wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 07:35

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. 100 lat niepodległości: Konsulat II RP we Wrocławiu skrywał tajemnice

Wrocław był jednym z pierwszych miast, gdzie niespełna 100 lat temu Polska tuż po odzyskaniu niepodległości umieściła jedną ze swoich placówek konsularnych. Tu roztaczano ochronę nad polskimi obywatelami, uprawiano „dyplomatyczną” propagandę wobec ludności niemieckiej, a nawet pod nosem późniejszego okupanta ukrywano szpiegowską siatkę.

Reklama

„(…) Cztery pokolenia nadaremno na tę chwilę czekały, piąte doczekało” – tak o fakcie odzyskania przez Rzeczpospolitą niepodległości w 1918 r. powiedział Jędrzej Moraczewski, który od 18 listopada 1918 do 16 stycznia 1919 sprawował urząd premiera RP.

Polska, państwo, które powróciło na mapy świata, jako jedno z najważniejszych zadań wyznaczyło sobie wówczas utrzymywanie z tym światem kontaktu na płaszczyźnie dyplomatycznej – zarówno co do zasad, jak i form pracy. Jedną z takich form stało się tworzenie za granicą nowych placówek konsularnych.

Do tej zagranicy, a dokładnie terenów pogranicznych, zaliczał się w tamtym czasie także Wrocław, gdzie wolne już polskie państwo utworzyło właśnie jeden ze swoich konsulatów.

Jak budowała się dyplomacja w II RP

Właściwy proces kształtowania się polskiej polityki zagranicznej i jej struktur zapoczątkowało utworzenie 26 października 1918 roku – na podstawie dekretu Rady Regencyjnej Królestwa Polskiego – Ministerstwa Spraw Zagranicznych.

Na początku (od listopada 1918 do końca 1923 r.) przyjęto zasady działania polskiej służby dyplomatycznej i konsularnej, dobierano skład osobowy korpusu.  Potem (1924-1932) rozbudowywano i udoskonalano organizacyjnie MSZ, największą rolę do odegrania poizostawiając osobom, często arystokratycznego pochodzenia, z doświadczeniem w dyplomacji jeszcze z czasów sprzed I wojny światowej. Trzeci etap działalności polskich dyplomatów (1932-1939), za czasów ministra Becka, skupiono na polityce emigracyjnej i Polakach, żyjących za granicą.

Ochrona obywateli polskich, przebywających w danym państwie, była domeną służby konsularnej. Konsulaty odpowiadały za wspieranie aktywności narodowej i nie unikały działań propagandowych, mających wpływać na społeczeństwo kraju, w którym dana placówka działała. Były też miejscem, gdzie polskie służby specjalne mogły ukrywać swoich szpiegów.

Od Nowej do Kruczej

Pierwszy, po odzyskaniu niepodległości, konsulat generalny RP utworzono w Berlinie. Najpierw miał kompetencyjnie objąć całą Rzeszę Niemiecką, ale z czasem zaczęły powstawać inne placówki, w tym wrocławska, które berlińską „zluzowały”.

Ta we Wrocławiu najpierw – od końca 1919 r. – działała jako biuro paszportowe przy Neue Gasse 18 (obecna ul. Nowa), którym kierował agent konsularny o nazwisku Gluza. W maju następnego roku zmieniono jednak jej status na Konsulat PR – powierzając funkcję konsula Eustachemu Lorenowiczowi, którego wkrótce zastąpił Jan Jakub Kowalczyk – a siedzibę przeniesiono na Am Ohlauufer 2 (al. Słowackiego). Potem miejsce, w którym znajdował się konsulat, zmieniano jeszcze na Freiburgerstr. 7 (ul. Świebodzka), a ostatnie, przed wybuchem II wojny światowej, zamykano już na Charlottenstr. 24 (ul. Krucza). 

19 lat na służbie Niepodległej

W sumie, w ciągu 19 lat działalności placówki, we Wrocławiu pracowało dziewięciu konsuli. Najdłużej Franciszek Ksawery Brzeziński – w latach 1921-1927. Ostatnim i tym, który uniknął internowania przez Niemców w sierpniu 1939 r., był Leon Koppens – spawowujący urząd od 1937 r.

Jak mówią źródła, obsada kadrowa polskiego konsulatu we Wrocławiu to było, łącznie z „szefem”, zazwyczaj kilkanaście osób, np. wedle stanu na 1 stycznia 1928 r. obejmowała ona 14 pracowników. Ich główne zadanie to niesienie pomocy powracającym z Niemiec polskim robotnikom i optantom (tj. uprawnionym do wyboru obywatelstwa).

Placówce przyszło działać nie bez poważnych kłopotów. Już w sierpniu 1920 r. stała się bowiem obiektem ataku bojówek niemieckich nacjonalistów. Zdemolowany lokal trzeba było zamknąć, a działalność konsulatu do października tegoż roku zawiesić. 

Dziesięć lat później, w 1930 r., w konsulacie utworzono wydziały: prezydialny, ogólny, wizowy, paszportowo-wojskowy, robotniczo-socjalny i kancelarię. Natomiast w zasadzie już pod koniec działalności, w październiku 1938 r., placówka została wyniesiona do rangi konsulatu generalnego, obejmującego swoimi kompetencjami cały Dolny Śląsk.

Polski konsulat we Wrocławiu działał do 1 września 1939 r., ale już w marcu – w obliczu zagrożenia konfliktem zbrojnym z hitlerowskimi Niemcami – zaczęto z niego wywozić i niszczyć tajne dokumenty. W chwili wybuchu wojny konsul, podobnie jak i ważniejsi urzędnicy, przebywali służbowo w Polsce, co pozwoliło im uniknąć internowania.

Nazywał się Grajek. Bruno Grajek

Historia tego człowieka, który jako pracownik konsulatu II RP we Wrocławiu, był tak naprawdę zakamuflowanym szpiegiem, nadaje się na filmowy scenariusz. Została natomiast opowiedziana przez wrocławskiego historyka prof. Romulada Gellesa w książce „Dom z Białym Orłem" – o dziejach wrocławskich konsulatów.

Nazywał się Bruno Grajek, urodził się w Berlinie, tam się uczył i zdał maturę. Młodością jednak niezbyt się nacieszył, bo w czerwcu 1917 r. „poszedł w kamasze” do niemieckiego wojska, do saperów, a po kilku miesiącach, w styczniu 1918 r., wylądował na froncie I wojny światowej.

Nawojował się trochę ponad dwa miesiące, został ranny i odesłany do Berlina na leczenie, a że nie chciał marnować czasu, zapisał się na studia architektoniczne. W grudniu musiał jednak już wracać do jednostki, z której zbiegł, dowiedziawszy się, że w Wielkopolsce wybuchło powstanie. Tam, w batalionie saperów, walczył pod Jutrosinem i Czarnkowem, zdobywał Fordon i Bydgoszcz, gdzie poznał Marię, która potem, w 1926 r., została jego żoną. 

W październiku 1919 r. nominację Grajka na podporucznika osobiście podpisał marszałek Piłsudski. Następnie los rzucił młodego oficera do boju z bolszewikami. Za męstwo w tej walce dostał Krzyż Walecznych i order Virtuti Militari V klasy.

Gdy nastał pokój, nadal w mundurze pozostał wierny pułkowi saperów aż do 1932 r. Wtedy wybrano go bowiem na burmistrza Krzywinia. Jednak urzędnikiem nie dane mu było zostać, ponieważ poznański wojewoda, nieprzychylny takiemu wyborowi, decyzji nie zatwierdził.

Bruno Grajek znowu więc „wskoczył w kamasze” i w roku 1934 znalazł się w garnizonie w Wilnie. Dosłużył się majora. Jego kariera wojskowa zdawała się rozkwitać w II Sztabie Generalnym WP, ale tam miano wobec Grajka określone, tajne plany. W ich wyniku, wyszykowany na agenta, trafił wraz z żoną w grudniu 1936 r. do Wrocławia.

Jedna z siedzib polskiego konsulatu we Wrocławiu mieściła się w latach 20. ub. wieku przy Am Ohlauufer 2 (dzisiejsza al. Słowackiego), źródło: Fotopolska.eu  

„Adrian” werbuje, „Ogrodnik” nadaje

Oficjalnie, po zapoznaniu się z pracą wszystkich wydziałów Konsulatu RP we Wrocławiu, Bruno Grajek miał być tam referentem prasowym i urzędnikiem sprawującym opiekę nad polskimi emigrantami, co dawało mu okazję do częstych wyjazdów na teren całego Dolnego Śląska.

To właściwe, tajne zadanie miał Bruno jednak inne – zorganizować ekspozyturę polskiego wywiadu o pseudonimie „Adrian”. Sam obrał sobie pseudonim „Gärtner” (Ogrodnik).

Zabrał się za te obowiązki energicznie – przygotowując placówkę wywiadowczą w konsulacie pod względem technicznym i co do łączności z centralą wywiadu w Warszawie. Niczym znany nam Bond, „Ogrodnik” zadbał też o odpowiedni pojazd dla siebie (niebieski kabriolet), w gabinecie umieścił codziennie plombowaną kasę pancerną, urządził laboratorium fotograficzne, by wywoływać zdjęcia obiektów wojskowych. Skrupulatnie notował wszystkie wydatki, w tym na pozyskiwanie i budowanie siatki informatorów, co udawało się mu dzięki nawiązanym szerokim towarzyskim kontaktom w handlu, polityce, w kręgach naukowych i artystycznych Wrocławia.

Zorganizowany na początku 1937 r. „Adrian”, dzięki świetniej konspiracji, działał aż do sierpnia 1939 r. Jedną z większych akcji, a zarazem sukcesów „Ogrodnika” stało się zwerbowanie do współpracy kolejarza polskiego pochodzenia. Jego meldunki o  wojskowych transportach, odbywających się w lecie 1939 r. przez węzeł kolejowy w Żaganiu, umożliwiły identyfikację 90 procent niemieckich jednostek, udających się na Śląsk, by szykować się do ataku na Polskę.

Podobnie jak inni pracownicy wrocławskiego konsulatu, by uniknąć zatrzymania, Bruno Grajek w sierpniu 1939 r. wyjechał do Polski. Po kampanii wrześniowej trafił do polskiego wojska we Francji, potem w Wielkiej Brytanii i we Włoszech. Po wojnie resztę życia (do 1985 r.) spędził w Londynie, gdzie też był urzędnikiem. Tym razem bankowym.

---------------oprac. na podstawie: R. Gelles, „Dom z Białym Orłem. Konsulat RP we Wrocławiu (1920-1939)"; M. Masnyk, R. Kaczmarek, „Konsulaty na pograniczu polsko-niemieckim i polsko-czechosłowackim w latach 1918-1939”

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl