wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

18°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 20:25

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. 10. MFD Dialog – Wrocław zrealizowany! Następna edycja za dwa lata

10. MFD Dialog – Wrocław zrealizowany! Następna edycja za dwa lata

Małgorzata Wieliczko ,

Kliknij, aby powiększyć
Chciałbym pani Dyrektor za te 20 ostatnich lat bardzo serdecznie podziękować i uczynić to naszym wrocławskim najwyższym wyróżnieniem, które mówi wszystko: „Wratislavia Grato Animo – Wrocław z wdzięcznością”. Wrocław jest pani Dyrektor wdzięczny za te lata i prosimy o jeszcze – powiedział, wręczając medal Krystynie Meissner, prezydent Wrocławia Jacek Sutryk   fot. Nata Korenovskaia
Chciałbym pani Dyrektor za te 20 ostatnich lat bardzo serdecznie podziękować i uczynić to naszym wrocławskim najwyższym wyróżnieniem, które mówi wszystko: „Wratislavia Grato Animo – Wrocław z wdzięcznością”. Wrocław jest pani Dyrektor wdzięczny za te lata i prosimy o jeszcze – powiedział, wręczając medal Krystynie Meissner, prezydent Wrocławia Jacek Sutryk

„Wratislavia grato animo” dla Krystyny Meissner i „Merito de Wratislavia” dla realizatorów MFT Dialog – Wrocław. Deklaracja prezydenta Jacka Sutryka, że ten ważny dla europejskiej i światowej kultury festiwal będzie w naszym mieście kontynuowany, oraz zaproszenie widzów na jego kolejną edycję w roku 2023 przez kurator programową Olgę Nowakowską – to znakomite zwieńczenie 20-lecia Dialogu.

Reklama

– Wrocław był miastem festiwalu Dialog i pozostanie miastem festiwalu Dialog. Mam nadzieję, że przez wiele kolejnych lat. To festiwal autorski pani dyrektor Krystyny Meissner – projekt, dla którego miasto Wrocław od 20 lat jest partnerem i partnerem pozostaje. Jesteśmy umówieni na kolejne edycje festiwalu. Myślę, że w ciągu najbliższych dwóch-trzech miesięcy poznamy szczegóły – na takie słowa prezydenta Wrocławia Jacka Sutryka czekali wszyscy miłośnicy dobrego teatru nie tylko we Wrocławiu.

Kurator programowa tegorocznego, jubileuszowego Międzynarodowego Festiwalu Teatralnego Dialog – Wrocław, Olga Nowakowska, podczas gali podsumowującej dotychczasowe zdobycze tego szczególnego święta teatru w naszym mieście, przyznała, że „jest to najważniejsza wiadomość wieczoru”. Wieczoru, który obfitował w niezwykłe, a i wzruszające momenty.

Gala z udziałem twórczyni Dialogu 

Krystynie Meissner, której nie mogło zabraknąć na jubileuszu JEJ festiwalu, który „jako skromną inicjatywę, bardzo świeżą, bardzo odważną i kosztowną” – jak sama powiedziała – Wrocław przed 20 laty „przyjął do serca”, zgotowano 16 października w Teatrze Polskim ogromny aplauz. Należną jej laudację wygłosiła zaś Olga Nowakowska, mówiąc m.in:

– Krystyna Meissner, reżyserka teatralna, szefowa teatrów w Zielonej Górze, Toruniu, Krakowie i we Wrocławiu. Pomysłodawczyni dwóch międzynarodowych festiwali teatralnych – Kontakt w Toruniu oraz Dialog – Wrocław. Charyzmatyczna, o wnikliwym spojrzeniu na świat i teatr, wizjonerka. W kuluarach mówią o niej Żelazna Dama polskiego teatru – a dla mnie osobiście mentorka. Dwadzieścia lat temu zaproponowała realizację festiwalu, którego głównym celem był niełatwy dialog i poszukiwania odpowiedzi na nękające nas pytania. Miejsce powstania festiwalu też nie było przypadkowe. To tu, we Wrocławiu, krzyżowały się różne wpływy – czeskie, polskie, niemieckie, żydowskie... Tutaj także rodziły się inspirujące inicjatywy artystyczne, zaś miasto zawsze było życzliwe i otwarte, na to, co nowe, oraz tolerancyjne wobec tego, co inne.

Olga Nowakowska, Krystyna Meissner, Jacek Sutryk, Dialog – Wrocław

– Gdyby nie ludzie, którzy organizują festiwal, gdyby nie ich praca – bardzo czasami ciężka, a zawsze przynosząca efekty – tego festiwalu by nie było. Dlatego moje oklaski dzielę na pół i połowę oddaję absolutnie tym wszystkim, którzy przyczynili się do tego, że ten festiwal istnieje. Niesłychanie jestem wdzięczna miastu Wrocław, że będzie w dalszym ciągu kultywował ten festiwal, który jest oknem na świat dla polskiego, i nie tylko, teatru. Bardzo dziękuję i nie spodziewałam się tak gorącego przyjęcia przez Wrocław – powiedziała wyraźnie wzruszona Krystyna Meissner. Na zdjęciu z Olgą Nowakowską i prezydentem Jackiem Sutrykiem, fot. Nata Korenovskaia    

Na galę 20-lecia MFT Dialog przyjechała również Renata Derejczyk, obecna dyrektor naczelna Teatru im. Wilama Horzycy w Toruniu, w którym Krystyna Meissner była dyrektorem i kierownikiem artystycznym w latach 1983-1996 i gdzie stworzyła inny międzynarodowy festiwal teatralny – Kontakt. Dyrektor Derejczyk przywiozła list od marszałka województwa pomorsko-kujawskiego z podziękowaniami dla dyrektor wrocławskiego Dialogu za jej kilkunastoletnią artystyczną pracę dla Torunia.

MFT Dialog: Jaki był przez 20 lat, to zasługa wielu osób i instytucji 

Dzięki wrocławskiemu festiwalowi, organizowanemu w formie biennale, w trakcie wszystkich 10 jego edycji w głównym programie znalazły się 134 spektakle. Na blisko 200 obliczono wydarzenia towarzyszące, czyli spotkania z twórcami przedstawień, rozmowy panelowe, wystawy, projekcje filmowe, wykłady, warsztaty, a także spektakle offowe, na które widzowie zmierzali do nietypowych przestrzeni teatralnych.

Echo MFT Dialog – Wrocław rozniosło się nie tylko po Polsce, ale zostało wyraźnie usłyszane w Europie i na świecie, wzbudzając zainteresowanie najlepszych twórców współczesnego teatru. To z kolei przełożyło się na najwyższą jakość spektakli, które przywożono do Wrocławia również z zagranicy, dając niecodzienną możliwość obcowania z wybitnymi reżyserami i aktorami oraz skonfrontowania się z najbardziej wartościowymi trendami sztuki teatralnej.

Każda odsłona Dialogu to było kolejne pytanie o kondycję ludzką tu i teraz, zanurzone kontekstowo w przeszłości, jak i szukające swojego miejsca w przyszłości. W różnej, czasami superawangardowej formie twórcy – w tym tak wybitni jak m.in. Robert Wilson, Christoph Marthaler, Luk Perseval, René Pollesch,Johan Simons, Lee Breuer, Katrine Wiedeman, Ivo van Hove, Romeo Castellucci, Alain Platel, a także Krystyna Meissner, Krystian Lupa, Jerzy Grzegorzewski, Jan Klata czy Krzysztof Warlikowski – „prowadzili dialog” o tym, w czym tkwi siła człowieka, a co świadczy o jego słabości, czego pragniemy, jak odnajdujemy się w świecie i jak (czy w ogóle) zamierzamy go zmieniać. Czy miłość jest dla nas wybawieniem, czy jednak przekleństwem? Jak daleko sięgają granice naszej tolerancji, a może nie mamy jej za grosz – jeśli tak, to dlaczego...?

Taki zestaw do przemyśleń dostawała na każdym Dialogu festiwalowa publiczność. Ale zanim kupiła bilety i zasiadła na widowni, cały sztab ludzi pracował na to, żeby kolejna edycja wrocławskiego festiwalu mogła dojść do skutku. Mówiły o tym podczas gali 16 października i Krystyna Meissner, i Olga Nowakowska. One także wymieniły te osoby, najdłużej związane z Dialogiem, których praca na rzecz festiwalu wykraczała ponad przeciętność. Jubileuszowa impreza w Teatrze Polskim stała się więc doskonałą okazją, żeby szczególnie je uhonorować.

Wyróżnieni przez miasto dialogu

– Wrocław jest wdzięczny pani Dyrektor za 20 ostatnich lat. Serdecznie za nie dziękuję, czyniąc to naszym wrocławskim wyróżnieniem, które mówi wszystko, czyli „Wratislavia Grato Animo – Wrocław z wdzięcznością” – powiedział prezydent Sutryk, wręczając Krystynie Meissner honorowy medal.

Potem został wywołany człowiek, bez którego pracy, co mocno podkreśliła Krystyna Meissner, przeprowadzenie festiwalu byłoby niemożliwe. To Jacek Warzyński, od lat odpowiedzialny za wszystko, co jest związane ze stroną techniczną Dialogu. Prezydent Jacek Sutryk wręczył mu medal „Merito de Wratislavia – Zasłużony dla Wrocławia”.

prezydent Sutryk, Jacek Warzyński, MFT Dialog

– Ten medal jest dedykowany ogromnej rzeszy techników, którzy przez dwadzieścia lat pomagali, żeby artyści, którzy tu przyjeżdżają, czuli się komfortowo – powiedział Jacek Warzyński, fot. Nata Korenovskaia

Drugą uhonorowaną została Joanna Grzesiczak, wieloletnia współpracowniczka Krystyny Meissner, również we Wrocławskim Teatrze Współczesnym, do której należą sprawy organizacyjne, promocja, marketing, a także kontakt z mediami w czasie Dialogu. „Solidna, sprawdzona firma” – to określenie świetnie do pani Joanny pasuje.

Joanna Grzesiczak, MFT Dialog

– Wszystko zawdzięczam Krystynie Meissner, z którą przez piętnaście lat pracowałam w Teatrze Współczesnym i zaczynałam z nią festiwal od początku. Ona wszystkiego mnie nauczyła i jestem wdzięczna także za wrzucanie mnie nieraz na głęboką wodę – zdradziła laureatka miejskiego wyróżnienia (fot. Nata Korenovskaia).

Zebrani na gali usłyszeli także słowa podziękowania od organizatorów MFT Dialog – Wrocław dla wszystkich osób i instytucji, które wspierały festiwal zwłaszcza finansowo. Olga Nowakowska wymieniła w pierwszym rzędzie władze Wrocławia za kadencji trzech ostatnich prezydentów – Zdrojewskiego, Dutkiewicza i Sutryka, a dalej Ministerstwo Kultury, Instytut Adama Mickiewicza, Ambasadę Królestwa Niderlandów, Instytut Goethego i instytuty kultury tych państw, z których zapraszano przedstawienia na wrocławski festiwal, Fundację KGHM  Polska Miedź SA, Fundację Współpracy Polsko-Niemieckiej, Urząd Marszałkowski Województwa Dolnośląskiego, a także firmy prywatne – Comex i Grupę Budus.

Siódemka w Dziesiątce i obie szczęśliwe

Cztery lata czekaliśmy, ale warto było czekać. I tu na początek słowa uznania dla tych, którzy podjęli się naprawdę tytanicznej pracy, żeby mimo pandemii i towarzyszącej jej niepewności, co przyniosą kolejne miesiące, ba, tygodnie, doprowadzić do 10. odsłony Dialogu, sprowadzając do Wrocławia na czas siedem niesamowitych teatralnych teamów. 

Pierwsza refleksja – i zarazem świetna nowina – po obejrzeniu siedmiu spektakli jest taka, że o ile w XX wieku aktorstwo osiągnęło wyżyny swojego rozwoju, stając się też swego rodzaju azymutem dla innych dziedzin sztuki, a minione 100 lat można bez wahania nazywać stuleciem aktorów, o tyle wiek XXI zapowiada się na nie mniej w tej dziedzinie owocny, a nawet odkrywczy. 10. Dialog nam to potwierdził, będąc niewątpliwie festiwalem wspaniałych scenicznych postaci, wyszlifowanych w dużej mierze dzięki pracy świetnych reżyserów.

publiczność, Dialog Wrocław

W oczekiwaniu na spektakl w Centrum Technologii Audiowizualnych, fot. Nata Korenovskaia

Druga dobra wiadomość po tym festiwalu: opinie o współczesnym teatrze jako „tworze elitarnym”, wręcz niszowym, w którym artyści topią swoje fobie i ego, nie zważając na tych, którzy siedzą po drugiej stronie rampy, czyli na widzów, okazały się mocno przesadzone. Ładunek emocji i przemyśleń, z jakim wychodziliśmy z kolejnych przedstawień, wśród których były nie tylko „ochy i achy”, ale i słowa krytyczne, pokazał, że wielu dramaturgów i reżyserów powraca/kontynuuje uczciwy dialogu z widzem, w tym upatrując sensu i nośności uprawianej przez siebie sztuki.

Siostry, którym czas spłatał figla

W pierwowzorze opisał je Czechow, przerobił i zaktualizował flamandzki reżyser Luc Perceval, biorąc sobie za współpracowników aktorów dwóch polskich scen – TR Warszawa i Starego Teatru w Krakowie. I wybrał bez tzw. pudła. „3SIOSTRY”, w których oprócz Czechowowskiej kanwy znalazły się takie niespodzianki, jak „Kołysanka dla okruszka” Osieckiej i Krajewskiego, to rzecz o tęsknocie do miejsc bezpiecznych, przemijaniu, niepewności, zmianach, które mogą być albo ożywcze, albo zabójcze. No i nie wiadomo co może być straszniejsze – czy śmierć, czy jednak starość.

3siostry, Dialog Wrocław

źródło: mat. prasowe

Masza, Olga i Irina, niekwestionowane główne bohaterki u Czechowa, w inscenizacji Percevala również jako pierwsze wypowiadają swoje kwestie do ogromnego lustra, które dominuje w scenografii przedstawienia, odgrywając szereg własnych ról. Jest bowiem zwierciadłem dla ciała, duszy, swoistym konfesjonałem, z którego jednak nie płynie ani żadne błogosławieństwo, ani wskazówki co do przyszłości, ani pocieszenie. Momentami staje się nawet złowrogą błyszczącą, wirującą taflą, w której trudno dostrzec coś kształtnego, pokazującą, że porządek świata zastanego, ale już starego, wali się, a nowy jest słabo widoczny. Nowego boją się zresztą wszyscy bohaterowie tego spektaklu, choć każdy okazuje to na swój sposób.    

Dla piszącej te słowa, to był najbardziej udany/równy pod względem aktorskim spektakl. Chwała za to Perscevalowi, że każdej postaci pozwolił wystąpić w roli głównej, a aktorom, że tak wspaniale je odegrali.

Dzisiaj idziemy do kina... na teatr

Dokładnie na monodram pod tytułem „Kto zabił mojego ojca”. Znakomity reżyser Ivo van Hove, jeden z „dyżurnych” artystów Dialogu, zaadaptował powieść zaledwie 28-letniego francuskiego pisarza Édouarda Louisa specjalnie z myślą o jednym aktorze – Hansie Kestingu. Zarejestrowany, blisko półtoragodzinny spektakl obejrzeliśmy na dużym ekranie Kina Nowe Horyzonty.

Kesting zagrał doskonale. A rolę miał wielowarstwową – opowieść o swoim zmarłym ojcu, którego zniszczyły pospołu ciężka harówka w pracy, wypadek, jakiego tam doznał, ubóstwo i alkohol, snuł, przeistaczając się z podstarzałego, schorowanego i też wyniszczonego alkoholem mężczyzny w chłopaka, który pragnie zainteresowania swojego ojca, a jest odrzucany z powodu swojego homoseksualizmu. Czasami bywa też „ciałem i głosem” tegoż ojca, a nieraz także i własnej matki.

Kto zabił mego ojca? Dialog Wrocław

fot.  Jan Versweyveld

Rzecz dzieje się w pomieszczeniu, które – gdyby nie to, że można w każdej chwili otworzyć drzwi i wyjść z niego na zewnątrz – wygląda właściwie jak więzienna cela. To miejsce, w którym zamknięte zostały wszelkie złudzenia, zastygł czas, został stary telewizor i łóżko ze śmierdzącymi materacami. W powietrzu, przepełnionym papierosowym dymem, wirują skrajne emocje syna – śmiech, łzy, przekleństwa, świadomość niemocy i życiowej przegranej. A kto właściwie zabił ojca? I kto/co zabija teraz jego syna... W „akcie oskarżenia” wpisani zostali decydenci z politycznych elit.

Jaką magię kryje drewniany pieniek

Ten spektakl, pokazywany na Dialogu w Teatrze Współczesnym, przywiózł zespół z Kłajpedy. „Synowie suki”, zrealizowany przed trzema laty przez Eimuntasa Nekrošiusa to było w ogóle ostatnie przedstawienie tego twórcy przed jego śmiercią w 2018 r. To rzecz oparta ma litewskich mitach i symbolach, mocno zakorzeniona w skomplikowanej historii Litwy i dla litewskiego odbiorcy z pewnością najbardziej czytelna.

Już na początku spektaklu na scenie pojawia się drewniany pieniek, wtoczony przez jednego z bohaterów tej niezwykłej opowieści, będącego jednocześnie swoistym narratorem wydarzeń z pogranicza świata żywych i umarłych. Kawałek klocka, wielokrotnie przesuwany, popychany, na którym można się boleśnie potknąć – to nic innego, jak symbol ludzkiego życia, często bolesnego, ale i grzesznego. Tylko komuś już „nie z tej ziemi” udaje się taką drewnianą zawalidrogę cisnąć w niebyt z łatwością...

synowie suki, Dialog Wrocław

fot. Nata Korenovskaia

Litewską sztukę oglądaliśmy, śledząc polskie tłumaczenie monologów i dialogów, padających ze sceny, niekiedy może nawet gubiąc wątki i konteksty, ale obcowanie ze sceniczną wizją Nekrošiusa tego, co opisał w swojej książce litewski dramaturg Saulius Šaltenis, zrobiło na widzach spore wrażenie. Aktorom, którzy musieli zmierzyć się z obszernym tekstem scenariusza, reżyser dał wystarczający oręż w postaci gestów, mimiki, ruchu, podbudowanych scenografią, światłem i muzyką, by swoje postaci odegrali brawurowo i zasłużyli na owację publiczności.

Od Itaki do Hollywood

Kolejny zasłużony „dialogowy rezydent” Krzysztof Warlikowski – nie mogło zabraknąć ani tego twórcy, ani jego dzieła na jubileuszowej edycji festiwalu. Widownia CeTA pękała w szwach, a potem przez blisko cztery godziny śledziła z zapartym tchem wyreżyserowaną przez niego „Odyseję. Historię dla Hollywoodu”. Emocje były tym większe, że w tym spektaklu, firmowanym przez warszawski Teatr Nowy, lista aktorskich gwiazd była imponująca (m.in. Maja Ostaszewska, Magda Cielecka, Ewa Dałkowska, Jadwiga Jankowska-Cieślak, Mariusz Bonaszewski, Andrzej Chyra, Jacek Poniedziałek).

Akcja została osadzona na dwóch przenikających się płaszczyznach – powrocie do rodzinnej Itaki starego Odysa (w tej roli świetny 91-letni Stanisław Brudny) i losach Izoldy Regensberg (autentycznej postaci, opisanej przez Hannę Krall w „Powieści dla Hollywood”), którą odgrywają również znakomicie Maja Ostaszewska i Ewa Dałkowska.

Odyseja, Dialog Wrocław

fot. Magda Hueckel

Najpierw poznajemy wracającego na rodziny łono Odysa – zmęczonego, który odrzucił zaloty Kalipso i chce zaznać normalności, jak zwyczajny człowiek, a nie nieśmiertelny heros. Chce chodzić po plaży, rozmawiać z żoną i dziećmi, które jednak wielkiej radości z powrotu ojca nie wykazują. Finalnie powrót, przez który należy rozumieć przede wszystkim zaciśnięcie więzów zrozumienia i czułości, okazuje się rzeczą niemożliwą. Równolegle widz śledzi zarówno wojenne losy Żydówki Izoldy, jak i powojenne jej dzieje, gdy próbuje ona odszukać męża (w tych sekwencjach Maja Ostaszewska), aż po czas, gdy zabiega o wyprodukowanie wielkiego filmu na podstawie własnej biografii (tu wręcz komediowa rola Ewy Dałkowskiej).

Zrealizowany z dużym rozmachem inscenizacyjnym, z użyciem sekwencji filmowych, spektakl Warlikowskiego jest de facto rzeczą o ludzkich powrotach, które stają się treścią, a nieomal obsesją życia. Przekonujemy się po raz kolejny, że tym, co nas napędza, a jednocześnie ogranicza, są historyczne zapętlenie, na które najczęściej nie mamy wpływu, tęsknota za tym, co minęło, wielkie pragnienie miłości, potrzeba „pielgrzymowania”, ucieczki od stagnacji i nudy, a w końcu strach przed śmiercią.

Bachanalia na sto fajerek

Inaczej chyba nie da się tego opisać. Przedstawienie portugalskiego zespołu pt. „Bachantki. Preludium do oczyszczenia”, przygotowane przez tancerkę i choreografkę Marlene Monteiro Freitas, to była istna orgia – muzyki i osobliwych dźwięków, tańca, pantomimy, nawet kalisteniki, z użyciem „nieoczywistych” rekwizytów – na pełnym gazie ponaddwugodzinnego scenicznego żywiołu. Wszystko zaprawione humorem, groteską, a kontekstowo zakorzenione w znanych wątkach historycznych czy kulturowych, obnażające ludzkie przywary, ale i tęsknoty i słabości. 

Wątpliwe, żeby widzowie byli w stanie odczytać wszystkie wątki, które w swój spektakl wpletli portugalscy artyści, zresztą w pewnym momencie odbiorca przestaje poszukiwać źródeł, skupiając się na wizualnej stronie przedstawienia. Wszyscy byliśmy ciekawi, co jeszcze się wydarzy – skąd popłynie dźwięk albo... woda, ile czasu wytrzymają niesamowite tancerki w oszalałym tańcu na krzesełkach w rytmie Ravelowskiego „Bolera” i czy ich zakrwawione białe kombinezony – przywodzące na myśl rzymskich korybantów, dokonujących samokastracji w czasie orgiastycznego tańca – to już koniec atrakcji tego wieczoru...

Bachantki, Dialog Wrocław

fot. Nata Korenovskaia

Dialog słynie z tego, że obok monumentalnych, czasem wręcz nużących natręctwem metaforyki, przedstawień funduje swoim widzom mocnego estetycznego kopa. Tak właśnie było z „Bachantkami”. Liczymy na jeszcze więcej takich perełek, pozwalających na wyjście z teatru – jak to określiła jedna z widzek: „zajechani obrazem po pachy”.

Nasz świat mieści się w... aptece

Kurtyna w górę i... wchodzimy do apteki. Tu lekarstwa na nerwy, tam ta kaszel, jeszcze dalej coś ma grypę. To pierwsza odsłona spektaklu „Płacz. Iluzje [Morze łez4]”, przywieziona z Zurychu z Schauspielhaus, wyreżyserowanego przez doskonale znanego we Wrocławiu Christopha Marthalera na podstawie surrealistycznych tekstów Dietera Rotha, pokazujących świat jako oczywistą grę pozorów.

Jest apteka, są i panie farmaceutki. Dokładnie pięć – od najmłodszej do najstarszej, wyraźnie szefowej, miłośniczki muzyki odtwarzanej z winyli. Odpowiedzialne za ład, porządek na półeczkach i rejestry medykamentów, „idealne” nimfy w białych fartuszkach okazują się jednak typowymi „babsztylami”, nawet nieznoszącymi się nawzajem. Poza tym działają w szalonym świecie mrugających neonów, wędrującego saturatora, który zmyka przed aptekarką, podśpiewują „Lacrimosę”, co jest wręcz groteskowo przewrotne w ich wykonaniu jako tych, które nie śmierć powinny hołubić, a ratować poniekąd ludzkie zdrowie i życie... 

Iluzje, morze łez, Dialog Wrocław

fot. Nata Korenovskaia

W spektaklu jest oczywiście więcej podobnych absurdów, łącznie z językiem, a w zasadzie niezwykle precyzyjnie skonstruowaną przez Marthalera językowo-muzyczną zabawą, która wybrzmiewa, nomen omen, z aptekarską precyzją. To jest wspaniałe, wywołuje uśmiech, a w zasadzie głośny śmiech widowni. Także wówczas, gdy pojawia się pacjent, niczym Chrystus niosący krzyż, tyle że w formie pulsującego aptecznego neonu apteki (ile Państwo średnio wydają na różne leki i suplementy i czy to także Was przytłacza?). Śmialiśmy się także, gdy farmaceutki zrzucały z półek „medykamenty”, a potem ostentacyjnie, stojąc za ladą golnęły sobie po piwku. Czyli że lepiej śmiać się, choćby śmierci, prosto w oczy, niż płakać, że niebawem może nas ona dopaść...

Mocne uderzenie/przestoga na finał

Krystian Lupa – i wszystko jasne, chciałoby się rzec, głównie w odniesieniu do faktu, że kolejny raz mieliśmy do czynienia z monumentalnym dziełem tego, związanego od początku z Dialogiem, artysty. Swój wstrząsający momentami spektakl „Austerlitz” na podstawie książki W.G. Sebalda reżyser przygotował tym razem z aktorami wileńskiego Valstybinis jaunimo teatras. Przez blisko pięć godzin widzowie postawieni zostali oko w oko z historią Holocaustu i to w jego najokrutniejszej odsłonie.

Na podstawie losów żydowskiego chłopca z Pragi, który w obliczu zagrożenia hitlerowską inwazją został odesłany przez matkę do Anglii, a po latach szuka swojej tożsamości, powracamy do ohydy ludzkiej zbrodni sprzed lat, ale i do rasizmu, dzielenia ludzi ze względu na kształt czaszki czy nosa, co miało się już nigdy nie powtórzyć. Ale czy się jednak gdzieś coś podobnego nie tli się i teraz...?

Krystian Lupa, Dialog Wrocław

fot. mat. prasowe festiwalu

W zupełnej ciszy oglądaliśmy, wydawałoby się, nieskończenie długą scenę, w której dwoje rozebranych do naga więźniów obozu koncentracyjnego (matka i ojciec głównego bohatera), którym esesman mierzy części ciała, nim ci ludzie trafią do komory gazowej, jest czymś tak niewyobrażalnie wstrząsającym, że aż irracjonalnym. A takie rzeczy wydarzały się naprawdę i w naprawdę przekraczającej ludzką wyobraźnię skali. W dużej mierze dlatego, że kiedyś wielu nie potraktowało poważnie perfidnej, podstępnej propagandy (jak ojciec chłopca, który nacjonalistów zlekceważył), nie dojrzało na czas, że zło czai się za progiem.  

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl