Arkadiusz Cichosz, www.wroclaw.pl: Boże Narodzenie – jakie jest Księdza Arcybiskupa pierwsze skojarzenie z tym świętami?
Abp Józef Kupny: – Bliskość. Przede wszystkim odczuwamy ją na poziomie zbliżenia z tymi, dla których często wśród codziennych obowiązków i zabiegania nie mamy czasu. Siadamy z rodziną do wspólnej Wigilii, dzielimy się opłatkiem, razem modlimy się, czytamy Pismo Święte, rozmawiamy, wspominając rodzinne historie i śpiewamy kolędy. Nikt nie liczy czasu. Nikt się nie spieszy. Cieszymy się, że jesteśmy razem. Bliskość wyrażamy również, przesyłając sobie życzenia, pamiętając o słabszych i potrzebujących. Ludziom wierzącym święta Bożego Narodzenia przypominają o innym wymiarze bliskości, który wyraża się tym, że Bóg chciał być tak bliski człowiekowi, iż stał się jednym z nas.
Czy były w domu Księdza Arcybiskupa jakieś zwyczaje wigilijne, świąteczne, które były oryginalne i wyjątkowe tylko w rodzinnych stronach Ekscelencji?
Abp Józef Kupny: – Święta Bożego Narodzenia zawsze przeżywaliśmy bardzo rodzinnie. Nigdy nie siedzieliśmy przed telewizorem. Spędzaliśmy je zawsze w gronie najbliższych. Naturalnie nie zabrakło tego wszystkiego, co kultywują polskie rodziny, czyli pięknie przystrojonej choinki, na której wisiały pachnące pierniki w kształcie gwiazdek, dzwonków, serduszek, i była wieczerza wigilijna, którą rozpoczynała wspólna modlitwa i dzielenie się opłatkiem. Potem były prezenty i wspólne śpiewanie kolęd. O północy uczestniczyliśmy w pasterce. Do dzisiaj pamiętam wypełniony do ostatniego miejsca kościół i ten głośny, radosny śpiew kolęd.
Kto w domu Księdza Arcybiskupa przynosił prezenty pod choinkę, bo są różne tradycje w różnych częściach Polski – św. Mikołaj, Dzieciątko, Gwiazdka, Aniołek…
Abp Józef Kupny: – Na Śląsku najmłodszych obdarowywało Dzieciątko. To był piękny znak tego, że prezenty, które otrzymujemy, są jedynie znakiem tego, co Bóg daje człowiekowi, zasyłając na ziemię Swojego Syna.
Jak wygląda wieczór wigilijny metropolity wrocławskiego?
Abp Józef Kupny: – Te święta nadal mają dla mnie rodzinny charakter, z tym że moja rodzina znacznie się rozrosła i nie tworzą jej już tylko moi krewni, ale także moi diecezjanie. Około południa spotkam się przy stole z ludźmi ubogimi, samotnymi, bezdomnymi i tymi wszystkimi, którzy przyjmą zaproszenie naszej archidiecezjalnej Caritas. Później będę przeżywał Wigilię z księżmi, którzy jesień swego życia spędzają w Domu Księży Emerytów. Wieczorem wieczerza z siostrami zakonnymi. O północy natomiast, w katedrze, celebrował będę pasterkę.
Liturgicznie to nie Narodzenie Pańskie, ale Wielkanoc jest najważniejszym świętem, ale wydaje się, że w popkulturze to właśnie Boże Narodzenie wiedze prym. Nie przesadzamy z takim „magicznym” obchodzeniem świąt już od listopada?
Abp Józef Kupny: – Nie tylko liturgicznie, ale historycznie Kościół świętował najpierw zmartwychwstanie Pana Jezusa. Wielkanoc była obchodzona, zanim wprowadzono do kalendarza liturgicznego święto Narodzenia Chrystusa. Nie rozpatrywałbym jednak tych świąt w kategoriach: „ważne – mniej ważne”. Przecież Pan Jezus nie umarłby na krzyżu i nie zmartwychwstał, gdyby nie przyjął ludzkiego ciała. To my dzielimy czasowo rok na pewne okresy, tymczasem z perspektywy wiary obchodzimy jedno wielkie misterium odkupienia człowieka. Św. Jan Chrzciciel w adwencie mówił, że chrzci wodą, ale jego słuchacze zostaną ochrzczeni Duchem Świętym. To znaczy, że adwent rozpoczął czas, który ostatecznie wypełni się w dniu Pięćdziesiątnicy, czyli w czasie Zesłania Ducha Świętego.
Odnosząc się natomiast do zewnętrznej oprawy tych świąt, trzeba przyznać, że nie jest ona czymś złym. My potrzebujemy zewnętrznych znaków, przez które wyrażamy szczególny charakter jakiegoś wydarzenia. Ważne jest jednak, by one nie przysłoniły nam tego, co istotne, nie utrudniały w dotarciu do głębi.
Dzieci przeżywają Boże Narodzenie wyjątkowo, ale jak dorośli, seniorzy, ludzie samotni mogą dobrze i pięknie przeżyć te święta? Dla wielu to czas najtrudniejszy i najmniej przyjemny w roku.
Abp Józef Kupny: – Papież Benedykt powiedział kiedyś, że kto wierzy, nigdy nie jest sam. Święta są takim czasem, w którym możemy mocniej odczuć, że należymy do ogromnej rodziny ludzi, których łączy wiara w Jezusa. Poza kontekstem liturgicznym w wielu parafiach są organizowane spotkania świąteczne dla tych, którzy nie mają już krewnych. Warto z tego skorzystać. Nasza wizyta na takiej Wigilii może zaowocować nowymi znajomościami i przyjaźniami z tymi, którzy wierzą tak samo, jak my, i podobnie jak my nie mają już najbliższej rodziny. Wspaniale by było także, gdybyśmy się rozejrzeli dookoła i zwrócili uwagę na osoby samotne w naszym najbliższym otoczeniu. Może na wieczerzę wigilijną dobrze jest zaprosić starszą sąsiadkę, o której wiemy, że nie ma żadnej rodziny? Wbrew pozorom takie otwarcie swojego domu przyniesie samym zapraszającym wiele radości. Co do tego nie mam wątpliwości. Jeśli sprawimy, że dzięki nam ktoś będzie miał piękne święta – możemy być pewni, że jego radość stanie się naszą radością.
Święta to czas życzeń. Każdy życzy sobie zdrowia i szczęścia. Czy istnieją idealne życzenia, jakie powinniśmy sobie założyć, łamiąc się opłatkiem?
Abp Józef Kupny: – Owszem istnieją. Najlepsze życzenia, to takie, które są szczere i wypływają z głębi serca. Trudno jednoznacznie wskazać na ich treść. Wierzący mogą sobie życzyć tego, by w ich życiu realizowała się Boża wola, bo jeśli tak będzie, mogą być pewni, iż są na dobrej drodze ku zbawieniu.
Święta, koniec roku, to nie tylko życzenia, ale i czas podsumowań. Jaki był to rok dla Kościoła i Wrocławia.
Abp Józef Kupny: – Dla Kościoła w Polsce to przede wszystkim rok kanonizacji św. Jana Pawła II. Wydarzenie bez precedensu w najnowszej historii, w którego przeżywanie aktywnie włączyło się miasto Wrocław, dzięki czemu mieszkańcy mogli w sposób niezwykle doniosły przeżyć moment ogłoszenie papieża Polaka świętym. Wspólnie rozpoczęliśmy także prace nad obchodami 50. rocznicy orędzia biskupów polskich do biskupów niemieckich ze słynnym zdaniem: „Udzielamy wybaczenia i prosimy o nie”. Wierzę, że dzięki temu uda się nie tylko wypromować samo orędzie, ale zaszczepić jego ducha, z naczelną zasadą gotowości do wybaczenia i dążenia do zgody wśród wszystkich wrocławian. Z radością obserwowałem i uczestniczyłem w takich wydarzeniach, jak piesza pielgrzymka na Jasną Górę, czy nasze archidiecezjalne czuwanie przed obliczem Czarnej Madonny, lub jubileusz archidiecezjalnej Caritas. To wszystko budowało naszą diecezję jako jedną rodzinę Bożą. Wspominam niezwykle miło wszystkie spotkania z ludźmi, czy to w kurii, czy podczas wizytacji, rozmowy z przedstawicielami różnych grup parafialnych. One uświadamiały mi, że Kościół wrocławski żyje Bogiem, jest niezwykle dynamiczny i z entuzjazmem głosi Jezusa.