Bioodpady to przede wszystkim resztki warzyw, tzw. obierki, ale też fusy po kawie, skorupki jajeczne i resztki jedzenia (poza resztkami zwierzęcymi, takimi jak kości i mięso). Do kompostu możemy też wrzucić stare pieczywo, ale nie powinniśmy już umieszczać tam np. serów i innych produktów pochodzenia zwierzęcego np. ości ryb. Ważne jest też to, aby do brązowego kubła nie wyrzucać resztek w zwyczajnych plastikowych workach, a w workach kompostowalnych lub luzem.
100 kg w złym koszu
Jak zbadali eksperci z Politechniki Wrocławskiej 30,4 proc. zmieszanych odpadów stanowią bioodpady kuchenne – to zdecydowanie za dużo. Po zestawieniu danych wrocławskiego Ekosystemu i Politechniki Wrocławskiej okazało się, że każdy z nas wytwarza ok. 120 kg bioodpadów kuchennych rocznie, ale z tej masy tylko 20 kg trafia do właściwego pojemnika – reszta, czyli aż 100 kg, trafia do pojemników na śmieci zmieszane. Może w skali jednego mieszkańca 100 kg nie robi wrażenia, ale łącznie daje to 55 tys. ton bioodpadów rocznie.
Dlaczego warto oddzielać bioodpady od śmieci zmieszanych? Przede wszystkim w ten sposób nie zanieczyszczamy śmieci, które trafiają do sortowni. Kolejny argument – jeśli bioodpady są dobrze segregowane, można wykorzystać je ponownie – np. skompostować. We wrocławskiej kompostowni na Janówku powstaje wyjątkowy e-kompost. Każdy mieszkaniec Wrocławia może rocznie bezpłatnie odebrać nawet 1 m sześc. kompostu. Powstaje on z surowców, które trafiają do brązowego pojemnika.
Odpadki, które ulegają biodegradacji, wcale nie są przyjazne dla środowiska – muszą być prawidłowo przetwarzane, ponieważ w trakcie rozkładu mogą produkować szkodliwe gazy. Ostatni argument – być może najistotniejszy – brak segregacji wiąże się z wyższymi kwotami za odbiór odpadów.
Czy to takie trudne?
Dlaczego nie oddzielamy bioodpadów? Według raportu „Zmieszani w kwestii bioodpadów. Co Polki i Polacy wiedzą o kuchennych odpadach bio?” przeprowadzonego przez pracownię badawczą Opinia24 na zlecenie firmy Bioodpady.pl to wcale nie zła wola. O wiele częściej to brak wiedzy czy uciążliwość samego procesu.
Dla wielu osób problemem jest dodatkowy pojemnik, który trzeba opróżniać regularnie, bo resztki mogą się szybciej psuć. Czasem też uznajemy, że jest tych odpadów za mało, aby robić osobny kosz. Rozwiązaniem może być niewielki, ale szczelnie zamykany, pojemnik na blacie kuchennym. W tym roku wrocławianie mogli odebrać takie pojemniki na różnych miejskich wydarzeniach, np. na wrocławskich targowiskach, podczas Soboty z Zielonym Wrocławiem czy wymienić za tekstylia w specjalnym busie SZOT.