wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 08:40

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Zapomniana promenada Richtera na Krzykach

– Spacerowicze eksplorowali tereny podmiejskie w poszukiwaniu ciekawych miejsc lub po prostu ładnych widoków. Ze wzgórz przy promenadzie Richtera podziwiano Masyw Ślęży, Karkonosze, Góry Sowie, a nawet czeskie Jesioniki – o promenadzie Hugo Richtera na Krzykach, popularnym miejscu spacerów i odpoczynku na początku XX wieku, opowiada Jacek Kuśmierski, absolwent architektury krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu

Reklama

Rozpocząć musimy od opowiedzenia skąd – dokąd prowadziła promenada Richtera.

Historyczna ścieżka Hugo Richtera miała około pięciu kilometrów długości. Biegła wzdłuż nasypu kolejowego Towarowej Obwodnicy Wrocławia na obecnych Krzykach.

Trakt zaczynał się przy wiadukcie przy ul. Grabiszyńskiej, na wysokości placu Srebrnego. Następnie prowadził w kierunku południowym, po wewnętrznej stronie wału kolejowego, przecinając dzisiejszą al. Hallera i ul. Racławicką, przy której przechodził pod wiaduktem na zewnętrzną stronę nasypu.

Kamień Stulecia przy al. Karkonoskiej, ok. 1901 r., źródło: http://wroclaw.fotopolska.eu

Stąd można było udać się na wzgórze Mała Sobótka, albo na południe – aż do al. Karkonoskiej i Kamienia Stulecia. Przechodząc pod pobliskim wiaduktem trafiało się do Parku Południowego. Idąc dalej – do Górki Partynickiej. Ścieżka kończyła się przy wiadukcie przy ul. Borowskiej, w pobliżu szpitala akademickiego. Stąd prowadziła do Wojszyc i tam się kończyła.

To była utwardzona, szeroka aleja dla pieszych?

Na różnych odcinkach wyglądała inaczej. Miała od metra do około trzech metrów szerokości. Czasem był to po prostu przedept, wąska ścieżka. Na przykład, przy dzisiejszej pętli Krzyki, była to gruntowa droga, wzdłuż której posadzono szpalery drzew. Większą wagę przywiązywano do zieleni i kształtowania terenu niż do samej drogi.

Czy pod względem roślinności to było oryginalne miejsce?

Stosowano przede wszystkim gatunki drzew odpowiednie dla charakteru otoczenia, a więc klony pospolite, dęby szypułkowe, lipy drobnolistne, kasztanowce. Na niektórych odcinkach pojawiały się aleje z dębów czerwonych, głównie po wewnętrznej stronie nasypu. W swojej pracy stawiam hipotezę, że było to związane z podwójną funkcją nasypu, który służył nie tylko do transportu kolejowego, ale był również elementem dziewiętnastowiecznego systemu fortyfikacji. Dla takich obiektów stosowano zieleń taktyczną mającą zamaskować umocnienia, a w efekcie utrudnić przeciwnikowi ich rozpoznanie. Drzewa i krzewy miały przysłaniać nasyp.

Pod koniec XIX wieku Krzyki to były pola z nielicznymi koloniami domów. Miasto zaczynało się na wysokości dzisiejszej ulicy Wielkiej. Skąd pomysł na budowanie promenady spacerowej pod miastem?

Musimy zahaczyć o historię i wielką politykę. Druga połowa dziewiętnastego wieku to okres zjednoczenia Niemiec i zawiązania się rywalizujących sojuszy Państw Centralnych i Ententy. Druga Rzesza stanęła w obliczu możliwości ataku przez Francję oraz Imperium Rosyjskie. Jedną z reakcji na tę sytuację był Najwyższy Rozkaz Rządowy z 1889 roku, w którym Wrocław ustanowiono jedną z siedemnastu twierdz przeznaczonych do rozbudowy.

 Ścieżka Hugo Richtera, fot. Eduard van Delden, pocz. XX w. 

W kolejnym roku rozpoczęto budowę umocnień wokół miasta. Na rolniczych, niezabudowanych terenach południowego przedmieścia wzniesiono potężny nasyp pełniący funkcję wału artyleryjskiego i ważnej przeprawy kolejowej. Z niepotrzebnej ziemi pozostałej z jego budowy powstały przypadkowe wzgórza - dzisiejsza Mała Sobótka, Wzgórze Bendera w Parku Południowym i Górka Partynicka. Tak wielka ingerencja w krajobraz spowodowała jego znaczną degradację. Postanowiono złagodzić negatywne oddziaływanie nasypu na otoczenie.

A sama promenada Richtera?

Cały obiekt powstał z inicjatywy Towarzystwa Upiększania Wrocławia, którego przewodniczącym był wówczas Georg Bender, nadburmistrz Wrocławia. TUM było organizacją pomocniczą władz miasta w zakresie zielni i poprawy estetyki. W jego szeregach działała elita Wrocławia m.in. przedsiębiorcy, politycy, wojskowi, architekci, a wśród nich projektanci ścieżki - inspektor ogrodnictwa Hugo Richter oraz radca budowlany Richard Plüddemann. Na podstawie sprawozdań towarzystwa można domniemywać, że pierwszy odpowiadał za projekt zieleni a drugi, we współpracy z Carlem Klimmem, za oprawę architektoniczną.

Najważniejszym elementem ścieżki był odcinek między al. Hallera i ul. Powstańców Śląskich. Stanowił łącznik spacerowy między Parkiem Południowym a Parkiem Grabiszyńskim. Całość tworzyła podstawę zielonego śródmiejskiego pierścienia Wrocławia. Promenada Hugo Richtera była kręgosłupem tego systemu.

Czy do dzisiaj zachowały się inne części tego pierścienia?

Na północy powstał cały szlak spacerowy prowadzący wałami nad Odrą. Łączył Ogród Zoologiczny i Park Szczytnicki z Lasem Osobowickim. Do dziś możemy podziwiać pięknie zachowane aleje dębowe wzdłuż ul. Pasterskiej.

We wschodniej części powstała krótka ścieżka przez Las Rakowiecki między ul. Wilczą i ul. Na Grobli. Wszystkie te trakty przetrwały do naszych czasów, ale często są nierozpoznawalne. Do II wojny światowej tereny wokół nich wypełniły się osiedlami-ogrodami, punktami widokowymi, placami sportowymi i ogrodami działkowymi, z których mieszkańcy Wrocławia korzystają do dziś.

Jak ta infrastruktura do rekreacji wyglądała w przypadku promenady Richtera?

Infrastruktura była dość bogata. Największą atrakcję stanowiły punkty widokowe. Pod koniec lat 30. przy samej ścieżce były cztery: Kopiec Hardenberga (Wzgórze Gajowickie), Mała Sobótka, Wzgórze Bendera w Parku Południowym oraz Wzgórze Riemanna (Górka Partynicka) przy ul. Koszyckiej, teraz to małe zarośnięte wzniesienie. Roztaczały się z nich fantastyczne widoki na południowe przedmieścia Wrocławia oraz góry.

 Hugo Richter, źrodło: Bińkowska I. 2006. Natura i miasto. Publiczna zieleń miejska we Wrocławiu od schyłku XVIII do początku XX wieku.

Przy ścieżce rozciągały się też tereny sportowe. Na przykład tam, gdzie niedawno wyrosło osiedle Ogrody Hallera, był Śląski Klub Sportowy, po wojnie klub PaFaWagu.

Wzdłuż całej trasy ciągnęły się ogródki schreberowskie, było kilka placów sportowo-rekreacyjnych, place zabaw. Stawiano kamienie pamiątkowe, wyznaczano miejsca symboliczne, na przykład, przy alei Karkonoskiej do dzisiaj stoi Kamień Stulecia. Na dzisiejszym Ołtaszynie był plac Bismarcka, a na nim dwa boiska. Tam, gdzie dzisiaj są działki przy ul. Koszyckiej, były pola Körnera, które także miały typowo rekreacyjny charakter.

Wybudowano również miejsca rozrywki. Wzdłuż ścieżki powstały restauracje, établissementy, gospody. Najbardziej znana była oczywiście restauracja Hassego w Parku Południowym. Ale takich miejsc do zabawy przy piwie i muzyce było wiele więcej.

Ówcześni wrocławianie polubili ten trakt?

Tak, nawet bardzo. Na początku dwudziestego wieku wrocławski pisarz Hugo Kretschmer, wspomina że chodziły nim tysiące ludzi. Mieszkańcy traktowali spacer po ścieżce jak wypad za miasto. Przy ul. Grabiszyńskiej była pętla tramwajowa, podobnie przy Parku Południowym. Dzięki komunikacji miejskiej mieli do niej dość łatwy dostęp. 

To miejsce odpowiadało potrzebom niesamowicie popularnej wówczas turystyki regionalnej. Spacerowicze eksplorowali tereny podmiejskie w poszukiwaniu ciekawych miejsc, obiektów o szczególnych wartościach lub po prostu ładnych widoków. Nie wszyscy mogli podróżować, bo nie każdego było stać na dalsze wyprawy. Starano się im zapewnić choćby niezbędne minimum w postaci utwardzonych dróg spacerowych i punktów widokowych.

Ze wzgórz, o których wspomniałem roztaczała się przepiękna panorama gór. Można było podziwiać Masyw Ślęży, Karkonosze, Góry Sowie, a nawet czeskie Jesioniki oddalone od Wrocławia o 140 km! Na Górce Skarbowców stała nawet altana i tablica z opisem widocznych gór. Była to dla ówczesnych wrocławian wielka atrakcja. Ciekawostką jest fakt, że teren Parku Południowego przylegający do nasypu obsadzony był roślinnością górską, a architektura była utrzymana w typie szwajcarskim. Cała ścieżka Hugo Richtera była więc pewnego rodzaju pochwałą gór Dolnego Śląska.

Jak długo budowano promenadę?

Tak duży obiekt nie powstał oczywiście od razu. Jej kształtowanie trwało prawie pół wieku. Jej budowa miała dwie wyraźne fazy. Od końca dziewiętnastego wieku, kiedy rozpoczęto prace przy zakładaniu Parku Południowego, do czasów pierwszej wojny światowej można mówić o bezpośrednim wpływie Richtera na kształtowanie ścieżki. Druga faza, tak zwana „modernistyczna”, to lata 20. i 30. dwudziestego wieku, kiedy powstały nowoczesne kompleksy sportowe oraz duże osiedla na Grabiszynie, Borku i na Krzykach. Hugo Richter był już wtedy na emeryturze, a opiekujące się ścieżką Towarzystwo Upiększania Miasta zawiesiło działalność w 1933 roku, po dojściu Hitlera do władzy.

Wzgórze widokowe w parku Południowym, pocz. XX w., źródło: http://dolny-slask.org.pl/

Mimo to idea Richtera była niejako naturalnie kontynuowana przez wrocławski magistrat i prywatnych inwestorów przebudowujących jej otoczenie, które nabrało miejskiego charakteru.

Co do dzisiaj zachowało się z tego traktu?

Muszę przyznać, że poszczególne jej części przedstawiają obecnie znacznie różny stan zachowania: od totalnego zniszczenia po nieznaczne zaniedbanie.

Przede wszystkim ścieżka straciła swoją ciągłość przez przecięcie jej kilkoma ruchliwymi ulicami. Punkty widokowe zarosły samosiewem i już tylko ze Wzgórza Gajowickiego możemy podziwiać widoki gór. Inwentaryzacja dendrologiczna wykazała, że zachowały się jedynie krótkie odcinki historycznych szpalerów drzew. Wszystkie niemieckie obiekty pamiątkowe, poza Kamieniem Stulecia, zniszczono. Podobnie stało się z małą architekturą. Do dziś zachował się jedynie pawilon na Wzgórzu Bendera.

Mimo tych wszystkich negatywnych zmian ścieżka zachowuje duży potencjał. Mamy pięknie zachowane place: Lipowy, Dębowy i Bismarcka, otoczone szpalerami starych drzew. Wśród nich znajduje się wiele cennych okazów o wymiarach pomnikowych, których przy całej ścieżce znaleźliśmy około pięćdziesiąt. Co prawda nie da się przywrócić stanu ścieżki z lat jej świetności, ale to co się zachowało pozwala na jej stopniową rewitalizację.

Czy dzisiaj pozostałości ścieżki Richtera używane są jako miejsca spacerowe?

Tak, w słoneczne weekendy spotykałem na ścieżce dziesiątki spacerowiczów. To trasa również bardzo atrakcyjna dla biegaczy i rowerzystów. Na co dzień mieszkańcy skracają sobie tędy drogę do pracy lub szkoły, jest wygodnym łącznikiem między osiedlami. Niestety, nikt zapewne nie wie, że to historyczna ścieżka spacerowa.

Co warto byłoby zrobić na tej trasie, co nie byłoby kosztowne a poprawiło jej funkcjonalność?

Trzeba przede wszystkim zacząć od zapewnienia dostępności i wygodnych połączeń między poszczególnymi odcinkami ścieżki. Przy mniejszych ulicach z przejściem z jednej części do drugiej nie ma problemu, bo są tam pasy. Najgorsza sytuacja jest przy al. Hallera, ponieważ tam jest duża różnica terenu i trzeba niestety nadrobić drogi. Nieopodal jest kładka dla pieszych, lecz nie ma wjazdów dla rowerzystów.

Synchronicznie należy przeprowadzić konserwację i uzupełnienie historycznych alej oraz otoczyć opieką najcenniejsze okazy drzew, którym szkodzą warunki miejskie. W wielu miejscach, głównie na Grabiszynie, niezbędne jest posadzenie nowych szpalerów, by nie spacerować wśród garaży.

Widok na Wzgórze Riemanna w kierunku płd. - wsch., fot. Eduard van Delden, pocz. XX w.

Ważne jest również zapewnienie podstawowej infrastruktury pieszej i rowerowej: utwardzonych nawierzchni, ławek, koszy na śmieci, oświetlenia. Warto również przywrócić walory widokowe wzgórzom, ale to wymagałoby przeprowadzenia porządnej wycinki, co pewnie spotkałoby się z protestami  mieszkańców. Spacerowicze z pewnością doceniliby również otwarcie przylegających do ścieżki ogrodów działkowych i zapewnienie dostępu do Stawu Racławickiego.

Chciałbym jednak zaznaczyć, że te wszystkie postulaty nie są nierealne. Od lat planiści z Urzędu Miasta, pod kierunkiem pani Moniki Kozłowskiej-Święconek, pracują nad projektem rewaloryzacji ścieżki jako przyszłej „Promenady Krzyckiej”. Istnieją plany poprowadzenia trasy rowerowej i oświetlenia wzdłuż najcenniejszej części traktu między Parkiem Południowym a Małą Sobótką, więc być może za jakiś czas ścieżka Hugo Richtera zyska nowy blask.

*

Jacek Kuśmierski jest absolwentem architektury krajobrazu na Uniwersytecie Przyrodniczym we Wrocławiu. Jego praca magisterska „Promenada Hugo Richtera jako element systemu ścieżek spacerowych Wrocławia” zdobyła 3. nagrodę w konkursie „Wrocławska Magnolia”, Grand Prix wrocławskiego oddziału Towarzystwa Urbanistów Polskich oraz nagrody w konkursach Stowarzyszenia Polskich Architektów Krajobrazu i PKN ICOMOS.

Obecnie jest pracownikiem Działu Ogrodowego Muzeum Pałacu Króla Jana III w Wilanowie.

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl