wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 02:31

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. 53. Rocznica śmierci Zbyszka Cybulskiego i unikatowe wspomnienia
Kliknij, aby powiększyć
Zbyszek Cybulski w filmie "Popiół i diament" fotos ze zbiorów Stefana Kurzypa
Zbyszek Cybulski w filmie "Popiół i diament"

W mroźną noc 8 stycznia 1967 roku Zbigniew Cybulski wskakiwał do pociągu do Warszawy odjeżdżającego z peronu 3 wrocławskiego Dworca PKP. Zsunął się z oblodzonych stopni wagonu i zginął pod kołami. Wrocław wciąż pamięta wielkiego aktora.

Reklama

Jak zawsze, tak i w 53. rocznicę śmierci zapalone zostaną znicze na peronie 3 i przy Centrum Technologii Audiowizualnych, wspominać go będą znajomi. U nas – wrocławski fotosista Stefan Kurzyp.

Kanapki dla Zbyszka Cybulskiego

Po raz pierwszy Stefan Kurzyp zobaczył Zbyszka Cybulskiego podczas zdjęć do „Rękopisu znalezionego w Saragossie” Wojciecha Jerzego Hasa. Już od czterech lat pracował we wrocławskiej Wytwórni Filmów Fabularnych, ale wybitnego aktora obserwował w akcji dopiero w kostiumowej roli kapitana gwardii walońskiej Alfonsa van Wordena.

– Zagadnął mnie: „Skocz do bufetu, przynieś mi dwie kanapki”, a ja na to: „Tak, Panie Zbyszku” i od razu pobiegłem – wspomina dziś Stefan Kurzyp. – Kiedy wróciłem Cybulski uśmiechnął się i powiedział: „No, to masz u mnie plus, możesz mnie fotografować. A wieczorem wpadnij do Dziennikarzy” – czyli do znanego klubu, dodaje fotosista. Tak zaczęła się nie tylko znajomość z aktorem, ale i pasja uwieczniania go na zdjęciach.

300 fotografii z planu filmowego

Nie wolno było Cybulskiego fotografować znienacka. – Jak usiłowałem mu robić zdjęcie „w cywilu” to mówił: „Starenia, ty nie rób mi teraz, zrób na planie, jak jestem przygotowany, w kostiumie, wtedy się czuję tak, jak należy” – uśmiecha się Stefan Kurzyp i dodaje, że umowy z aktorem dotrzymał. Więcej, aktorskie kreacje Zbyszka tak zafascynowały wrocławianina, że, gdy pozwalały mu na to obowiązki, starał się być obecny na kolejnych planach filmowych Zbyszka Cybulskiego. – Starenia, uważaj, jakie mi fotografie robisz, chciałbym od czasu do czasu którąś zobaczyć – żartował aktor.

Dziś Pan Stefan ma nie tylko własnoręcznie zrobione zdjęcia, ale i negatywy odkupione od kolegów po fachu pracujących przy innych filmach z udziałem gwiazdy kina. – Czasami dość tanio, bo za przysłowiowe pół litra, dostawałem odrzuty z filmu nieprzyjęte przez produkcję – opowiada Pan Stefan. Umowa dla fotosistów była prosta – mieli dostarczyć 30 fotografii czarno-białych, tyle samo kolorowych, 30 slajdów. – Aby specjalna komisja miała potem z czego wybierać robiłem jakieś 300 fotografii na planie, z kolei po selekcji cały niewykorzystany materiał był już mój – wyjaśnia.

Gwiazda nie daje autografów

Dziś kolekcja Stefana Kurzypa wzbogacana sukcesywnie przez wiele lat liczy kilka tysięcy fotografii i jest, z pewnością, jedną z najcenniejszych w Polsce. Do niedawna pieczołowicie chroniona, niedługo zmieni właściciela. – Mam już potencjalnego kupca – zdradza Pan Stefan, ale nie chce ujawniać, za ile będzie chciał sprzedać zdjęcia ze Zbyszkiem Cybulskim.

Warto dodać, że na internetowych aukcjach można kupić jedynie fotosy (licytacja najdroższych zaczyna się nawet od 180 zł), a negatywy są jeszcze cenniejsze, bo niepowtarzalne, najczęściej nigdy nie publikowane. Nigdzie nie można nabyć zdjęć z autografem aktora. – Rzadko się podpisywał – potwierdza Stefan Kurzyp. – Bywało, że ktoś do niego podchodził ze zdjęciem i długopisem, a on niezmiennie mówił: „Bardzo mi przykro, ale z zasady nie podpisuję” – wspomina fotosista.

Spotkania ze Zbyszkiem

Zbyszka Cybulskiego Pan Stefan zapamiętał nie tylko z planu filmowego, także ze znanych wrocławskich miejsc spotkań artystów – Klubu Związków Twórczych, czy Klubu Dziennikarza. – Czasem powtarzał taki gest z „Popiołu i diamentu” – przesuwał po blacie kieliszek i mówił: „No, nasze kawalerskie” –opowiada Pan Stefan. – Rozmawiało się wtedy o wszystkim, jak najmniej o polityce, może czasem obgadywało się jakichś idiotów z komitetu, ale bezosobowo, bo otoczenie bywało różne, mógł się znaleźć ktoś „życzliwy” inaczej – dodaje Stefan Kurzyp i smutnieje. – Cybulski miał nieszczęście, że był impulsywny. Gdyby zaczekał, nie jechał tym pociągiem. Ale nie, musiał wskakiwać, ryzykować, poczuć, że żyje – dodaje Stefan Kurzyp.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl