Do środy czekano na pierwsze rekordy świata seniorów podczas mistrzostw świata w podnoszeniu ciężarów. Doczekano się i to od razu dwóch, poprawionych przez Chińczyka Liao Hui w ostatnim boju w podrzucie (podrzut 198 kg i dwubój – 358 kg) w kategorii do 69 kg.
Na pomoście w tej kategorii działy się wczoraj rzeczy wielkie. Przedsmak tego, co czeka nas pod koniec rywalizacji, mieliśmy już w rwaniu. Mistrz olimpijski z Pekinu (2008) Liao Hui, po mistrzostwach świata w Antalyi w 2010 roku zdyskwalifikowany na trzy lata za stosowanie niedozwolonych środków dopingujących, powrócił na pomost w wielkim stylu. Po "wyrwaniu" w drugiej próbie ciężaru o wadze 160 kg zadysponował na sztangę 166 kg, o jeden kilogram więcej od rekordu świata Bułgara Georgija Markowa. Była to piąta, podczas tych mistrzostw, próba ataku na rekord świata seniorów i podobnie jak poprzednie – nieudana. Chińczyk był jednak w takiej dyspozycji, że w podrzucie spodziewano się rzeczy wielkich.
Jednak najpierw 26-letni dziś Liao stracił ustanowiony przez siebie przed kilku laty rekord świata juniorów w podrzucie (193 kg). Pobił go 19-letni reprezentant Azerbejdżanu Firidun Gulijew. Azer po rwaniu tracił 9 kg do Koreańczyka Kim Myong Hyoka i aby stanąć na podium w dwuboju, musiał podnieść (był lżejszy od Koreańczyka) o tyle więcej od niego w podrzucie. Czyli 194 kg. Szalenie ambitny Azer już ze sztangą w górze, długo walczył o to, aby znieruchomieć, a gdy w końcu mu się udało (sędziowie zaliczyli bój głosami 2:1), padł omdlały na pomost. Błyskawicznie pojawiły się przy nim służby medyczne, ale Gulijew błyskawicznie doszedł do siebie i już po chwili ze strefy treningowej słychać było jego radosne okrzyki. Zdobył brązowy medal.
A pewny już wówczas zloty medalista Liao nie rezygnował z urządzenia znakomitego widowiska. Najpierw "podniósł sobie" 195 kg, a następnie poprosił o 198, o kilogram więcej niż poprzedni rekord w tym boju, od 10 lat należący do jego rodaka Guo Zeng Zhanga. Zaliczenie tego ciężaru dawało mu także poprawienie o 1 kilogram 14-letniego już rekordu świata w dwuboju, należącego do Bułgara Galabina Bojewskiego. Próba była udana i w ten sposób w jednej chwili padły dwa rekordy świata. – Byłem bardzo dobrze przygotowany, wiedziałem o tym jeszcze przed przyjazdem. Podrzut jest moim ulubionym bojem, udało się zrealizować plan, jestem ogromnie szczęśliwy – radował się Liao.
Ale to wcale nie był koniec wrażeń tego wieczoru. Oto bowiem, gdy po dekoracji w dwuboju przyszła pora na odegranie hymnu i z głośników popłynęła melodia, chinscy oficjele zaczęli machać rękoma i głośno krzyczeć. Okazało się bowiem, że omyłkowo puszczono hymn... Tajwanu.
Kiedyś dla Chińczyków byłaby to wielka obraza, mogąca skutkować nawet wycofaniem się z mistrzostw. Reprezentacja komunistycznych Chin przed igrzyskami w Melbourne (1956) wycofała się z nich oraz wystąpiła z MKOl właśnie z powodu dopuszczenia do nich Tajwanu.
Chińczyków udało się dopiero udobruchać Amerykanom i powrócili na olimpijskie areny w 1984 roku w Los Angeles, ale nadal (i tak jest do dziś) nie uznają istnienia Tajwanu jako osobnego państwa.
Czasy są jednak obecnie inne i pomyłkę potraktowano uśmiechem, a zawodnik wysłuchał chwilę później już właściwego hymnu.
Andrzej Lewandowski