– Czy ja wiem, chyba nie. Ja się boję – uczniowie niechętnie spoglądają na przekąski, w których w roli głównej występuje przyrządzony mącznik młynarski, czyli po prostu robal. Dorośli są bardziej odważni. – Smakuje jak kurczak, delikatnie – zachwala ojciec, który na Dolnośląski Festiwal Nauki przyszedł z dziećmi. Nachosa z robalem zjadł jednak tylko on. – Miliony ludzi jedzą owady, bo są najzdrowsze, owadów, w przeciwieństwie do zwierząt hodowlanych, nie można szpikować chemią, hormonami, nie wytrzymałyby tego – tłumaczy mgr Radosław Gil z Uniwersytetu Wrocławskiego. Biolodzy przygotowali stoisko, na którym prezentują robale jadalne i tablicę z opisem walorów takiego posiłku. – Cztery świerszcze zapewniają więcej wapnia niż szklanka mleka, a można je chodować nawet w garażu i karmić kawałkiem marchewki, czy ogryzkiem jabłka – wyjaśnia.
Dolnośląski Festiwal Nauki – Park Wiedzy
W plenerze / Warsztaty / Dla wszystkich Ogród Staromiejski
Koty nie trawią skrobi
O zdrowym żywieniu dowiemy się więcej także na innych stoiskach – Studenckie Koło Naukowe Nauczycieli „Sowa” przygotowało m.in. warsztaty w tym, jak określić ph płynów przy pomocy soku z kapusty, czy wykryć witaminę C i skrobię w napojach i jedzeniu. Zastanawiają fragmenty pociętej w paski parówki, ale Barbara Chyra spieszy z wyjaśnieniem. – Do parówek producenci dodają niejednokrotnie skrobię, a nie wszystkie nasze zwierzęta domowe ją trawią, koty nie tkną takiej parówki – dodaje. Można także spojrzeć przez mikroskop na owady, czy fragmenty warzyw i własnoręcznie sporządzić preparat. – Dzieci są zachwycone aparatami gębowymi owadów, a furorę robi zwłaszcza mrówka – śmieje się Natalia Napieraj.
Z młotkiem na banana
Żywność, choć nietypowym kontekście, pojawia się też na dużym stoisku Polskiego Górnictwa Naftowego i Gazownictwa SA. Wprawdzie młotek to ostatnie narzędzie, jakiego powinniśmy używać w kontakcie z bananem, ale jeśli wziąć pod uwagę, że banan schłodzony został do temperatury -196 stopni Celsjusza sprawa staje się jasna. Zanurzony w ciekłym azocie banan jest tak twardy, że nie można go przepołowić nawet sporej wielkości młotkiem. Zanurzonego na chwilę herbatnika zjada się jak loda, ale instruktor poleca, by nie sięgać po takie jedzenie często, bo temperatury szkodzą szkliwu.
Co zjada żołnierz w akcji
Innego rodzaju jedzenie (zapakowane próżniowo) pokazuje na swoim stoisku Wyższa Szkoła Oficerska Wojsk Lądowych. Dzienna rację żywnościową dla żołnierzy mieści się w specjalnym pojemniku, znajdziemy tam m.in. konserwę, którą w ekstremalnych warunkach można podgrzać na miniaturowej maszynce (ogień uzyskamy rozpalając specjalną tabletkę dołączoną do zestawu). Wojskowi pokazują także specjalny chleb (może wytrzymać nawet rok), wodę w saszetkach, tortille, a nawet kanister z wodą, który ubiera się na plecy (wygląda, jak sportowa kamizelka). Największą atrakcją jest jednak robot Talon 4 do przenoszenia ładunków. – Jest wykorzystywany wszędzie tam, gdzie zachodzi prawdopodobieństwo zagrożenia życia człowieka i lepiej wyręczyć się sprzętem – opowiada major Maciej Szukalski z zakładu logistyki WSOWL.
Wytropić mordercę
Oprócz tych na Promenadzie także wiele innych atrakcji, jak robienie zabawek i koszyków z wikliny, papierowych kwiatów, czy zabawa lalkami, pacynkami teatralnymi. Można też złapać mordercę, badając proch na jego dłoni, ale to zabawa dla młodzieży w obecności rodziców, choć organizatorzy z Uniwersytetu Medycznego i katedry medycyny sądowej zapewniają, że szukanie mordercy nie oznacza żadnej makabry.