Jesteśmy w trakcie „dekady trwogi i nadziei”
– Jesteśmy w jakimś dziwnym momencie. Nazwałem go dekadą trwogi i nadziei. To czas, w którym decyzje, jakie podejmiemy, będą miały poważne konsekwencje – mówił Edwin Bendyk.
12 listopada zakończył się szczyt klimatyczny w Glasgow. Jeśli ktoś przygląda się komentarzom, ma problem. Bo nie wiadomo jaki jest wynik tego szczytu, który był nazywany szczytem ostatniej szansy.
Organizacje pozarządowe mówią o zdradzie. Mówią o tym, że deklaracja szczytu jest nic nie znaczącym świstkiem papieru. Z drugiej strony jest to – zdaniem publicysty – niewątpliwy sukces jeśli chodzi o sygnał polityczny. Widać, że świat przesuwa się w stronę rozwiązania tego problemu. Kto ma rację?
W ocenie Bendyka możemy spodziewać się, że po Glasgow wiele procesów przyspieszy. Nie jesteśmy w stanie powiedzieć jaka będzie przyszłość, ani jakie będzie tempo tych zmian. Siła nacisku organizacji pozarządowych będzie miała tu jednak ogromne znaczenie.
Kryzysu klimatycznego doświadczamy już dzisiaj, nie jest to projekcja w przyszłość. Nie chodzi wyłącznie o jedno wyzwanie utrzymania globalnego ocieplenia w ryzach 1,5 stopnia Celsjusza. Jak podkreślał Edwin Bendyk, jest to syndrom znacznie poważniejszej choroby. Dotarliśmy do granic wydolności ekosystemu. To jest coś, z czym musimy się zmierzyć. Wiedząc o tej barierze, do której lepiej żebyśmy nie podchodzili, musimy zmierzyć się z wyzwaniami.
Wyzwania, przed którymi wszyscy stoimy
Zielona transformacja
Na forum Unii Europejskiej negocjowany jest program ograniczenia emisji gazów cieplarnianych o 55 proc. do 2030 roku. Chcemy dokonać rewolucji większej, niż kiedykolwiek przechodziliśmy. Większej, niż powojenna industrializacja. Proces ten będziemy przechodzić w bardzo niekorzystnych warunkach demograficznych. By ją zilustrować, Bendyk podał przykład struktury elektoratu – 55 proc. zaplecza partii rządzącej, to są ludzie niepracujący. Jakiego rodzaju tu są priorytety? Ci którzy chcą racjonalnych zmian, są w mniejszości.
Koniec wzrostu gospodarczego, jaki znamy
W ocenie części ekonomistów wchodzimy także w fazę końca wzrostu gospodarczego. Zgodnie z tą prognozą, po pandemii gospodarki państw rozwiniętych nie wejdą już na ścieżkę wzrostu, jaką znamy z lat 90. Wielu ekonomistów twierdzi, że musimy świadomie przejść na polityki powzrostowe. My nie umiemy natomiast żyć bez wzrostu. Jak można rządzić, nie obiecując że będzie więcej?
Skala złożoności współczesnej cywilizacji
Najlepiej symbolizuje ją wszechobecny smartfon. Tego urządzenia nie byłoby, gdyby nie mikroprocesor. Jesteśmy w trakcie chipmageddonu. Są tylko trzy firmy produkujące mikroprocesory i tylko jedna firma wytwarzająca urządzenia niezbędne do produkcji tych mikroprocesorów. Wystarczy, że zabraknie jednego elementu w tej układance i cała ta cywilizacja zacznie zwyczajnie się sypać. Ze względu na oligarchizację pewnych segmentów rynku, takie sytuacje jak chipmageddon będą się zdarzać.
Pozytywne tendencje, czyli gdzie szukać nadziei
Powszechna edukacja
Jesteśmy najlepiej w dziejach ludzkości wykształconym społeczeństwem. Globalnie 90 proc. ludzi potrafi pisać i czytać. To się przekłada na różne rzeczy. Np. przeludnienie. Najlepszym środkiem antykoncepcyjnym okazało się wykształcenie kobiet. Pewnie przekroczymy 9 mld ludzi na planecie, ale raczej nie będzie nas 11 mld, jak obawiano się jeszcze niedawno.
Wykładniczy przyrost wiedzy
Ilość wiedzy podwaja się co 8 lat. Na początku kryzysu finansowego wiedzieliśmy dwa razy mniej niż dziś. Na początku pandemii koronawirusa przewidywano, że szczepionki uda się opracować najwcześniej w 2023 roku. Dziś wiemy, że możliwe było to o wiele szybciej. To jest jedna z ilustracji tego co dzieje się, kiedy ten wzrost wiedzy jest wykładniczy.
Malejąca luka płciowa
Czas pandemii nałożył się z nagłym zmniejszaniem się luki płci (tzw. GEM – Gender Equitable Men). W ocenie Edwina Bendyka wyraźnie zmniejszyła się ona zarówno w przedsiębiorczości, jak i w proporcji kobiet w liczbie absolwentów kierunków ścisłych. Mamy pod tym względem najwyższy odsetek w Europie – 42 proc. - Mamy nadwyżkę absolwentów – kobiet. To się przekłada na nieuchronną zmianę w strukturach władzy, zarządzania, już widoczną na średnim szczeblu zarządzania. (…) Będzie inaczej. Pojawią się inne priorytety i możliwości – mówił Edwin Bendyk.
Większa niż kiedykolwiek podaż rozwiązań
Odkrywamy, że pewien model w którym to bogata Północ dostarcza rozwiązań, załamał się. Na świecie jest wiele różnych możliwości, z których możemy czerpać. Mamy większą podaż rozwiązań.
Odporność ważniejsza od efektywności
– Model efektywności: jak najwięcej zrobić za jak najmniej, się nie sprawdza. Ważniejsza jest odporność. Powinniśmy mieć jak najwięcej źródeł dostarczania rozwiązań. Nie inaczej musi być w przypadku miast i krajów. Ci którzy to zrozumieją, będą mieli lepszą pozycję niż ci, którzy proponują uruchamiać skrypty z XIX wieku – konkludował Edwin Bendyk.
Wypowiedzi zawarte w artykule nie są autoryzowane.