wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

1°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 05:40

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Wolna Ukraina i seksu drobina

Wolni i szczęśliwi ludzie – należący do Unii Europejskiej (wielkie dzięki Panu Bogu)!

Dwa dni temu minęła 20., bardzo ważna dla naszych rodaków, rocznica.

Wówczas to minister Spraw Zagranicznych – Andrzej Olechowski – złożył na ręce przedstawiciela prezydencji greckiej wniosek o członkostwo Polski w UE.

A dwa lata wcześniej – na własne oczy – oglądałem, jak uporczywie o wolność walczyli nad Dnieprem rozgorączkowani Ukraińcy. Zatem jeszcze nie na Majdanie. Było to we wschodniej Ukrainie. Tam gdzie dzisiaj kilka miast zamierza przejść pod wpływy Władimira Putina (Charków, Ługańsk, Mikołajów, Donieck). Mówiąc ściślej – walkę o freedom dla naszego wschodniego sąsiada oglądałem w 800-tysięcznym mieście Zaporoże.

 

Andrzej Mleczko, wybitny rysownik, w rytualnej pozie późnego Zygi Freuda łamanego przez młodopolskiego Stanisława Brzozowskiego (duże podobieństwo do biblijnego Szatana)

Będąc prezesem fundacji Satyrykon (agora karykaturzystów z całego świata), wspólnie z Andrzejem Mleczką przebywaliśmy z „bratnią wizytą” u rysowników na owej Ukrainie – były to miasta większe od Wrocławia: Odessa, Zaporoże.Ten wyjazd na wschód Europy mocno odznaczył się na mojej biografii, pisarza pragnącego łapać życie za grzywę. Już na początku tej internacjonalistycznej eskapady, spojony przez sercowych gospodarzy wyborną (w kolorze miodu) gorzałą o nazwie „Piercowa”, zamierzałem uprowadzić do Polski czarną teczkę ze świńskiej skóry należącą do genseka, Leonida Breżniewa. Zobaczyłem ten nienawistny dla demokratów przedmiot podczas przymusowej wizyty w tamtejszym muzeum Lenina (35.183262 Zaporoże, ulica Oficerów bezpieczeństwa 29, telefon 061 764-39-12, działa do dzisiaj). Niestety, służby udaremniły mój zamiar.

 

Pełen seksualnej energii pocałunek mężów (także stanu). Gość po lewej to Leonid Breżniew, pseudonim Karp. Po prawej Edward Gierek, importer autobusów Berliet i greckich soków w puszkach Dodoni

 

Informacja dla młodych tabletowych pokoleń: I sekretarz KPZR, Lońka Breżniew, pseudonim „Karp” (ciężko łapał powietrze), od 1964 do 1982 roku rządził największym krajem świata – o nazwie ZSRR. Car Kraju Rad fantastycznie całował. O czym może zaświadczyć zamieszczone tutaj zdjęcie, gdy niczym wygłodzona pirania zbliża się do ust chłopaka z Sosnowca (nie mylić z Janem Kiepurą), I sekretarza PZPR Edwarda Gierka. Ta czarna świńska teczka, którą chciałem dla naszego kraju patriotycznie zakosić, należała do Breżniewa w latach, w których zarządzał Dnieprogesem, gigantyczną wodną elektrownią.

 

 

Dary matki Ziemi oraz fabryk destylujących alkohol na stole zaporoskiej restauracji, w której wydany był raut na cześć polskich artystów satyrycznych

 

Naprądowany tą pieprzową gorzałą, pomyślałem, że powinienem zrobić coś jeszcze bardziej durnego niż, pochodzący z Kałęczewa, wicek tubylczego sejmu Stefan Niesiołowski. Pewnie wiecie, że ten profesor od much wszelakich zakładał w latach sześćdziesiątych konspiracyjną organizację „Ruch” (nie mylić ze sprzedażą gazet, prezerwatyw i papierosów). W 1970 roku wykombinował akcję podpalenia muzeum  Lenina w Poroninie, wysadzenia pomnika tego słynnego rewolucjonisty syfilityka. Niestety, SB wpadła na trop Stefana i aresztowała dzielnych bojowców.

Pomyślałem więc, że mszcząc Niesiołowskiego, zniszczę tę świńską teczkę.

A dodatkowo popiersie małego Lenina odlanego z brązu, jakiego dostałem w prezencie od grafików z Komsomołu, utnę przy szyi, nagwintuje i przerobię na gałkę zmiany biegów w posiadanej przeze mnie terenowej ruskiej Nivie. Ale z tego drugiego zrezygnowałem. Pamiętałem, że ta moja Niva podobała się przyszłemu ministrowi, a ówczesnemu prezydentowi Wrocławia – Bogdanowi Zdrojewskiemu (miał wówczas przechodzonego fiata 125p). Jak mógłbym mu ewentualnie odsprzedać terenową brykę z komunistycznym stygmatem w szoferce.

 

Tataro-Mongołka ze wszystkimi złotymi zębami (próba 925) znaleziona na akermańskich stepach wiele lat po tamtym przyjęciu w Zaporożu

 

Ale wracajmy do Andrzeja Mleczki i do zdarzenia, do gestu, który mógłby krakowskiego rysownika i mnie ustawić towarzysko do końca życia (bardziej nawet niż gest Kozakiewicza). Przypominam – był rok 1991. Pięściarz Witalij Kliczko, dzisiejszy Doktor Żelazna Pięść, heros Majdanu (być może przyszły mer Kijowa), miał plus minus 19 lat. Wówczas to zaporoska ulica Oficerów Bezpieczeństwa zalana była rozkrzyczaną czernią, trwała burzliwa demonstracja. Z ukraińskimi rysownikami mimochodem wtopiliśmy się w ludowe masy. Nagle ktoś podsunął nam społeczną listę, byśmy się podpisali pod apelem o natychmiastowe oderwanie Ukrainy od ZSRR! Mnie było – po tej pieprzowej – właściwie wszystko jedno. Ale Andrzej to książkowy abstynent – więc grzecznie odmówił. Wyjaśnił, że to raczej niemożliwe, gdyż jesteśmy innostrańcami (obcokrajowcami), przyjechaliśmy z Polski. Protestujący, biorąc nas za ożywczy wiatr z Zachodu, zaczęli nalegać jeszcze bardziej. A szto tam innostrańcy, piszitie. Więc podpisaliśmy.

 

Włosko-amerykańska piosenkarka Madonna w bezczelny sposób plagiatująca nowatorski pomysł rysownika – Andrzeja Mleczki

 

W ten oto wiecowy sposób byliśmy pierwszymi Europejczykami, którzy swoimi kulfonami, wespół chcieli wyrwać 50- milionowy kraj z łańcuchów kutych przez politycznych więźniów w gułagach Syberii. To był jednak początek niezwykłych chwil. Bracia rysownicy zaprosili nas nad brzeg Dniepru (niedaleko tej słynnej wodnej elektrowni Breżniewa), gdzie przy ognisku częstowali rybami pod różną postacią.A nieopodal trwało wielkie ukraińskie wesele – i tam wszyscy biesiadnicy chcieli się z nami napić. Tam też z zespołem „Gwiazdy Przyszłości” (зірка надії) zaśpiewałem bluesa Johna Lee Hookera („Raz Burbon, raz wódka, raz Beer”).

W pewnej chwili zrobiło się jak w już zjednoczonej Europie.

 

Andrzej Mleczko dzisiaj, na przyjęciu zorganizowanym jednak bez wódki pieprzowej, kawioru oraz muzyki ukraińskiego zespołu Gwiazdy Jutra

 

To właśnie wówczas, nakręcony sytuacją szef karykaturzystów Ukrainy, zapytał mistrza Mleczkę, absolutnego idola tamtejszych artystów: Andriej, a ty diewoczku choczesz? Powiedział zupełnie inaczej – ale wiadomo – obyczajowa cenzura…Mistrz Andrzej, aby nie dać plamy w tak zwanej męskiej solidarności, odpowiedział flegmatycznie: choczu, ale musi to być Tataro-Mongołka ze wszystkimi zołotymi zubami. Boże, co się chłopaki po mieście naszukali cały wieczór, lecz nie znaleźli.

Zważcie, jakim wielkim był wówczas Mleczko wizjonerem. Ten pomysł na kobietę z bogatymi zębami przeżywa dzisiaj rozkwit na szczytach szołbiznesu.

Złote zęby (nakładki) sprawiła sobie Madonna. Początkowo miał to być przyciągający wzrok gadżet, w którym piosenkarka miała wystąpić na sesji zdjęciowej dla pisma „Harper's Baazar”. Złote nakładki na zęby tak jej się spodobały, że nosi je nieustannie. Słyszałem nawet, że wstawiła je za honorarium, jakie dostała w Warszawie od ministry Muchy. Barhim Zaibat, o połowę młodszy narzeczony piosenkarki, nie może oderwać od złota swoich ust.

 

Rozradowane budową komunizmu panny młode z wielkiego ukraińskiego wesela, lecz nie Tataro-Mongołki z tymi poszukiwanymi złotymi zębami

 

Podróże kształcą. Tak oto historia zatoczyła koło – od świńskiej teczki Breżniewa, Poronina, Tatro-Mongołki oraz porohów Dniepru – po ozłoconą, znaną z rozmaitych ekscesów włosko-amerykańską Madonnę. Zresztą nie tylko Madonna jest dzisiaj obecna w okolicach szpicy mody. Zobaczcie na YouTube’owym filmie, jak dzisiaj czas wolny od nauk o Unii Europejskiej spędzają na ludowo wystrojone Ukrainki.

Coś czuję, że wkrótce – skubane – dogonią w zuchwałości nasze rodaczki.

 

Zdzisław Smektała

foty z archiwum autora

 

 

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl