„Serdecznie witam panie dziennikarzu
Zanim opowiem panu o swych planach
Na imię mam Gladys del Carmen
La Torullo Gladys Semiramis”
To pierwsza zwrotka „Boskiego Buenos”, pierwszy głośny występ Maanamu i pierwszy wstrząs dla środowiska muzycznego. Bo ostro, celnie i punk rockowo. Chwilę potem tekst Kory będzie już znała i skandowała cała Polska. Teraz znajdziemy go wśród innych utworów literackich wokalistki, jakie wydało Biuro Literackie w serii „33. Piosenki na papierze”. Pomysł świetny, zwłaszcza że większość literackich produkcji Kory i sposób, w jaki je zawsze śpiewała przywodziła na myśl poezję.
Poetka Marta Podgórnik, która dokonała wyboru i przygotowała do druku teksty Kory broni ich autorki zaznaczając, że nieprzypadkowo bierze piosenki Olgi Sipowicz za teksty. „Ja zwyczajnie nie widzę różnicy” – nie ma wątpliwości. „Że niby poezja jest sztuką wyższą niż muzyka popularna?” – pyta zaczepnie. Racja. Nie ma potrzeby wprowadzania sztucznego podziału, zwłaszcza że utwory, jakie wyszły spod pióra Kory bronią się świetnie w formie tomiku. Nie wiadomo, czy będą lekturą obowiązkową dla fanów Kory i Maanamu. Ci i tak doskonale znają piosenki i potrafią przywołać dowolny fragment obudzeni w środku nocy. Zaskoczą się natomiast sami poeci (znakomity tekst „Nowego przewodnika”, czy „Kreona”), pewnie i młode pokolenie, niekoniecznie wychowane na niepokornej muzyce polskiej z lat 80.
Części czytelnikom, którzy nie znają wykonań Kory (czy to w ogóle możliwe?) spodoba się czytelny przekaz, precyzyjnie dobrane i wymierzone dokładnie słowa, sposób, w jaki Kora opowiada o uczuciach, czy przywołuje wspomnienia, tworzy konkretne wizje miejsc, portrety ludzi, sytuacji. Tomik jest też we fragmentach przewodnikiem po minionym ustroju. Tytuł „Stoję, czuję się świetnie” nawiązuje zresztą do piosenki, w której tekście pobrzmiewa niechęć do stania – czynności w PRL-u nieuniknionej i przez wszystkich znienawidzonej.
Książka Kory ukazała się 9 czerwca nakładem wrocławskiego Biura Literackiego.
Magdalena Talik