionki do gry” – informuje wrocławski IPN.
Niezidentyfikowane szczątki na Sołtysowicach
Na Sołtysowickiej znaleziono także szczątki ludzkie, które zachowane były w 90 proc.
- To był mężczyzna, dokładnego wieku nie znamy - mówi Maciej Parysek z wrocławskiego IPN-u.
Głębokość grobu była niewielka, nie było też trumny, co wskazuje na pospieszne pochowanie, prawdopodobnie w czasie walk o Twierdzę Wrocław w latach 1944-1945.
Niezidentyfikowane szczątki zostały przekazane i pochowane na cmentarzu wrocławskim przez Miejski Ośrodek Pomocy Społecznej.
Wiele wskazuje na to (mała powierzchnia odkrytych budynków, bliskość głównej drogi i obecność największego budynku na terenie obozu), że teren był sektorem, w którym znajdowały się koszary – mieszkania dla strażników obozu oraz budynek administracyjny i kuchnia.
Na terenie przeprowadzonych badań nie znaleziono śladów obecności baraków dla więźniów. IPN przypuszcza, że część obszaru byłego obozu, która niedawno została przeznaczona pod budowę bloków, jest właśnie tym miejscem, gdzie znajdował się m.in. szpital obozowy. Niemcy, wycofując się przed Armią Czerwoną w 1945 roku, podpalili go wraz z przebywającymi tam ludźmi.
Co planuje wrocławski oddział IPN w związku z odkryciem na Sołtysowickiej
- Instytut Pamięci Narodowej we Wrocławiu zwrócił się do Wojewódzkiego Konserwatora Zabytków z prośbą o przekazanie odnalezionych artefaktów - informuje Marcin Marczak, zastępca dyrektora IPN oddział we Wrocławiu. - W planach mamy stworzenie ekspozycji (na razie tymczasowej) oraz w przyszłości przygotowanie wystawy opowiadającej historię obozów pracy na terenie Wrocławia podczas drugiej wojny światowej. Z racji tej, że żyją jeszcze świadkowie tamtych wydarzeń, możemy dzięki takiej wystawie lepiej poznać szczegóły chociażby z życia codziennego jeńców obozu Baurgweide - dodaje.
IPN chce stworzyć salę pamięci tych miejsc i związanej z nimi historii.
- Wielu ludzi straciło tam życie, a większość z nich zdrowie. Mieszkańcy Wrocławia powinni mieć możliwość poznania czarnych kart w historii miasta.Marcin Marczak, zastępca dyrektora IPN oddział we Wrocławiu
źródło: IPN oddział Wrocław