Dzieła są przepiękne i warto je odkrywać. Nie ma obowiązku uczenia się trudnych nazwisk autorów, bo nikt nie będzie publiczności z tego egzaminować. Korzystajcie więc i zachwycajcie się Kolekcją Santander – mówi Jose Manuel Cruz Valdovinos, kurator wystawy "Od Cranacha do Picassa".
Agnieszka Kołodyńska: Tworzenie kolekcji sztuki przez banki, wielkie firmy to w Hiszpanii tradycja, czy może kolekcja Santander to wyjątkowe dzieło?
Jose Manuel Cruz Valdovinos, kurator wystawy "Od Cranacha do Picassa. Kolekcja Santander": Nie ma w Hiszpanii innej kolekcji sztuki porównywalnej z kolekcją Santander, w dodatku jeśli jakiś bank taką posiada, to nie zawsze ją udostępnia zwiedzającym. Banco Bilbao Vizcaya od lat nie pokazuje swoich zbiorów. Można więc powiedzieć, że zbiory Santandera są jedyne w swoim rodzaju. Jak udało się zebrać taką kolekcję? - Powstała trochę przez przypadek, bo składa się ze zbiorów banków przyłączonych, kupionych, wchłoniętych przez Santandera. Pierwsze dzieła sztuki pojawiły się w kolekcji jeszcze w latach 60. ubiegłego wieku, w sumie budowana jest od ponad 40 lat. Odpowiada za nią jedna osoba, która śledzi rynek sztuki i kupuje obrazy, rzeźby? - Nie. Kolekcja rozrasta się wraz ze zmianami na rynku bankowym. Fundacja Santander nie planuje corocznych zakupów. Gdy czasem ktoś zgłosi się do niej z dziełem sztuki albo na aukcji pojawi się jakiś obraz lub rzeźba w interesującej cenie, to decyzję o zakupie podejmuje prezes Fundacji. Większość dzieł to dziedzictwo innych banków, ale ponieważ jest ich tyle Fundacja postanowiła udostępnić je zwiedzającym. Oglądać je można w Boadilla del Monte, (Ciudad Financiera), pod Madrytem. Nie jest to daleko od centrum, ale żeby ułatwić dojazd, na zwiedzających czekają specjalne, bezpłatne autobusy.
Ostatnie zakupy sztuki, które poczyniła Fundacja Santander to monumentalne rzeźby współczesnych artystów jak Anish Kapoor, Christina Iglesias, Juan Munoz. Znajdują się w przestrzeni publicznej, w parkach, ogrodach otaczających budynki bankowe.
Fundacja Santander działa na wielu polach, sponsoruje także inne wystawy. W tej chwili w siedzibie banku w Madrycie trwa wystawa angielskiej sztuki współczesnej z kolekcji Cranforda. Fundacja jest zainteresowana prezentacjami sztuki współczesnej z prywatnych kolekcji. Poza tym sponsoruje dobrą literaturę, konkursy dla młodych artystów np. dla młodych fotografów, funduje stypendia, programy edukacyjne, sponsoruje też różnego rodzaju konferencje – ekonomiczne, naukowe, historyczne. Działa na wielu polach związanych z kulturą i sztuką, ale nie skupia się wyłącznie na kolekcji sztuki.
Pod jakim kątem wybieraliście dzieła z kolekcji, by zaprezentować je w Polsce?
- Przede wszystkim chcemy pokazać sztukę hiszpańską, która jest słabo znana poza granicami Hiszpanii. Wszyscy kojarzą Picassa i Miró, a przecież są jeszcze inni artyści, których warto poznać. Wystawa powstała z kilku powodów. Głównym był fakt połączenia Banku Santander z Bankiem Zachodnim, drugi powód to ten, że Wrocław będzie w 2016 roku Europejską Stolicą Kultury. Macie we Wrocławiu ważne muzea, ale nie prezentują one zagranicznych wystaw, a tym bardziej hiszpańskich, dlatego zdecydowaliśmy się przywieźć tu naszą kolekcję. Wzięliśmy pod uwagę też to, że Wrocław jest ważnym ośrodkiem akademickim w Polsce. Prezesowi Banku Santander Emilio Botinowi bardzo zależy na rozwijaniu współpracy z uniwersytetami. Robi to od lat, także w Ameryce Łacińskiej. Podobna wystawa była pokazywana w Meksyku i stała się pretekstem do spotkania z rektorami uniwersytetów południowoamerykańskich. Myślę, że takie spotkanie odbędzie się we Wrocławiu.
Dzieła jakich artystów, prócz tych znanych jak Cranach, czy Picasso i Miró, będzie można zobaczyć na wystawie?
- Zdaję sobie sprawę, że nie wszyscy malarze są w Polsce znani. Wszystkie pokazywane dzieła mają olbrzymią wartość artystyczną i historyczną. Oglądać je będzie można w porządku chronologicznym – najpierw dzieła z XVI i XVII wieku, w tym tak znanych hiszpańskich artystów jak El Greco, Luis de Morales, zwany El Divino, Francisco de Zurbaran a także artystów z innych krajów jak Rubens. Przyznaję, że nie pokazujemy eksponatów z wieku XVIII, nie dlatego, że nie ma ich w kolekcji. Są, ale - albo mają zbyt duże rozmiary, by wyeksponować je w salach wrocławskiego Muzeum Narodowego, albo są zbyt oddalone tematycznie od tego, co chcemy przekazać tą wystawą. Mamy wspaniałe obrazy francuskich artystów z tego okresu, ale nie pasują do całości. Nie zdecydowaliśmy się więc na ich przywiezienie. Kolejne obrazy i rzeźby pochodzą z XIX i XX wieku oraz ze współczesności, większości są to dzieła Hiszpanów, choć nie wszystkie, jak w przypadku Picassa, czy Santiaga Rusinola, Francisca Iturrina, powstały w Hiszpanii. Staraliśmy się pokazać prace artystów, których nazwiska coś powiedzą widzom z Polski. Oczywiście zdaję sobie sprawę, że przeciętny widz nie musi wiedzieć, kim był Joaquin Sorrolla, choć jego obrazy osiągają bardzo wysokie ceny na światowych aukcjach, czy Eduardo Chillida, czy Antoni Tapies... No może jakiś pasjonat sztuki, czy ktoś z wykształceniem w tym kierunku coś by o nich wiedział (śmiech). Jednak prace tych artystów są częścią kolekcji i oddają charakter hiszpańskiej sztuki, poza tym są wspaniałe, dlatego je pokazujemy. Wystawie towarzyszy obszerny katalog z opisami wszystkich dzieł, a odwiedzający otrzymają bezpłatne ulotki ze skróconą informacją, o każdym obrazie i artyście. Nie przywieźliśmy dzieł artystów drugiego, czy trzeciego sortu. Hiszpańscy studenci historii sztuki muszą znać wszystkich tych malarzy. Mam nadzieję, że widzowie skorzystają z tej wystawy, by dowiedzieć się czegoś o Hiszpanii. Dzieła są przepiękne i warto je odkrywać. Nie ma obowiązku uczenia się trudnych nazwisk autorów, bo nikt nie będzie publiczności z tego egzaminować. Korzystajcie więc i zachwycajcie się Kolekcją Santander!
Rozmawiała Agnieszka Kołodyńska
Wystawa "Od Cranacha do Picassa. Kolekcja Santander" w Muzeum Narodowym we Wrocławiu, czynna od 12 marca do 6 czerwca 2013.