Wszystko zaczęło się od Wołowa niedaleko Wrocławia. Dwa lata temu tamtejsi radni przyjęli uchwałę o utrzymaniu czystości i porządku w mieście. Wprowadzono zapisy o całkowitym zakazie wprowadzania zwierząt domowych do tak zwanych "obiektów użyteczności publicznej, a także psy dostały zakaz wstępu "na tereny placów gier i zabaw, piaskownic dla dzieci, kąpielisk i miejsc wykorzystywanych do kąpieli". Tej uchwale sprzeciwił się wojewoda dolnośląski. Uznał, że decyzja radnych o ustawienie tabliczek zakazu wyprowadzania psów są niezgodne z prawem i wołowscy radni przekroczyli swoje kompetencje. Wojewoda argumentował, że wszystkie kwestie porządkowe w gminie reguluje ustawa o utrzymaniu czystości i porządku. Radni nie chcieli dać za wygraną i sprawa znalazła swój finał w sądzie. W ocenie sądu tabliczka zakazująca wprowadzanie psa, to środek nadmiernie ograniczający swobodę poruszania się i przebywania w określonym miejscu, która przysługuje wszystkim obywatelom, w tym właścicielom zwierząt domowych. Wyrok o usunięciu tabliczek dotyczy tylko dolnośląskiego Wołowa, jednak jest to sygnał dla psiarzy w całym kraju. Miłośnicy psów mogą, powołując się na powyższe orzeczenie, w różnych gminach starać się o stwierdzenie nieważności regulaminów z takimi zakazami.