wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

2°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:50

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Rozmowy i recenzje
  4. Muzyczna podróż z El Saffron

W niedzielę (7-go września) w Starym Klasztorze wystąpił zespół El Saffron. Półtorej godziny z muzyką sefardyjską w wykonaniu sióstr Szafrańskich i towarzyszących im instrumentalistów dla koneserów tych specyficznych dźwięków (czyli jedynego w swoim rodzaju miksu muzyki hiszpańskiej i żydowskiej), nierozpieszczanych przecież przez media i agencje koncertowe, było wielką przyjemnością, czemu dali wyraz gromkimi brawami na koniec występu, a nawet – nie do końca udaną, ale jednak – próbą owacji na stojąco.

Reklama

Ci, którzy przyszli do klubu przy Purkyniego z ciekawości, zwabieni sukcesami El Saffron w programie „Must Be The Music”, mieli okazję poznać zupełnie nowe muzyczne krainy i – kto wie? – być może nabrali ochoty, by czasem wybrać się do nich na dłużej.

Słuchaczy o pewnej wrażliwości muzyka proponowana przez El Saffron skusi na pewno. Dziewczyny zaśpiewały (a panowie zagrali) 13 utworów (w tym jeden na bis). W ich repertuarze znalazły się rzecz jasna pieśni Yasmin Levy, największej inspiracji pań Szafrańskich (m.in. „Libertad”, „Jaco”, „La Alegria”, „Naci En Alamo” czy jej wersja „Hallelujah” Leonarda Cohena), a także stare sefardyjskie pieśni, takie jak m.in. „Skalerika de oro” i „Aman minush”. Jeśli chodzi o wykonawstwo, to – jak powiedziała Elżbieta Zapendowska po jednym z siostrzanych telewizyjnych występów – „nie ma  się do czego przywalić”. Głosy sióstr brzmią wybornie. Muzyków u boku mają wyśmienitych. Klimat koncertu idealnie komponował się z repertuarem. Liderująca w grupie Izabela Szafrańska mówiła niewiele, ograniczając się najczęściej do podania tytułu kolejnej kompozycji i podziękowań za życzliwe przyjęcie poprzedniej. Nie było umizgów, żartów, spoufalania. Jeśli dawało się wyczuć, szczególnie na początku, pewną nerwowość, w żaden sposób nie wpływało to na jakość „wykonu”. Zresztą na tym etapie kariery El Saffron ma pełne prawo czuć tremę i skrępowanie – zwłaszcza w miejscu tak dostojnym i tak przytłaczającym swoją architekturą jak Stary Klasztor.

A jaka jest ta wrażliwość, która ułatwia skonsumowanie twórczości El Saffron? Cóż, wspólnym mianownikiem zdecydowanej większości tych pieśni jest pewna melodramatyczność, egzaltacja wyczuwalna w samych dźwiękach, nawet nie w tekstach, których można nie rozumieć - ich zmysłowa interpretacja wystarczająco dobitnie mówi sama za siebie. Ma to swój niewątpliwy urok, jest takie „hiszpańskie”, takie szalone, na maksa, na zabój. Estetyka ta może jednak męczyć swoją koturnowością, powagą, której zakłócenie jakimkolwiek przebłyskiem humoru byłoby jak przykry dysonans. A zatem – trzeba takie granie lubić. Ale wcześniej trzeba je poznać. Kto nie załapał się na polsatowski talent-show, a czuje, że muzyka sefardyjska znajdzie w jego sercu wdzięczny rezonator, powinien dać El Saffron szansę. Koniecznie w wersji live. Kolejne okazje zapewne się jeszcze nadarzą; można przypuszczać, że po wczorajszym koncercie siostry Szafrańskie będą chciały do nas wracać regularnie.  

Przemek Jurek

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl