wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

4°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 06:04

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Aktualności
  4. Obcokrajowcy we Wrocławiu – Jim Williams

Jest Amerykaninem, jednym z siedmiorga rodzeństwa i jedynym, który mieszka za granicą. W 2010 r., przy minimalnym użyciu słów i bogatym wykorzystaniu wirtuozerskich umiejętności pantomimicznych, rozbawił publikę i wywołał entuzjazm Kuby Wojewódzkiego w półfinale Mam Talent. Jim Williams mieszka we Wrocławiu.

– Ludzie uważają, że trzeba być odważnym, by mieszkać w Polsce. Ja jestem zachwycony Wrocławiem, a osoby, które pytają mnie z niedowierzaniem, dlaczego wybrałem akurat ten kraj, zachęcam do bycia dumnym z Polski i nie namawiania obcokrajowców, że gdzie indziej jest lepiej” – twierdzi Jim, artysta mim i dwukrotny laureat przeglądu kabaretów PAKA (Stowarzyszenie Promocji Sztuki Kabaretowej).

W Polsce od siedmiu lat

– Jestem tu od siedmiu lat, moje korzenie wywodzą się z Europy Środkowej, w szczególności z Węgier i Słowacji. Po przybyciu do Stanów Zjednoczonych moja rodzina podjęła twarde postanowienie, że przecina jakiekolwiek więzi ze „starym” światem. Tymczasem czułem pewien kulturowy brak i gdy pierwszy raz trafiłem do Polski w 2000 r., w kontekście drugiego międzynarodowego festiwalu sztuki mimu w Warszawie, uzmysłowiłem sobie, że muszę dokonać rekonstrukcji swojej tożsamości - opowiada Jim.

Mało kto wie, że istnieją mocne relacje między mimami polskimi a amerykańskimi. Przez prawie dziesięć lat Jim uczęszczał do letniego seminarium sztuki pantomimicznej, pewnego dnia pojawiła się tam także aktorka mim - dziewczyna z Wrocławia, którą Jim poślubił.

Pytany o znajomość języka polskiego, odpowiada zgodnie ze stwierdzeniami małżonków i małżonek w związkach z obcokrajowcami. – Brzmi absurdalnie, ale wtedy twój partner nie jest odpowiednią osobą, która nauczyłaby cię języka. Gramatyka, słownictwo, wymowa stanowiły dla mnie jedynie sprawy drugorzędne, moimi prawdziwymi wykładowcami są osoby, które należą do polskiej społeczności kabaretowej. Po każdym festiwalu jest bowiem impreza integracyjna, a tam nie wszyscy uczestnicy władają językiem angielskim - to chęć poznawania właśnie takich osób silnie motywowała mnie do obcowania z polskim – mówi Jim.

W trakcie swoich komediowych stand-up’ów i innych przedsięwzięć kabaretowych Jim dąży do likwidowania barier między Polakami a obcokrajowcami mieszkającymi na co dzień obok nich. Występuje cyklicznie w Mleczarni, Bezsenności czy też w Niebo Cafe, gdzie wszyscy chętni mogą wejść na scenę i spróbować swoich sił przed widownią. – Do swoich autorskich spektakli wykorzystuję zarówno spostrzeżenia z życia w Polsce jak i rzeczy, które mnie irytują w Ameryce. Integracja przez śmiech ma kapitalne znaczenie, a Polacy mają dystans do siebie, zresztą długa tradycja polskiego kabaretu jest tego najlepszym potwierdzeniem – tłumaczy Jim, który jest doskonale świadomy, że granica między krytyką a żartem bywa niebezpiecznie śliska.

Działalność charytatywna

Jim jest także jednym z członków-założycieli fundacji „Czerwone Noski – Klown w Szpitalu”. Jego zadaniem jest profesjonalne przeszkolenie aktorów, którzy później odbywają regularne wizyty na oddziałach szpitalnych, podejmując się trudnej misji podnoszenia jakości życia dzieci walczących z chorobą.

– To jeszcze młoda organizacja, jeszcze pracujemy nad jej źródłami finansowymi, ale już teraz możemy się pochwalić kilkoma wizytami w miesiącu w szpitalach we Wrocławiu, Krakowie i Warszawie. Po przybyciu do szpitala, dziecko traci możliwość dokonania wyborów, musi zaakceptować kłucia i inne bolesne, choć konieczne działania procesu leczenia. Nasi aktorzy-klowni częściowo odwracają tę sytuację, oddając pacjentom władzę decyzyjną, wzmacniając ich psychikę i umilając smutny czas pobytu w placówce medycznej – tłumaczy Jim.

Przyświecającym hasłem działań Jima Williamsa jest wprawianie innych w wyśmienity nastrój. – Jeśli dla mojego rozmówcy powody wyjechania ze Stanów wciąż będą niewystarczające, być może to go przekonuje - nie chciałem tam mieszkać w czasie kadencji Prezydenta Bush’a – kończy.

Oby jego fascynacja Wrocławiem trwała jak najdłużej!

Marcello Murgia

Posłuchaj podcastu

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl