To była wyjątkowa wizyta - objęta ścisłą tajemnicą i oprócz niewielkiego grona osób nie wiedział o niej nikt. W czwartek, 5 czerwca po południu premier Donald Tusk przyleciał do Wrocławia, aby spotkać się z 15-letnim Jarkiem, podopiecznym Fundacji Mam Marzenie.
– Jarek bardzo chciał spotkać osobiście premiera RP Donalda Tuska i móc z nim chwilę porozmawiać i zrobić sobie pamiątkowe zdjęcie – opowiada Kornelia Szytel, wrocławska wolontariuszka Fundacji Mam Marzenie.
Pluszaki i słodycze dla pacjentów
To marzenie wczoraj się spełniło, gdy o godz. 15.00 Donald Tusk w otoczeniu funkcjonariuszy BOR pojawił się w Klinice Hematologii i Onkologii Dziecięcej przy ul. Bujwida, gdzie leczony jest Jarek. Małym pacjentom, z którymi się spotkał, podarował pluszaki i słodycze, a z Jarkiem spotkał się na rozmowie w cztery oczy.
Fundacja zabiegała o to spotkanie w kancelarii premiera od lutego. – To była zupełnie prywatna wizyta premiera Tuska, niezwiązana z żadnym innym spotkaniem we Wrocławiu. Premier dostosował się do cyklu leczenia Jarka – podkreśla Kornela Szytel.
Japoński miecz od Tuska
Premier Tusk nawet podwójnie spełnił marzenie Jarka, który zafascynowany jest Japonią, jej kulturą i sam uczy się języka japońskiego. Oprócz tego fascynują go japońskie sztuki walki. Marzył najpierw o prawdziwej japońskiej katanie (rodzaj miecza), którą wyeksponowałby w specjalnej podświetlanej gablocie jako przedmiot kolekcjonerski.
– Niestety fundacja z przykrością musiała odmówić spełnienia tego marzenia, jako że japońska katana, nawet jako kolekcjonerski „kąsek”, pozostaje białą bronią. A Fundacja ma zakaz kupowania dzieciom broni – tłumaczy przedstawicielka fundacji.
Jakie więc było zdziwienie Jarka, gdy Donald Tusk podarował mu oryginalną japońską katanę, którą dostał od ambasadora Japonii.
A o czym Donald Tusk rozmawiał z piętnastolatkiem? – Nie wiemy, bo zamknęli się w gabinecie sami, był jeszcze tato chłopca. Wiem, że Jarka ujęła swoboda bycia premiera – zdradza Kornelia Szytel. I dodaje, że premier spotkał się co prawda przy tej okazji z kierownictwem szpitala i kliniki, ale głównie rozmawiał z pacjentami. Donald Tusk z kliniki przy Bujwida wyjechał dopiero o godz. 18.00. Prosto na lotnisko.
Eliza Głowicka
Zdjęcia: Fundacja Mam Marzenie