Spektakl współpracy
Roberto Skolmowski, ceniony reżyser operowy, w Akademii Muzycznej pracuje już po raz trzeci. Dotychczas zrealiował ze studentami Mozartowskiego „Don Giovanniego” (z rewelacyjnym rezultatem) oraz „Dziecko i czary” Ravela. Aby doszło do produkcji „Nowy Don Kiszot, czyli Sto szaleństw” Aleksandra Fredry z muzyką Stanisława Moniuszki, siły połączyli Elżbieta Lejman, szefowa Towarzystwa Teatralnego we Wrocławiu, Stanisław Rybarczyk, szef Międzynarodowego Festiwalu Moniuszkowskiego w Kudowie-Zdroju, profesor Piotr Łykowski, dziekan Wydziału Wokalnego Akademii Muzycznej im. K. Lipińskiego we Wrocławiu i Warszawskie Towarzystwo Muzyczne. Szczególnie podkreślić trzeba pracę dwóch akademików – dr Grzegorza Zieziuli i dr Andrzeja Wolańskiego, bo to oni przygotowali partyturę według odpisu rękopisu Stanisława Moniuszki. Spektakl współfinansowany jest także ze środków miejskich.

Nowy don Kiszot, czyli sto szaleństw
Opera / Spektakl / Teatr muzyczny Akademia Muzyczna im. Karola Lipińskiego we Wrocławiu
Moniuszko nareszcie prawdziwy
Prace nad zapisem były konieczne, bo sporo Moniuszkowskich dzieł funkcjonuje dziś w opracowaniach, z których większość jest odległa od oryginału. – Dyrygent Łukasz Borowicz, nagrywając kilka lat temu fragmenty „Halki” pokazał, jak odległa jest wersja oryginalna od tej, którą znamy, jakie różnice można dostrzec w instrumentacji, fakturze – tłumaczy Roberto Skolmowski. Także i krotochwil „Nowy don Kiszot” doczekał się teraz nowego opracowania. W dawnych – Feliksa Konopaska i Jerzego Dobrzańskiego autorzy momentami zbyt śmiało poczynali sobie z zapisem Moniuszkowskim. Obecna wersja wydaje się być najbliższa intencjom kompozytora.
Krotochwila o polskiej donkiszoterii
Co obejrzymy na scenie sali koncertowej Akademii Muzycznej? Wczesną sztukę Aleksandra Fredry. – Cudowne odkrycie dla teatromanów, bo wątki tu wprowadzone pojawiają się potem w „Zemście”, a bohaterowie są pierwowzorem Cześnika, Papkina, czy Klary – opowiada Roberto Skolmowski. A krotochwila (czyli „zabawny utwór sceniczny oparty na błahych konfliktach i intrygach”) Fredry jest przeniesieniem idei Cervantesowskiej w czasy Polski szlacheckiej. –To studium szaleństwa młodego człowieka, który chce przywrócić światu czasy dawnego rycerstwa, dawne normy i honor, bo nie zgadza się na ówcześnie panujące obyczaje – wyjaśnia reżyser i od razu uściśla, że choć w tytule mamy Don Kiszota (zagra go Słowak Marek Belko, który uczy się polskiego), na scenie większą rolę dostał Sanczo Pansa (Mikołaj Bońkowski). W pozostałych rolach m.in. wykładowcy – profesorowie Piotr Łykowski i Bogdan Makal. Muzyka Moniuszki to ok. 50 minut, podczas gdy utwór Fredry trwa blisko trzy godziny. – Co kilka scen dramatycznych są wokalne i instrumentalne – podkreśla Roberto Skolmowski.
Spektakl wrocławskiej Akademii Muzycznej obejrzą w maju przyszłego roku widzowie Warszawskiej Opery Kameralnej (1-3 maja), zaprezentowany zostanie także latem w Gdańsku.