Jakie to uczucie strzelić gola w tak ważnym meczu?
- Jestem niezmiernie szczęśliwy. Nawet nie marzyłem o tym, że w takim spotkaniu zdobędę gola. Chcę wszystkim podziękować, bowiem tak wiele osób życzyło mi dobrze. A szczególnie Adamowi Nawałce, który jeszcze rok temu dzwonił do mnie i mówił mi, że jak będę w formie to widzi mnie w reprezentacji.
Ale mimo wszystko to pierwsze powołanie przed kilkoma tygodniami i to drugie teraz było chyba dla pana zaskoczeniem?
- Trener zaskoczył już pierwszym powołaniem nie tylko mnie, ale chyba i was wszystkich. Ale wiedziałem, że jak już przyjadę to zawalczę o to, żeby grać. Starałem się utrzymać moją dyspozycję, mój stan fizyczny. Dzisiaj się udało. Szacunek dla drużyny, bo dzisiaj jak jeszcze ich z boku oglądałem, to grali fantastycznie. Szacunek dla kibiców, którzy nieśli nas swoim dopingiem. Także media zrobiły bardzo dobrą robotę. Było to bardzo pozytywne. Wszyscy chyba wierzyli w nas i cieszę się, że tak się skończyło. Mam nadzieję, że nadal to podtrzymamy i myślę, że to zwycięstwo jest nasze wspólne.
Mówił pan, że marzy aby dograć bramkową piłkę Lewandowskiemu, a tymczasem stało się odwrotnie.
- Mówiłem to bardziej w żartach, a dzisiaj się to stało w „realu”. Lewy zachował się naprawdę fantastycznie, zastawił się i zagrał mi taką piłkę, że chyba musiałem strzelić. Jedyny problem, to był ten bramkarz (śmiech). Ale udało się pokonać Neuera.
Gdy cieszył się pan po zdobyciu bramki, do kamer ręce ułożył pan w serduszko.
- To było niesamowite uczucie jak biegłem do ławki i do trenera. Jeszcze większe, kiedy pokazywałem serduszko swojej córeczce Michalince, która dzisiaj pierwszy raz była na meczu. To jej i mojej narzeczonej Uli dedykuje tę bramkę. A jeszcze w międzyczasie biegnąc pomyślałem sobie: Kurde! Jak ciężko było się tutaj dostać. Jak trudno jest rywalizować z zawodnikami, którzy aspirują do gry w reprezentacji. Musisz to doceniać i szanować. I mam nagrodę.
Wielu już dawno skreśliło pana reprezentacyjną karierę.
- Zawsze walczyłem o siebie, zawsze walczyłem o najwyższe cele. Jestem generalnie wojownikiem. Ci którzy mnie znają bliżej wiedzą o tym, że nigdy nie odpuszczę. Niektórzy mówią nawet, że wszystko wiem najlepiej. Ale to bierze się z mojej ambicji, ambicji czasami większej niż umiejętności. Ale to powoduje, że coś mnie napędza, że chcę osiągać to co najlepsze.
Awansujemy do finałów mistrzostw Europy?
- Mam nadzieję, że się dostaniemy. Teraz jeszcze przez parę godzin pocieszymy się tym, że pokonaliśmy mistrzów świata. A potem musimy już myśleć o wtorkowym meczu ze Szkocją. A ja sam w dalszej perspektywie muszę przede wszystkim modlić się o to, żebym nie miał kontuzji. Jak mnie nic nie będzie bolało to będzie OK.
Zebrał Andrzej Lewandowski