5. edycję American Film Festival (21-26 października) zainaugurowali, już tradycyjnie, prezydent Wrocławia Rafał Dutkiewicz, dyrektor Kina Nowe Horyzonty i festiwalu Roman Gutek oraz Urszula Śniegowska, dyrektor artystyczna imprezy odpowiedzialna za cały program i wybór filmów.
Ale organizatorzy przygotowali też iście amerykańską surprise, bo zaproszony Portorykańczyk Louis Ortiz to zarówno imitator Baracka Obamy, gwiazda telewizji (politycznego show), jak i bohater filmu "Obama z Bronxu" Ryana Murdocka, który widzowie obejrzą na festiwalu w środę 22 października i w piątek 24 października.
Ortiz wyszedł na scenę ubrany jak 44. prezydent Stanów Zjednoczonych - garnitur, biała koszula, stonowany krawat. Był czarujący, poruszał się i mówił niemal dokładnie kopiując Baracka Obamę. Okazało się też, o czym przekonali się widzowie, że ma spore poczucie humoru. Nawiązując do czerwcowej wizyty głowy państwa w Warszawie, kiedy prezydent skorzystał z siłowni w hotelu Hilton, Ortiz zażartował, że trudno mu znaleźć chwilę w Białym Domu, dlatego znowu musiał przyjechać do Polski. A wrócił do naszego kraju tak szybko, iż nie zauważyły tego nawet służby specjalne.
Sobowtór Baracka Obamy pochwalił American Film Festival i zaznaczył, że to jeden z najlepszych festiwali w Europie, zwłaszcza że oglądając filmy nie musi nawet czytać napisów. Zareklamował dokument o sobie - "Obama z Bronxu". - Trzeba go zobaczyć, w Stanach jest to nakazane ustawowo - podkreślał.
Pożegnał się informując wszystkich, że naprawdę musi już lecieć, bo obiecał Michelle powrót na kolację. - Mam nadzieję, że Air Force One dotrze na czas - dodał.