Temat ważny – obecna sytuacja kobiet z niższymi zarobkami, mniejszym społecznym posłuchem, z dysonansem między tym, jak wychowywano grzeczną dziewczynkę, a tym, jak wyrosła z niej rozdarta wewnętrznie kobieta. Temat pod dyskusję także w kontekście niedawnej akcji #MeToo zapoczątkowanej przez kobiety molestowane przez hollywoodzkiego producenta.
Historia? Może herstoria
W spektaklu Staśko i Wojcieszka (bo to równorzędni autorzy) ze sceny mówią (a głównie wykrzykują kwestie) trzy postaci, ucieleśnienie polskich kobiet uczonych od małego, aby hamować wstręt i wstyd, panować nad własnym ciałem, nie prowokować, dostosować się, akceptować męski świat takim, jakim go mężczyźni stworzyli. Tymczasem historia wymaga, jak podkreśla jedna z bohaterek, herstorii, równoległej wersji pisanej przez drugą i teoretycznie równorzędną płeć.
Obsada na wysokim C
Trzy świetnie grające aktorki – Adrianna Izydorczyk, Kinga Jasik, Marta Parzychowska przy wtórze muzyki na żywo (Ola Rzepka) wykrzykują monologi, czasem śpiewają songi (choćby ten na prostą melodię pod słowa „Proszę, nie gwałć mnie”). Wszystko głośno, motorycznie, z wielką dynamiką. Oklaski z sali i okrzyki publiczności to znak, że przekaz ze sceny, często suto zakrapiany inwektywami (zwłaszcza, gdy Panie naśladują Panów), trafia idealnie. Pytanie tylko, czy do wszystkich, bo wśród bohaterek właściwie próżno szukać kobiet kochanych, otaczanych szacunkiem przez partnerów, wreszcie kochających. Są prawie tylko i wyłącznie wkurwione. A to przecież niepełny obraz polskich kobiet, jak nietrudno się domyślić.
Polskie kobiety na barykadzie
Przy krzyku trudno o dialog, a tego chyba najbardziej potrzeba, by coś zmienić w sytuacji kobiet. Angielskie sufrażystki rzucały wprawdzie cegłami i paliły sklepy, ale sukces zawdzięczały w dużej mierze tym spośród nich, które potrafiły z konsekwencją i ciężko pracować, by potem przyznane im zostały prawa wyborcze. Można zrozumieć, że polski feminizm wciąż pewnie musi chodzić na barykady, ale w teatrze warto byłoby stworzyć dla widzów coś więcej niż tylko litanię krzywd rodem z czarnej księgi kobiet.