Garaż, część piwnicy i magazynek, w którym Radosław Szukała zgromadził swoje trofea, wygląda jak prawdziwe muzeum lotnictwa. Nic dziwnego, że o jego kolekcji zrobiło się głośno w całej Polsce. A on sam o tym sprzęcie mógłby opowiadać godzinami.
Pasja po tacie
Funkcjonariusz Wydziału Prewencji i Patrolowego Komendy Miejskiej Policji we Wrocławiu lotnictwem interesował się już jako kilkuletni chłopiec. Pasją zaraził go ojciec, który służył w 9. Pułku Lotnictwa Myśliwskiego. Pilotem pan Radosław nie został, jednak nigdy nie przestał się tym pasjonować. I ta pasja przerodziła się w kolekcjonerstwo. Do dzisiaj aspirant Szukała zgromadził sporo foteli, hełmów lotniczych, zegarów, czarnych skrzynek i kombinezonów. Perłą zbiorów jest samolot TS-11 Iskra.
Prywatne muzeum
Pierwszy fotel osiem lat temu podarował mu znajomy. Od tego czasu kolekcja znacznie się powiększyła. Obecnie składa się z 12 foteli katapultowych i 21 foteli lotniczych. Pochodzą ze śmigłowców i kabin samolotów transportowych i z takich maszyn, jak: Su-20, MiG-21, I-22 Iryda, TS-11 Iskra, Lim-5, Lim-1 oraz Jak-28. To samoloty myśliwskie, szturmowe i szkolno-bojowe. – Oprócz foteli mam w swojej kolekcji także hełmy lotnicze. Uzbierałem już ich 25. Mam też około 100 zegarów, czarne skrzynki, kombinezony i uprzęże ratownicze. – Gdy w internecie zacząłem szukać informacji na ten temat, znalazłem niewiele. Postanowiłem więc założyć własną tematyczną stronę internetową www.fotelkatapultowy.pl. Wiedzę i wstępne informacje tam zawarte zbierałem około roku. I cały czas dodaję nowe – mówi Radosław Szukała.
Rekonstrukcja Iskry
Eksponaty kupuje lub wymienia z innymi pasjonatami. Nawiązał także kontakt z muzeami lotniczymi w całym kraju. – Staram się brać udział w wystawach i piknikach lotniczych. Z wiedzy i kolekcji, które posiadam, korzystają też inni, jak choćby Muzeum Lotnictwa Polskiego w Krakowie – dodaje kolekcjoner. Zainteresowania nie kończą się jednak tylko na zbieractwu. Od czterech lat policjant rekonstruuje samolot TS-11 Iskra. – To naprawdę ciężka i mozolna praca. Gdy kupiłem kadłub, nie było w nim nic. Ani zegarów, ani poszycia. Teraz wygląda już jak za czasów swojej świetności. Jest to jedyny samolot odrzutowy polskiego konstruktora, wykorzystywany przez nasze wojsko. Niestety moja Iskra już nie poleci, to tylko ekspozycja. Jednak dla mnie to prawdziwy skarb – dodaje.
Lot mam za sobą
Zamiłowaniem do lotnictwa pan Radosław zaraził swoich najbliższych. – Często towarzyszą mi w wyprawach po nowe skarby do kolekcji. Wspólnie jeździmy też na pikniki i zloty. Żona sprzeciwiła się raz. Gdy miałem polecieć Iskrą – opowiada Radosław Szukała. – Przekonałem ją i poleciałem. Superprzeżycie. Naprawdę nieziemska przygoda.
Bej
Fot. prywatne archiwum Radosława Szukały
