Dziennikarka Katarzyna Gubała karierę zawodową zaczynała jako redaktorka tytułów ogrodniczych w dużym wrocławskim wydawnictwie. Gdy zajęła się tematyką kulinarną, przeszła na wegetarianizm. – Krowy czy kury są hodowane w kiepskich warunkach, karmione hormonami wzrostu i antybiotykami. Nie chcę jeść ich mięsa – wyznaje.
Joga na stres
Tempo w korporacji, nerwy i stres związane z pracą na kierowniczych stanowiskach tak dały jej się we znaki, że postanowiła zwolnić. I zaczęła swoją przygodę z jogą. Ćwiczy ją od ponad 20 lat. Dziś jest nauczycielką jogi i uważności. – Uważność jest nam bardzo potrzebna, nawet w jedzeniu – dodaje. Sama wyciszenia szuka, biegając – co drugi dzień pokonuje 10 km, by poukładać myśli i nabrać sił do działania.
Facet z sieci
Mąż Krzysztof przeszedł na wegetarianizm w tym samym czasie, co ona. Umie ugotować jej ulubione potrawy: roślinne gulasze i naleśniki. Jest z zawodu web designerem – projektuje strony internetowe i na każdym kroku wspiera żonę. – Działamy razem, jak jeden organizm. Planujemy i realizujemy różne projekty związane z moją firmą. Ale jak to w życiu bywa – szewc bez butów chodzi. Ja zwykle po całodziennym gotowaniu jestem niemiłosiernie głodna. Na szczęście mogę już z trasy zadzwonić do męża i poprosić o ciepłą kolację – niezależnie od tego, o której godzinie wracam do domu. Mój mąż to prawdziwy skarb – uważa Kasia.
Poznali się przez internet, po 5 latach wzięli ślub, a w tym roku obchodzili 10-lecie małżeństwa. –W sprawach sercowych doradzałam koleżankom i kolegom odkąd tylko pamiętam. Jestem straszną romantyczką. Nie zdarzyło mi się jednak spotkać miłości, więc pewnego dnia postanowiłam sama jej poszukać… w internecie. Na podstawie swoich doświadczeń napisała dwie książki o tematyce miłosnej. „Faceci z sieci”, o tym, jak spotkać miłość online, oraz „Ukłony dla żony”, czyli jak przeżyć w małżeństwie. Jaka jest jej recepta na szczęście w związku? – Szacunek do drugiego człowieka.
Matka z intuicji
Mają jedną córkę – 10-letnią Asię. Odkąd Katarzyna przeczytała książkę „Zła matka” Ayelet Waldman, słucha tylko swojej intuicji. Nie planuje, nie analizuje. – Mamą po prostu jestem. Najlepszą, jaką potrafię – tłumaczy. Jeździ z córką na rowerze, odrabiają razem lekcje i gotują. Właśnie „ugotowały” razem książkę z przepisami kuchni roślinnej dla dzieci – „Wegedzieci” z ponad setką przepisów, które powstały z uczestnictwem dzieci i dla dzieci. Jej hitem są wegebajaderki – zdrowe słodycze na bazie bakalii. Asia potrafi zrobić je sama, zabrać do szkoły i poczęstować koleżanki.
Praca jako przygoda
Z książką kulinarną dla dzieci zaczęło się niewinnie – od ankiet przeprowadzonych na temat idealnego dla nich menu w restauracji. Okazało się, że maluchy w ponad 90 proc. chciałyby gotować z rodzicami, ale ci nie mają dla nich czasu lub po prostu nie wpuszczają ich do kuchni. – Właśnie takie akcje dają mi siłę do działania – niby jestem w pracy, a tworzę projekt z własnym dzieckiem – mówi podekscytowana. – Bycie rodzicem to niesamowita przygoda. Warto być jej świadomym – dodaje. I chyba radzi sobie całkiem dobrze, bo Asia zostawia jej w różnych miejscach domu liściki z miłosnymi wyznaniami.
Jabłko na początek
Asia w domu je to, co rodzice, ale zdarza jej się spróbować potraw mięsnych, np. u dziadków czy w szkolnej stołówce. – Jeśli z jakiegoś powodu nie przyzwyczailiśmy do tej pory naszych dzieci do warzyw i owoców, zróbmy to stopniowo – radzi Katarzyna. Zachęca, by zrobić listę ulubionych warzyw i owoców całej rodziny. – U nas okazało się, że jest to fasolka szparagowa i jabłko. Dopytajmy, jakie nowości moglibyśmy dopisać do takiej listy i… spotkajmy się wspólnie w kuchni. Zacznijmy robić słodkości z dzieciakami. Potem coś obiadowego. Ja naprawdę wierzę, że małymi krokami możemy wiele zmienić. I krok po kroku zmieniam Wrocław i Polskę na bardziej zieloną. Ostatnio także rękoma dzieci – dodaje.
Lokalna patriotka
Dzięki wygranym właśnie Mikrograntom pomaga także budować ogród społeczny dla mieszkańców Wojnowa, Swojczyc i Strachocina. – Do końca lipca zamierzamy tam stworzyć zielony zakątek. Będą skrzynie pełne ziół, jak mięta, bazylia, rozmaryn, macierzanka, lubczyk, będzie kwietna łąka i malinowy chruśniak – planuje Katarzyna. – Mieszkam niedaleko, więc dla mnie to podwójnie ważne. W tym miejscu mogę spotkać moich sąsiadów, poznać nowych, wypić kawę i pograć w gry planszowe. To dla mnie esencja Wrocławia – podkreśla.