Dzisiaj, meczem Brazylii z Chorwacją, rozpoczynają się w Kraju Kawy piłkarskie mistrzostwa świata, które potrwają do 13 lipca. Niestety na tę imprezę nie zakwalifikowała się reprezentacja Polski. Nie będzie tam także polskich sędziów, a nawet piłkarzy aktualnie występujących w polskiej ekstraklasie. Choć paru zawodników kiedyś grających w polskich klubach się tam znalazło. W Brazylii jest za to aż dwóch Bońków.
Trochę historii
Reprezentacja Polski zagrała w finałach piłkarskich mistrzostw świata siedmiokrotnie (1938, 74, 78, 82, 86, 2002, 06). Dwa razy (1974, 82) Polacy wracali z nich jako trzecia drużyna globu.
W całej jednak historii występów Polaków w tej najważniejszej imprezie tylko trzech zawodników pokazało się na murawie będąc w tym czasie zawodnikami Śląska. Byli to Władysław Żmuda, Roman Wójcicki i Ryszard Tarasiewicz. Jednak tylko ten pierwszy może powiedzieć, że w mistrzostwach trochę sobie pograł. A może nawet i nie trochę, bowiem właśnie do Żmudy należy rekord występów polskich piłkarzy w finałach MŚ. Świetny stoper uczestniczył w nich 4 razy i wystąpił w 21 meczach. Wójcicki wystąpił jedynie w jednej połowie meczu z Francją w 1982 roku. Ale było to spotkanie o trzecie miejsce, więc powrócił z medalem. I zaraz po tej imprezie przeniósł się do Widzewa. W barwach łódzkiego klubu zagrał już wszystkie cztery pełne mecze, na następnych mistrzostwach w Meksyku w 1976 roku.
Pojechał tam także Ryszard Tarasiewicz, któremu jednak selekcjoner Antoni Piechniczek pozwolił (a i to po płynących z kraju głosach oburzenia, że trzyma takiego zawodnika na ławce) na występ jedynie w ostatnim dla naszych piłkarzy spotkaniu z Brazylią.
Jednak pierwszym zawodnikiem Śląska, który wyjechał na mistrzostwa świata był Zygmunt Kalinowski. Ale w 1974 roku kapitalną dyspozycją imponował Jan Tomaszewski i „Kali” wszystkie mecze oglądał z ławki rezerwowych jako ewentualny zmiennik „Tomka”.
Nie mieli także okazji wyjść na murawę powołani do swoich reprezentacji na finały (ale nie byli wtedy piłkarzami Śląska): Adam Matysek (2002 - nie zagrał jako jedyny członek kadry) i dwaj obecni gracze Śląska: Sebastian Mila (2006) i Dalibor Stevanović (2010).
Nikogo z ekstraklasy, ale dwóch Bońków
Teraz oczywiście także próżno szukać w ekipach, które wystąpią w Brazylii piłkarzy wrocławskiego zespołu. Mało tego. Nie ma w nich również ani jednego zawodnika, który obecnie występuje na boiskach ekstraklasy.
W kadrach swoim drużyn są natomiast czterej piłkarze, których jeszcze niedawno można było podziwiać na polskich boiskach. Największą karierę zrobił z pewnością Paulinho w 2007 roku gracz ŁKS Łódź. Brazylijczyk nie spodobał się na tyle włodarzom łódzkiego klubu (zagrał w nim 17 spotkań), by chcieli go zatrzymać. Wrócił więc do ojczyzny i tam w 2010 roku jego kariera rozkwitła. Ze słynnym klubem Corinthians Sao Paulo wywalczył mistrzostwo Brazylii, zdobył Copa Libertadores i klubowe mistrzostwo świata, a latem poprzedniego roku trafił do londyńskiego Tottenhamu Hotspur. W Premier League zagrał w 30 spotkaniach strzelając 6 goli. Od 2011 roku Paulinho jest regularnie powoływany do reprezentacji Brazylii, w której zagrał dotąd 26 meczów.
86 meczów w polskiej ekstraklasie rozegrał Junior Diaz. Kostarykanin w latach 2008-10 i sezonie 2011/12 był piłkarzem krakowskiej Wisły. Teraz gra w Bundeslidze w FSV Mainz.
Wiślakiem jeszcze pół roku temu był Osman Chavez, ale trener Franciszek Smuda nie widział go w podstawowym składzie i zimą „Biała Gwiazda” wypożyczyła tego stopera do chińskiego drugoligowca Quingdao Jonoon. Ma na swoim koncie 62 mecze w barwach Wisły.
Polskim kibicom dobrze znany jest także inny gracz reprezentacji Hondurasu Carlos Costly. W styczniu 2007 roku został piłkarzem GKS-u Bełchatów, w którego barwach rozegrał w dwa lata 49 meczów i zdobył 12 bramek. Na początku 2009 roku nieoczekiwanie podpisał kontrakt z Birminghamm City, ale nie podbił Wysp Brytyjskich i wrócił do Bełchatowa (10 meczów, 1 gol).
Z reprezentacją Hondurasu związane jest jeszcze jedno ciekawe zdarzenie. Otóż w Brazylii przebywa aktualnie...dwóch Bońków. Pierwszy to prezes PZPN, który pojechał tam na konferencję FIFA. Drugi Boniek to... czarnoskóry Honduranin Oscar Boniek Garcia, którego ojciec zafascynowany grą Zbigniewa Bońka jako piłkarza postanowił ochrzcić syna jego nazwiskiem. Oscar ma na koszulce właśnie nazwisko Boniek i pod nim wystąpi w brazylijskich mistrzostwach.
Andrzej Lewandowski