Pokaz zawartości biurkowych szuflad wybitnych polityków, pisarzy, artystów to doskonały chwyt marketingowy. Oto otrzymujemy obietnicę dostępu do tajemnicy, wręcz intymnych sekretów na temat życia właściciela mebla. Od naszej spostrzegawczości, wrażliwości, intuicji, inteligencji, wiedzy, zależy czy z pokazu wyjdziemy rozczarowani, czy też nasyceni wrażeniami i zainspirowani do dalszych poszukiwań.
Tadeusz Różewicz rzadko udzielał wywiadów. Jeśli mógł sobie na to pozwolić, to unikał udziału w wielkich imprezach, debatach pisarzy przy dużej widowni. Wolał kameralne spotkania, które nie były anonsowane w mediach. Były namiastką prawdziwej rozmowy, ale ze wszystkim jej atrybutami: żartem, osobistym wspomnieniem, refleksją, wymianą opinii. Objawiała się podczas nich życiowa mądrość pisarza, nadzwyczajne, podsycone ironią, poczucie humory autora „Do piachu”, ciekawość świata i ludzi – podczas wywiadów i debat na targach książki, taki rodzaj refleksji trudno było osiągnąć: bo czas goni, bo tłum czeka na błyskotliwe bon moty.
W Muzeum Pana Tadeusza mamy szansę „zajrzeć” przez ramię pisarza siedzącego przy biurku. Przyjrzeć się szpargałom, ulubionym drobiazgom, prezentom. To w towarzystwie tekturowych wafli pod piwo, pocztówek z reprodukcjami, figurki słonia, żołnierzyków, trójgłowego psa, myśl przekuwana była w wiersz.

Różewicz. Bez tekstu – wystawa czasowa
Wystawa Muzeum Pana Tadeusza
Każda z rzeczy to ślad po człowieku. Zestaw podkładek pod piwo pełnią funkcję quasi-pamiętnika z licznych podróży, z kolorowych grubych kartoników odszyfrujemy nazwiska wepchnięte między nazwą browaru a ornament: Bereska {Henryk, poeta i tłumacz), Niewodniczański (Tomasz, wybitny kolekcjoner), albo same imiona, albo godziny odjazdów pociągów i stacji przesiadkowych. Różewicz zachowuje mikro-ślady rozmów, spotkań, żartów, opowieści. I z nich może się urodzić wiersz.
W Muzeum Pana Tadeusza część ściany zasłaniają pocztówki, w tym wiele z reprodukcjami światowego malarstwa. Poeta sam je wyszukiwał, wiele dostał od rodziny, przyjaciół i znajomych. Jakie miały znaczenie? W jednym z wywiadów opowiadał: „W hotelach wystawiam w ramce swoją ulubioną reprodukcję. Ona mnie urządza psychicznie”.
Gabloty wystawowe wypełnia zestaw figurek, posażków, małych rzeźb, pstrokatych, dziwnych, zabawnych. Obok zawartości szuflad biurka jest portret Stefani Różewicz, matki poety, znany z okładki tomu „Matka odchodzi”. To kolejny ważny znak dla tych, co poszukują odpowiedzi na pytanie skąd się bierze poezja – z głębokiego osobistego doświadczenia miłości i straty.
Dopełnieniem wystawy, której kuratorem jest Mariusz Urbanek, doskonały dziennikarz, są fragmenty telewizyjnych wywiadów z Tadeuszem Różewiczem. To dodatkowa okazja, aby posłuchać poety, kiedy mówi np. „Na starość wie się lepiej, czym to życie pachnie. Ale tej wiedzy nie powinno się udzielać młodym ludziom, żeby ich nie straszyć”. Budujące? Nie bardzo. Może to odsłonięty przez mędrca skrawek jego prawdy o naturze świata.
Wystawa w Muzeum Pana Tadeusza nastraja do jeszcze jednej refleksji. Przy jej zwiedzaniu, po wsłuchaniu się w telewizyjne rozmowy z poetą, jeszcze bardziej dotkliwy jest brak dzisiaj ludzi tego wymiaru: mądrych, doświadczonych, inspirujących.
Wystawa w Muzeum Pana Tadeusza w Rynku jest czynna do 11 marca.