Opiekun wystawy, Paweł Wawrzynowicz, zapowiada, że uruchomi niektóre z dawnych cudów techniki. – Być może uda się włączyć telewizor Belweder, ale nie wiem, czy będzie pasował któryś z obecnych dekoderów – zastanawia się konserwator działu Telekomunikacji. – Pamiętajmy, że nie można już odbierać sygnału analogowo, co znacznie utrudni sprawę – dodaje.
Franciszek Dutkiewicz był zapalonym, ale jednocześnie bardzo konsekwentnym kolekcjonerem. Wśród przekazanych (przez jego syna Sławomira) przedmiotów są gramofony salonowe (do lat 30. XX wieku) i przenośne walizkowe z napędem sprężynowym (wprawia się je w ruch, przekręcając korbkę), magnetofony szpulowe z lat 50. i radioodbiorniki polskie, niemieckie, nawet radziecki, wreszcie telewizor. Większość tych przekaźników jest w świetnym stanie, wiadomo, że właściciel zbierał je przede wszystkim na przełomie lat 50. i 60.
Co jest największą ciekawostką kolekcji? – Mnie spodobało się radio własnej produkcji Franciszka Dutkiewicza, wzorowane na podpatrzonych odbiornikach – opowiada Paweł Wawrzynowicz. – Dołączony jest do niego głośnik, także konstrukcji pana Dutkiewicza – wyjaśnia opiekun wystawy. Najcenniejszy pozostaje z pewnością gramofon salonowy z tubą wzmacniającą. – To przepiękny, bardzo dekoracyjny przedmiot, wartościowy dla kolekcjonerów – przyznaje Paweł Wawrzynowicz.
Na razie 22 przedmioty ze zbiorów Franciszka Dutkiewicza zostaną pokazane w jednej z sal Muzeum Poczty i Telekomunikacji i jest szansa, że wiele z nich zostanie uruchomionych. W przypadku radioodbiorników problemem może być przepalona lampa. – Mamy trochę leciwych zamienników do tego rodzaju sprzętu – uspokaja Paweł Wawrzynowicz. – W razie potrzeby pozyskamy konieczne elementy mechanizmu u kolekcjonerów – zapewnia konserwator z Muzeum Poczty i Telekomunikacji.
Kolekcję Franciszka Dutkiewicza obejrzymy od piątku 18 października w gmachu przy ul. Krasińskiego 1.