wroclaw.pl strona główna Komunikacja we Wrocławiu – ceny biletów, rozkłady jazdy, inwestycje Komunikacja - strona główna

Infolinia 71 777 7777

14°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 05:20

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Komunikacja
  3. Komunikacja miejska
  4. Marek Kapciuch, wieloletni pracownik MPK Wrocław, uhonorowany Medalem Zasłużony dla Wrocławia

Po raz pierwszy zatrudnił się w MPK Wrocław 45 lat temu. Najpierw jako ślusarz, później jako motorniczy. Był w grupie inicjatorów strajku w zajezdni na Nadodrzu. Internowany za działania w Solidarności. Z MPK go wyrzucili, ale po kilku latach wrócił. Przez trzy dekady jeździł tym samym konstalem. Dziś odebrał z rąk prezydenta Medal Zasłużony dla Wrocławia.

Reklama

„MPK Wrocław solidaryzuje się z klasą robotniczą wybrzeża” – to jedno z haseł, które trafiło na banery strajkujących ludzi Solidarności. W zajezdni numer 2 przy ulicy Słowiańskiej w 1980 roku jednym z organizatorów strajku był Marek Kapciuch, który w MPK pracował od dwóch lat, początkowo jako ślusarz, później jako motorniczy. — Przyłączyliśmy się, gdy dowiedzieliśmy się, że strajkują już w siódemce. Część wozów nie wyszła z naszej zajezdni, część ściągnęliśmy z linii — wspomina.

Esbecy zabrali go z Katowic

Opozycyjna działalność skończyła się dla pana Marka tak jak dla tysięcy innych. Trafił w ręce esbeków, on w niecałą godzinę po ogłoszeniu stanu wojennego. Był wtedy w delegacji w Katowicach z kolegami ze związku. W południe ktoś zapukał do drzwi. Przedstawił się jako SB. — Powiedzieliśmy, że ma spieprzać. Wziął siekierę i wybił szybę. My go gaśnicą, ale jak zaczęli strzelać gazem łzawiącym, to już nie było jak. Wsadzili nas do budy i wywieźli na komendę — wspomina motorniczy.

Po pięciu dniach wyprowadzili ich w nocy. — Myślałem, że jadę do piachu. Człowiek nie wiedział, co się dzieje. Broń, czołgi, ludzie płakali — opowiada. — Zawieźli nas do Strzelec Opolskich. Siedzieliśmy stłoczeni, przy zamkniętych drzwiach, jak więźniowie. Podjęliśmy strajk głodowy, żeby dali nam trochę swobody — wspomina.

W Strzelcach był do końca marca. — Potem wylądowaliśmy w Kokotku. To był jakiś ośrodek budowniczych szybów kopalnianych, koło Lublińca. Tam byłem do końca kwietnia, po czym mnie wypuszczono — mówi motorniczy.

Propozycja nie do odrzucenia 

Po internowaniu miało być spokojnie, ale przez niedługi czas musiał ukrywać się jako pacjent w ośrodku psychiatrycznym przy Gdańskiej, bo służby nie odpuszczały. Mówi, że esbecy ganiali go za każdą niepodległościową ulotkę przyniesioną do zakładu pracy. Pracodawcy chcieli go przesunąć do innej zajezdni, ale nie jako motorniczego, tylko sprzątacza. W końcu dostał propozycję nie do odrzucenia i odszedł z firmy w 1983 roku.

Inne prace próbował załatwiać mu tata, dyrektor szkoły budowlanej z ulicy Braniborskiej, ale z różnym skutkiem. — Proszono mnie do gabinetu sekretarza — wspomina motorniczy — gdzie słyszałem: panie Marku, ja z pana ojcem dużo wódki wypiłem, ale nie mogę pana przyjąć. Tak się jednak złożyło, że wylądowałem w PGM, gdzie pracowałem, dopóki nie przypomnieli sobie, że byłem internowany. Postawili mi warunek, czy założę im związki zawodowe, te z OPZZ. Opowiadałem bezczelnie, że chyba Solidarność. Dostałem więc dyscyplinarkę, oficjalnie za dwie godziny spóźnienia do pracy.

Po tym wydarzeniu pracował u kolegi przy meblach, ale to też się skończyło, gdy nadeszła prywatyzacja. W 1989 roku nieoczekiwanie spotkał gdzieś kierowniczkę z MPK, która zaproponowała mu powrót do tramwajów. Zgodził się na pół etatu, a już po kilku miesiącach jeździł w pełnym wymiarze godzin, aż do grudnia 2022 roku, czyli przez 33 lata. Przez zdecydowaną większość tego okresu kierował jednym tramwajem – konstalem 105Nt 2558-2557, który dziś stoi nieczynny w zajezdni (czasami zastępował Gustawa na zabytkowej trasie), ale motorniczy liczy, że wiosną jeszcze wyjedzie nim na trasę, bo jest wyremontowany.

Motorniczy zasłużony dla Wrocławia

Marek Kapciuch zaczynał na linii 23, lecz jego ulubioną stała się 11. Z uśmiechem na ustach wspomina czasy, kiedy większość mieszkańców jeździła tramwajami, bo nie było tylu samochodów. — Byliśmy tak zapakowani, że drzwi nie można było domknąć. Cały czas mieliśmy pasażerów. Proszę sobie wyobrazić, że na linii zero kursowało dwanaście wozów w jedną i drugą stronę — wspomina motorniczy.

Marek Kapciuch pracuje teraz na pół etatu, ponieważ w grudniu przeszedł na emeryturę. Zajezdnię na Nadodrzu traktuje jak drugi dom. Kieruje nowoczesnymi tramwajami i jeździ na wszystkich liniach. Jak długo jeszcze? — Jeżeli zdrowie pozwoli, to do sierpnia przyszłego roku, bo wtedy kończą mi się badania — zapowiada motorniczy.

Galeria zdjęć

18 marca 2023 roku Marek Kapciuch odebrał z rąk prezydenta Jacka Sutryka odznaczenie Medal Zasłużony dla Wrocławia podczas walnego zjazdu delegatów NSZZ Solidarność MPK Wrocław. Zasłużony motorniczy działa w Solidarności od samego początku. Przez kilka lat pomagał innym internowanym i ich rodzinom, przekazując pozyskane pieniądze i paczki, tak żeby dzieci i kobiety mniej odczuwały brak mężczyzn. Od 1991 roku jest członkiem komisji zakładowej. W CH Zajezdnia wyeksponowane jest jego ubranie z okresu internowania.

— To jak jeżdżą tramwaje, to jak się zachowują i jacy są motorniczy i kierowcy, jest wizytówką naszego miasta — przemawiał prezydent Sutryk. — Jest tutaj jedna osoba, której chcielibyśmy podziękować w sposób szczególny. Cóż może być piękniejszego niż zasłużyć się dla Wrocławia?

Marek Kapciuch został uhonorowany medalem na wniosek radnych miejskich: Jarosława Krauzego i Bohdana Aniszczyka.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama