- Ich prace wciągają, czarują i mimo, że są zupełnie inne, mają punkty styczne. Każdy z artystów przedstawia swój własny świat. Vit Ondracek snuje liryczne wizje, maluje z głębi swego wnętrza. Marcin Zawicki natomiast buduje swoje obrazy bardziej metodycznie, z dystansem do świata i do siebie samego – mówi Agnieszka Patała, kuratorka.
Vit Ondracek jest czeskim artystą, pochodzi z Brna. Jest absolwentem średniej szkoły plastycznej ze specjalizacją z grafiki, dalej kształcił się prywatnie m.in. u swojego wuja Raimunda Ondracka, profesora restauracji dzieł sztuki na Akademii Sztuk Pięknych w Pradze. Współpracuje z wieloma czeskimi poetami i prozaikami. Wraz z żoną Janą w Kunstat na Morawach realizują wspólny projekt życia rozumianego jako dzieło sztuki.
Obrazy Vita Ondracka pokazywane na wystawie są monochromatyczne, utrzymane w szarościach i różnych odcieniach czerni. – Nie znaczy to, że artysta unika koloru. Wręcz przeciwnie on kolor afirmuje – uważa kuratorka. – Dlatego jeden z cykli obrazów zatytułował „Czarna tęcza”. Obrazy powstały w latach 90. ubiegłego wieku.
Jego prace to abstrakcyjne wizje, w których dopatrzyć się można fascynacji przyrodą – podwodnymi zwierzętami, odciśniętymi w skale prehistorycznymi skamielinami. Dostrzeżemy głowonogi, fragmenty skorupiaków, amonity, ale też fragmenty ludzkiego ciała i industrialne elementy – fragmenty maszyn, połączeń, kabli. W tych kompozycjach jest życie, pasja i energia.
„Z abstrakcyjnego obrazu odzwierciedlonego na płaszczyźnie nasza świadomość odczytuje wydarzenie, bezpośrednie uchwycenie owego „teraz to się stało”. (…) Ale na początku stoi mistrz efektów specjalnych, który bez wahania określa, co, skąd i dokąd doprowadzić” – pisze we wstępie do katalogu wystawy Jaromir Typlt.
Marcina Zawickiego kuratorka określa mianem demiurga, który konstruuje swoje abstrakty świadomie i w sposób wystudiowany. Nie ma tu miejsca na przypadek, wszystko jest przemyślane i zaplanowane od początku do końca. W Galerii Miejskiej zobaczymy obok obrazów artysty konstrukty-modele, które służą mu jako projekty obrazów. Zawicki buduje z przedmiotów z odzysku – figurek, fragmentów roślin, muszli małe przestrzenne konstrukcje. Fotografuje je i przenosi na płótno. Powstają pełne organicznego baroku kompozycje malarskie urzekające mocnymi kolorami, mocnym światłem i niesamowitymi kształtami. Na wystawie zobaczymy prace z trzech cykli „The Fall”, „Sporysz” i z najnowszego, jeszcze nie nazwanego. – „The Fall” to wizja świata w apokaliptycznym upadku, ale połączona z narodzinami nowych istnień, które rozsadzają swoich żywicieli – wyjaśnia kuratorka. – „Sporysz” jest kontynuacją działań artysty, ale można odnieść wrażenie, że sobie z nas zakpił. Pokazaną na jednym z obrazów rękę rozsadza pasożyt. Najnowsze prace są wprowadzeniem do laboratorium artysty – białe tło, nierealne kępy kolorowych mchów i spływająca farba sugerują, że artysta jeszcze pracuje nad obrazem.
Marcin Zawicki pochodzi ze Szczecina, jest absolwentem gdańskiej ASP. Zajmuje się rysunkiem, malarstwem i instalacją.
Wystawę malarstwa Vita Ondracka i Marcina Zawickiego można oglądać w Galerii Miejskiej we Wrocławiu (ul. Kiełbaśnicza 28) od 21 sierpnia do 26 września. Wstęp wolny.