wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

19°C Pogoda we Wrocławiu

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 10:10

wroclaw.pl strona główna

Reklama

  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Gdzie we Wrocławiu robiono zakupy tuż po wojnie

Targowisko na Nowym Targu, okolice Dworca Nadodrze i szaberplac na pl. Grunwaldzkim. Ten ostatni, tuż po wojnie, był pierwszym miejscem, w którym można było kupić niemal wszystko. Wiele przeprowadzonych tam transakcji miało charakter barterowy – wymieniano towar za towar. O tym, jak wyglądał handel tuż po wojnie, mówi historyk, dr Bartosz Kruk. [Cykl 80 lat powojennego Wrocławia].

Reklama

Zgodnie z postanowieniami konferencji jałtańskiej przedwojenne granice Polski miały zostać przesunięte na zachód. W ślad za tym na ziemie zachodnie i północne, w tym na Dolny Śląsk, zaczęli napływać Polacy, przesiedleni z obszarów wschodnich II RP. Na nowych terenach wszystko trzeba było zorganizować od nowa: administrację, komunikację, miejsce do mieszkania, ale kluczowy był handel – coś przecież trzeba jeść, w coś się ubrać. Z handlem w dzisiejszym rozumieniu to miało chyba niewiele wspólnego?

Wskutek działań wojennych Wrocław był zniszczony w 70 proc. Przed wojną była to tętniąca życiem metropolia z licznymi sklepami, domami towarowymi itd. Ale wielomiesięczne oblężenie sprawiło, że niewiele z tego wszystkiego zostało. Po zakończeniu działań wojennych w mieście żyło nadal wielu Niemców. Z czasem zaczęli się pojawiać też Polacy zjeżdżający z różnych stron – jakoś trzeba było funkcjonować, gdzieś się zaopatrzyć, a sklepów nie było…

Dworzec Świebodzki tuż po wojnie Narodowe Archiwum Cyfrowe
Dworzec Świebodzki tuż po wojnie

Gdzie w takim razie się zaopatrywać? Od kogo kupować? Skoro są chętni na zakup, muszą się pojawić się ci, którzy sprzedają. Gdzieś muszą się spotkać?

No tak – skoro jest popyt, musi pojawić się podaż. Ale jak to wszystko zorganizować, skoro administracja dopiero stawiała nieśmiałe kroki, a ludzie cały czas napływają? 

Tuż po wojnie szansę w handlu miał każdy, kto wykazał się inicjatywą - wystarczyło znaleźć odpowiednie miejsce, a takich powstało kilka. Były to na przykład okolice stacji kolejowej Wrocław Nadodrze, gdzie handlowało się spontanicznie, bez żadnych regulacji administracyjnych zaspokajając pierwsze potrzeby Polaków przyjeżdżających do Wrocławia.
dr Bartosz Kruk, historyk

Targowisko z rozmachem…

U schyłku wojny pomiędzy mostami Szczytnickim i Grunwaldzkim, gauleiter Karl Hanke kazał wybudować lotnisko. W efekcie powstał ogromny, pusty plac, na którym po wojnie spontanicznie powstało ogromne targowisko. 16 lipca 1945 roku Bolesław Drobner, Pełnomocnik Rządu RP na miasto Wrocław, wydał obwieszczenie zakazujące od 1 września wszelkiego dotychczas prowadzonego handlu na ulicach i placach miejskich poza wyznaczonym przez zarząd miasta placem Grunwaldzkim.

dr Bartosz Kruk, historyk Bartosz Kruk, archiwum prywatne
dr Bartosz Kruk, historyk

Czym i w jaki sposób czym handlowano na pl. Grunwaldzkim?

Najprościej mówiąc, wszystkim (uśmiech). Można tam było znaleźć meble, garnki, ubrania, żywność. Polacy przybywający do Wrocławia potrzebowali nie tylko jedzenia, ale i wyposażenia, bo mieszkania, które otrzymali niejednokrotnie nie posiadały żadnych sprzętów i trzeba było jakoś zdobyć. Szło się więc na ten wielki plac targowy i szukało tego, co było aktualnie potrzebne. Targowisko miało swoje sektory branżowe: żywność, ubrania, sprzęt domowy itd.

Niemcy, którzy zostali w mieście, a nie mieli co jeść, brali to, co mieli w domu i szli to sprzedać, żeby coś zarobić. Zresztą, już jesienią 1945 roku pojawiła się dla nich perspektywa wyjazdu na Zachód, więc wiedzieli, że nie zdołają całego dobytku zabrać ze sobą. Sprzedawali wszystko, co się dało, by przeżyć, a osadnicy to kupowali, bo przyjeżdżali to praktyczne bez niczego.

Handlowali też Polacy, często to tzw. szabrownicy, którzy przyjechali na Dolny Śląsk, by szabrować (czyli kraść) poniemieckie mienie i potem nim handlować. Dlatego targowisko na pl. Grunwaldzkim (ale też inne, które potem powstawały) nazywano powszechnie „szaberplacem”.

A czym płacono – marki, złotówki, ruble? Nie było stabilności, więc pewnie obowiązywał barter?

Często była to wymiana „towar za towar”. Nie wszyscy mieli pieniądze, a poza tym ich wartość była płynna.
dr Bartosz Kruk

Jakie były ceny?

Dysponujemy relacjami świadka tych wydarzeń, pana Ambrożego Grzeni, który w chwili zakończenia wojny, choć miał 10 lat, dobrze zapamiętał, jak i czym się handlowało: „Przeważnie za używane buty męskie można było dostać pół kg kiełbasy i paczkę zawierającą 100 sztuk najtańszych papierosów o nazwie »Triumfy«, a potem o nowej nazwie »Wolność«. Natomiast za używany płaszcz zimowy trzeba było już dać przeważnie 3 kg masła lub 5 kg kiełbasy i paczkę zawierającą 100 sztuk luksusowych jak na owe czasy papierosów o nazwie «Bałtyk»”.

Warto przytoczyć jeszcze inny fragment jego relacji, gdy mówił o sektorach targowiska, o których wcześniej wspominałem:

„Cały ten olbrzymi plac targowy dzielił się jakby samoistnie na sektory. Na obecnym wielkim skrzyżowaniu tramwajowym był sektor, gdzie handlowano tylko maszynami do szycia i pisania. Jeśli chodzi o rowery i motocykle, to sektor mieścił się przy moście Grunwaldzkim w miejscu obecnego gmachu Instytutu Matematyki, a naprzeciwko, gdzie obecnie jest skwer przed kościołem Dobrego Pasterza, można było handlować radiami, gramofonami, katarynkami oraz różnego rodzaju mechanizmami grającymi. Natomiast olbrzymi sektor meblowy mieścił się w miejscu zetknięcia się obecnej ul. Norwida z pl. Grunwaldzkim.
wspomnienia Ambrożego Grzeni

Jeśli natomiast ktoś był zainteresowany kupnem np. świni, kozy, psa, królików, gołębi albo konia, to musiał się udać do sektora jakby rolniczego, który mieścił się pomiędzy mostem Szczytnickim a miejscem, gdzie obecnie stoją akademiki o nazwie Kredka i Ołówek”.

Polska administracja szybko zaczęła jednak wprowadzać obostrzenia, bo zdaje się, że w czerwcu 1946 roku targowisko z pl. Grunwaldzkiego przeniesiono na pl. Strzelecki.

W ramach porządkowania terenu pl. Grunwaldzkiego zlikwidowano targowisko. Jednak mieszkańcy Wrocławia przyzwyczaili się do targu. Dlatego na pl. Strzeleckim wyznaczono nowe miejsce do tego typu handlu.

Jednocześnie, w ramach regulacji handlu zaczęto stopniowo wyznaczać sklepy i punkty handlowe. Na początku października 1945 roku otwarto we Wrocławiu 160 sklepów, ale już rok później było ich 10 razy więcej! Rozwijała się też sieć sklepów spółdzielczych.
dr Bartosz Kruk

No tak, to wiele tłumaczy – z handlu wymiennego nie ma podatków, poza tym warunki przechowywania produktów spożywczych na targowisku nie były, delikatnie rzecz ujmując, dobre…

Władze miały wiele uwag do sposobu handlowania żywnością, bo o ile jeszcze zimą można było w miarę bezpiecznie oferować mięso czy nabiał, to latem, w czasie upałów ich przydatność do spożycia znacznie się skracała. Szybko zaczęto ograniczać handel takimi produktami i kierować je do bardziej cywilizowanych warunków w powstających coraz liczniej sklepach.

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama

Wybory 2025