Na jedenaście dni festiwalu T-Mobile Nowe Horyzonty do Wrocławia ściągnęło nawet kilkanaście tysięcy kinomaniaków z całej Polski i z zagranicy. Jednak nie samym kinem człowiek żyje. Między seansami i po ostatnich projekcjach goście:
Jedzą
W czasie Nowych Horyzontów w barze mlecznym Miś ruch jest większy o 20-30 procent w porównaniu ze zwykłym wakacyjnym dniem. – Co dziennie w porze obiadu przychodzi nawet kilkadziesiąt osób. Nie wydają dużo, Miś jest niedrogi. Porządny obiad z kawałkiem mięsa kosztuje około 10 złotych – mówi pani Dorota, i dodaje: - Wydaje mi się, że rok temu ludzi z festiwalu było więcej, albo więcej z nich nosiło identyfikatory.
Kebab Nynek znajduje się zaledwie 40 metrów od kina Helios, gdzie prezentowanych jest najwięcej filmów. Między seansami niewielkie pomieszczenie jest oblężone. – W kolejce ustawia się nawet kilkadziesiąt osób – mówi pani Ola, młoda pracownica baru. – Najczęściej zamawiają to, co na nie trzeba długo czekać: kebaby lub tortille, muszą na to wydać około 12-13 złotych.
Jeszcze większy tłum pojawia się po ostatnich pokazach. Ola: - Muszą się najeść, zanim ruszą do klubów.
W Bułce z masłem przy ulicy Włodkowica nowohoryzontowi widzowie pojawiają się od rana do nocy. Apogeum ruchu to śniadanie, potem pora lunchu, a następnie wieczór aż do północy. W czasie festiwalu do modnej knajpy przy ul. Włodkowica zagląda o 20 procent ludzi więcej niż w inne wakacyjne dni.
– Za śniadanie z kawą płacą około 26 złotych, porównywalne cenowo są lunche – mówi pani Anna, barmanka. – Więcej wydają wieczorem, ale wtedy idą alkohole, piwo, drinki. Rachunki sięgają wtedy średnio kilkudziesięciu złotych.
W całodobowym sklepie przy ul. Kazimierza Wielkiego klientów jest więcej nawet o 30 procent. – Najczęściej zachodzą między filmami. Kupują wodę, soki oraz drobne rzeczy do jedzenia, bułki, chipsy. Wydają średnio 10 złotych. Może się pan zdziwi, ale alkohol wcale nie schodzi w większych ilościach – mówi sprzedawca.
Bawią się i zwiedzają
- Czy mamy tu ludzi z festiwalu? Tłumy – mówi pani Agata z Przedwojennej. To jeden z najpopularniejszych barów przekąskowych w centrum Wrocławia. – Nie ma jednej pory, kiedy jest ich więcej, pojawiają się przez cały dzień, wieczór i noc.
Szacuje, że w czasie festiwalu w Przedwojennej ruch jest większy o około 20 procent.
W przerwach między pokazami i spotkaniami uczestnicy Nowych Horyzontów także zwiedzają. Kuba, kierowca meleksa z firmy AgaTours, która organizuje mobilne wycieczki po Wrocławiu, kursował m.in. na Ostrów Tumski i pod Halę Stulecia.
- To na ogół filmowcy, dziennikarze, ekipy telewizyjne. Któregoś razu wiozłem także włoskiego reżysera, który brał udział w Nowych Horyzontach – mówi Kuba. – Zdarzają się ciekawe osoby, celebryci. Oni też są zainteresowani historią Wrocławia. Jedna z grup, z którą pojechałem pod Halę Stulecia dopytywała o Wytwórnię Filmów Fabularnych. Pytali, kto tu pracował, jakie filmy powstały we Wrocławiu.
Śpią
Lepszy adres dla miłośnika kina niż ma Bemma Hostel trudno sobie wyobrazić. Od drzwi hostelu przy ul. Kazimierza Wielkiego do drzwi jest kina jest najwyżej kilkanaście metrów. Dlatego aż 12 z 17 pokojów jest zajętych przez uczestników festiwalu.
- Większość przyjechała na całe jedenaście dni. Dużo z nich pojawia się u nas co roku, to już dobrzy znajomi – mówi Michał Gabrych.
– Odpowiada im nie tylko położenie, ale i klimat naszego hostelu. Można tu spotkać ciekawych ludzi, rano, zanim pójdą na pokazy zbierają się, dyskutują, co oglądali ciekawego.
Za dwuosobowy pokój na 11 dni z dostępem do kuchni trzeba zapłacić 1200 zł.
w