wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

23°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 12:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Ernst Kovacic o pracy z Orkiestrą Leopoldinum

Ernst Kovacic o pracy z Orkiestrą Leopoldinum

Data publikacji: Autor:

Wrocławska Orkiestra Kameralna Leopoldinum pod wodzą swojego szefa artystycznego Ernsta Kovacica nagrała dla londyńskiej marki Toccata Classics kilka utworów Albana Berga, słynnego austriackiego kompozytora, przedstawiciela drugiej szkoły wiedeńskiej. Największym wydarzeniem jest rejestracja Suity lirycznej w pełnej wersji na orkiestrę smyczkową.

Reklama

Rozmawiamy o nowym projekcie jednej z najlepszych polskich orkiestr kameralnych.

Magdalena Talik: Jak przebiegały sesje nagraniowe?

Ernst Kovacic: Według harmonogramu, czyli spokojnie. Myślę, że to będzie bardzo dobre nagranie. Wykonanie Suity lirycznej Albana Berga jest wielkim wyzwaniem dla orkiestry smyczkowej, zwłaszcza jeśli mamy do czynienia z pierwszą rejestracją kompletnej wersji tego utworu.

Przypomnijmy, że trzy pierwsze części Suity lirycznej zaaranżował na orkiestrę smyczkową sam Alban Berg, a pozostałe trzy tworzący współczesnie holenderski kompozytor Theo Verbey.

Stwierdził, że konstrukcja zdecydowanie lepiej jest widoczna i wybrzmiewa w wersji na orkiestrę smyczkową. W pewnym sensie muszę mu przyznać rację. Jedyny problem polega na tym, że wiele elementów, w tym dynamika musi być dostosowana do tej nowej sytuacji. Ale też trzy części dopisane przez Verbiera to wyłącznie aranżacja, a nie, jak w przypadku opery „Lulu” komponowanie nowej muzyki w stylu Berga.

Skąd wybór akurat utworów wiedeńskiego dodekafonisty?

Po pierwsze nikt jeszcze nie nagrał Suity lirycznej w pełnej wersji na orkiestrę smyczkową, były rejestracje jedynie trzech pierwszych części zaaranżowanych przez Albana Berga. Po drugie, wielką radością była także możliwość nagrania słynnej Sonaty fortepianowej nr 1 Berga w wersji na orkiestrę smyczkową w aranżacji Wijnanda van Klaverena, współczesnego holenderskiego kompozytora. Nie przesadzę, jeśli powiem, że grana przez zespół, a nie solistę jest jeszcze bardziej przekonująca. Po trzecie, mamy niespodziankę dla słuchaczy w postaci utworów, które Berg skomponował jako student Arnolda Schönberga. Arditti Quartet nagrał niektóre z nich, ale nie wszystkie. To bardzo interesujące przeczytać, jakich rad Schönberg udzielił Bergowi, ale my zdecydowaliśmy się na wersję oryginalną, a nie poprawioną przez mistrza. To ciekawe, jak Berg komponował bardzo niewielkie fragmenty, jak studiował styl. No i wreszcie powód czwarty. Suita liryczna to świetny utwór, aby pokazać w jak dobrej formie jest orkiestra.

Mówił Pan, że to Himalaje dla orkiestry smyczkowej.

Istotnie, bardzo trudny utwór, w partiach instrumentalnych tempo zmienia się często, musisz słuchać wszystkiego, co dzieje się dokoła w zespole. Graliśmy z orkiestrą ten utwór już kilka lat temu i mogę powiedzieć, że teraz naprawdę widać różnicę w poziomie, jest niewspółmiernie wyższy.

To nagranie zwróci uwagę krytyków?

Na pewno, jest pierwszym takim na świecie. Kiedy zadzwoniłem do szefa Toccata Classics Martina Andersona i zapytałem, czy byłby zainteresowany takim utworem zgodził się niemal od razu, a ponieważ jest świetnym marketingowcem, ufam mu, że rzeczywiście utwór będzie ciekawy dla wielu ludzi. I płyta pomoże także orkiestrze.

W Suicie lirycznej mamy wiele niespodzianek, jak numerologia, litery wskazujące na tonację a jednocześnie na inicjały AB (Alban Berg) i HF (Hanna Fuchs, wielka miłość Berga). Te szyfry są ważne w odbiorze?

To dziwna sprawa. Berg nie chciał, by o prywatnych sprawach wiedzieli wszyscy, a tu nagle muzykolodzy znaleźli klucz to utworu i wszystko stało się jawne. Kompozytor jednak, choć zorganizował utwór wokół liczb i liter, niczego słuchaczowi nie narzuca.

Suita nie jest łatwym w odbiorze utworem. Jak namówić do słuchania i czerpania radości z tej muzyki kogoś, kto nie miał do czynienia z dodekafonią?

Jeśli byłoby to możliwe, przed posłuchaniem utworu odradzałbym mówienia ludziom, że to dodekafonia, bo wtedy wielu z nas zacznie podświadomie analizować, zastanawiać się nad intelektualną stroną utworu, a to przecież niezwykle emocjonalna muzyka, zwieńczenie pełnej pasji historii miłosnej. Wystarczy zerknąć do zapisu – zobaczymy oznaczenia od Allegretto gioviale, potem Andante amoroso, Allegro misterioso, które zawiera główny motyw z inicjałami, następnie Adagio appasionato, wreszcie Presto delirando i Largo desolato, które nieubłaganie zwiastuje koniec. Nawet gdybym nie znał całej historii uczucia do kobiety, wyczytałbym ją z muzyki.

rozmawiała Magdalena Talik

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama