wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 02:31

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Uniwersytet Medyczny pokaże zbiory Muzeum Medycyny Sądowej

Narzędzia zbrodni, pętle wisielcze, zakonserwowane fragmenty ciał ze śladami po wypadkach, zabójstwach, zatruciach gazami bojowymi - wrocławski Uniwersytet Medyczny ma największy w Polsce zbiór eksponatów związanych z działalnością katedry medycyny sądowej. Na co dzień jest on niedostępny dla osób spoza uczelni, ale lada moment w dawnym magazynie zwłok część kolekcji będzie można obejrzeć

Reklama

Muzeum Medycyny Sądowej to dzisiaj zaledwie jedno pomieszczenie z antresolą, całe zabudowane gablotami i szafami. Jednocześnie - obok przewodnika - mieści się tu cztery-pięć osób. Na co dzień udostępniane jest ono tylko studentom medycyny oraz prawa.

- Mamy dużo próśb od osób spoza uczelni o zgodę na wejście do muzeum. Niestety, musimy im odmawiać - mówi prof. Tadeusz Dobosz z Katedry Medycyny Sądowej Uniwersytetu Medycznego. – Aby udostępnić przynajmniej część zbiorów, musieliśmy znaleźć dla muzeum więcej miejsca. Zaadaptujemy na jego potrzeby pomieszczenia dawnego magazynu zwłok.

Prof. Tadeusz Dobosz w dotychczasowej siedzibie Muzeum Medycyny Sądowej

Podzielone kamiennymi filarami sale znajdują się w przyziemiu budynku na terenie starego kampusu Uniwersytetu Medycznego. Ze względów logistycznych - na wypadek katastrofy masowej lub epidemii - zachowane zostanie wyposażenie magazynu ciał, ocaleje także kameralna kaplica.

Natomiast przearanżowane będą pomieszczenia, w których w latach 60. przeprowadzano sekcje zwłok. Do dzisiaj zachowały się granitowe stoły sekcyjne, w tym jeden jeszcze z XIX wieku.

Żołnierze spod Ipres, ofiary mordów z Galicji

Kolekcja muzealna Katedry Medycyny Sądowej liczy kilka tysięcy eksponatów. Cześć to spadek po uczelni medycznej przedwojennego Breslau, wiele z nich to unikaty na światową skalę. Do tych ostatnich zaliczyć można m.in. zakonserwowane fragmenty ciał żołnierzy brytyjskich, francuskich i niemieckich z okresu I wojny światowej, którzy zginęli po atakach z użyciem gazów bojowych.

W wielkich słojach wypełnionych spirytusem przechowywane są np. zwłoki zamordowanych noworodków, fragmenty ciał ze śladami po postrzale, brutalnym gwałcie, morderstwach z użyciem ostrych narzędzi. - Dzisiaj już byśmy nie mogli przygotować tego typu preparatów. Nie pozwala na to ustawa o pochówkach - podkreśla prof. Tadeusz Dobosz.

Lecz jeszcze długo po wojnie przepisy dotyczące postępowania ze szczątkami ludzkimi nie były zbyt restrykcyjne. Dlatego i z tego okresu pochodzi wiele ciekawych eksponatów. Naukowiec z Uniwersytetu Medycznego przywołuje przypadek młodego mężczyzny, który jako 18-letni chłopak trafił do Oświęcimia, przeżył obóz, po wojnie przyjechał do Wrocławia.

– Zginął w 1947 roku na ulicy Legnickiej pod kołami rosyjskiej ciężarówki. Profesor Popielski, ówczesny kierownik katedry medycyny sądowej, bardzo prosił rodzinę, żeby pozwoliła z jego przedramienia wyciąć numer oświęcimski. Zdawał sobie sprawę, że niedługo tego typu oznaczenia będą unikalne. Bliscy zgodzili się na zabieg.

Kolejne źródło eksponatów to darowizny. Jedną z ostatnich jest samopał, domowej roboty broń palna. Jej konstruktor postrzelił się w brzuch przy czyszczeniu karabinka. Po zamknięciu dochodzenia w sprawie śmierci nieuważnego konstruktora, prokurator przekazał broń uczelni.

Kolekcję wzbogacają także przedmioty zdobyte dzięki zupełnie nieprzewidywalnym sytuacjom.

- Przez lata byliśmy drugim w Polsce muzeum pod względem obszerności i zasobności zbiorów. Większe miała „sądówka” w Krakowie. Część tamtejszych zbiorów przechowywano w garażach, które przeznaczono do rozbiórki. Kierownictwo krakowskiego muzeum miało do wyboru: albo zniszczyć cenne, historyczne rzeczy i jeszcze zapłacić za ich utylizacje, albo poszukać dla nich nowego domu – opowiada prof. Dobosz.

- Dostaliśmy propozycje przejęcia części zbiorów i od razu się na to zgodziliśmy. Nie wiedzieliśmy, w co się pakujemy, bo przyjechały do nas trzy auta dostawcze, każde z toną ładunku. W sumie przyjęliśmy około dwóch tysięcy słojów z preparatami.

Pojawił się kłopot z ich magazynowaniem, ale zarazem wrocławskiej kolekcji przybyło wartościowych eksponatów. - Są równie stare jak nasze, ale były opisane po polsku i pochodziły od polskich obywateli. Poza tym, uwzględniając krakowski depozyt, niedługo możemy stać się największym muzeum medycyny sądowej w Polsce.

Camera secreta, czyli nie dla oczu wszystkich

Jeszcze w listopadzie rozpocznie się remont pomieszczeń nowego muzeum. Przestrzeń zostanie podzielona na dwie części. Pierwszą nazywamy roboczo „camera secreta”, ponieważ znajdą się tam eksponaty drastyczne, niedostępne dla szerszej publiczności, lecz jedynie dla studentów medycyny.

- Tam prezentowana będzie broń i amunicja wymagające specjalnych warunków przechowywania. Zgromadzimy tam także preparaty związane z seryjnymi zabójstwami, przestępczością seksualną oraz eksponaty dotyczące aborcji i dzieciobójstwa - zapowiada prof. Tadeusz Dobosz.

W drugiej części pokazywane będą np. pętle wisielcze, narzędzia zbrodni, mniej drastyczne preparaty biologiczne.

– Na najstarszym stole sekcyjnym przygotujemy pokaz sekcji zwłok z wykorzystaniem hologramu. Wiele osób zgłasza się do nas z pytaniem, czy mogliby zobaczyć sekcję zwłok. W muzeum dostaną taką szansę, nawet będą mogli włożyć rękę do brzucha. Niestety, nie odtworzymy tylko zapachu zwłok, a to istotny element takiej operacji – opowiada uczony.

Muzeum w nowej siedzibie zostanie otwarte w pierwszej połowie przyszłego roku. Jego gospodarze chcieliby wziąć udział w Nocy Muzeów, która odbywa się w maju.

Fot. Tomasz Walów/Uniwersytet Medyczny we Wrocławiu

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl