Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
Wezbrania na rzekach i stan zagrożenia powodzią we Wrocławiu we wrześniu skłonił specjalistów z Politechniki Wrocławskiej do przebadania wody z Odry.
Głównym celem badań była ocena wpływu podwyższanego stanu wody na stan rzeki oraz zidentyfikowanie potencjalnych zagrożeń zdrowotnych. Próbki do analiz zostały pobrane z czterech różnych lokalizacji wzdłuż Odry m.in. przy ul. Potokowej i placu Grunwaldzkim.
Glin i żelazo znacznie ponad normy
Miejsca wybrano tak, żeby pobrać próbki zarówno z odcinków miejskich, jak i mniej zurbanizowanych, a także z lokalizacji, gdzie rzeka łączy się z dopływami. Pozwoliło to zrozumieć wpływ powodzi na ekosystem w różnych warunkach hydrologicznych i środowiskowych.
Naukowcy porównali wyniki z obowiązującymi normami oraz dyrektywą. Stwierdzili m.in.
- znaczące przekroczenia stężeń glinu (Al) i żelaza (Fe),
- podwyższone stężenia azotu (N) i fosforu (P), co może wpływać na zwiększenie tempa eutrofizacji (proces wzbogacania zbiorników wodnych w pierwiastki biofilne),
- wysokie stężenie sodu (Na), chociaż dla tego pierwiastka norma w wodach powierzchniowych nie jest wyznaczona.
Szczególnie niebezpieczne w zamkniętych akwenach
Specjaliści podkreślają, że tego rodzaju zanieczyszczenia są szczególnie niebezpieczne w zamkniętych akwenach, takich jak Morze Bałtyckie.
– Otrzymane wyniki wykazały, że woda powodziowa niesie znaczne ilości zanieczyszczeń chemicznych i biologicznych. Powodzie przyczyniają się do podniesienia osadów dennych, które są bogate w biogeny, takie jak azot i fosfor, metale ciężkie oraz substancje organiczne – wyjaśnia prof. Katarzyna Chojnacka z Wydziału Chemicznego PWr.
Zanieczyszczenia spłynęły z pól i spod fabryk
Zespół badawczy nie był zaskoczony wynikami, ponieważ są efektem wypłukiwania szkodliwych substancji z terenów rolniczych i przemysłowych. – Zaskakująco pozytywny był natomiast brak podwyższonych stężeń toksycznych metali, takich jak kadm czy rtęć, co świadczy o niskim poziomie zanieczyszczenia tymi pierwiastkami – podkreśla prof. Chojnacka.
Badaczka wyjaśnia, że zwiększone ładunki biogenów wpływają na rozwój stref beztlenowych w Bałtyku, co prowadzi do śmierci organizmów dennych i zaburzeń w łańcuchu pokarmowym.
Co ważne, ze względu na ograniczoną cyrkulację czas wymiany wód Bałtyku z Morzem Północnym wynosi około 25-30 lat. Bałtyk, morze niemal zamknięte, połączony jest z Północnym przez wąskie Cieśniny Duńskie.
Wolna wymiana wód sprzyja gromadzeniu się zanieczyszczeń, takich jak biogeny (azot, fosfor), co pogłębia proces eutrofizacji. Zanieczyszczenia pochodzące z powodzi mogą więc utrzymywać się przez dekady, zwiększając ryzyko długotrwałego pogorszenia jakości wody i ekosystemów morskich.