Satelita jest niewielkich rozmiarów. Jak informuje nazwa konkursu, mikrosatelita wielkością nie przekroczy niewielkiej puszki po napoju. Nad jego prototypem od października pracowało sześciu uczniów ZS nr 14 we Wrocławiu, zrzeszonych pod szyldem Delta V, którzy o fachową opinię przed finałowymi startami poprosili naukowców z Uniwersytetu Wrocławskiego.
Na początek młodych wynalazców czeka etap krajowy, który został zaplanowany na kwiecień. Jeśli mikrosatelita pokona rywali, wówczas weźmie udział w wielkim finale Europejskiej Agencji Kosmicznej. Tam już niejednokrotnie polskie ekipy dawały o sobie znać. W 2013 roku sukces odniosła drużyna z Krakowa, która zajęła pierwsze miejsce w finałach uczniowskich w Holandii, a w 2015 w Teksasie zwyciężali studenci z Akademii Górniczo-Hutniczej.
Pomiar temperatury i ciśnienia
Wrocławski satelita m.in. mierzy temperaturę oraz ciśnienie. Ograniczeniem według konstruktorów jest tylko miejsce, a w zasadzie jego brak, aby zmieścić całą potrzebną elektronikę, w tym niezbędne czujniki. Jak się okazuje, urządzenie jest już praktycznie gotowe. Teraz czas na testy.
– Na początku satelitę czeka próbny zrzut z drona, z wysokości 100 m lub z awionetki, z wysokości 300 m. Następnie zostanie wystrzelony rakietą na wysokość 3 km – mówi oficjalnemu portalowi Uniwersytetu Wrocławskiego Jakub Patałuch, członek ekipy Delta V.
W trakcie prób satelita będzie mierzyć i przesyłać do stacji naziemnej dane telemetryczne, czyli temperaturę poza obudową oraz ciśnienie powietrza. Oczywiście, musi także przetrwać lądowanie z takiej wysokości. Obudowa została jednak wydrukowana w technologii 3D z zastosowaniem PETG, czyli modyfikowanej wersji materiału, który na co dzień wykorzystywany jest do produkcji butelek plastikowych. Także powinno się udać.
Ostatnie weryfikacje
Jak zapowiadają młodzi konstruktorzy, testy będą trwały praktycznie do ostatniej chwili. Dzięki próbnym startom, już udało się wyeliminować kilka błędów.
– Podczas testów zweryfikowaliśmy wcześniejsze wyliczenia dotyczące m.in. odpowiedniego rozmiaru spadochronu. Pierwszy system miał problemy, jednak w drugim zastosowaliśmy bardziej skomplikowaną aparaturę, z elektromagnesem i drewnianym stelażem, na którym został podwieszony satelita. Mieliśmy jednak kilka nieprzewidzianych incydentów, jak np. nieoczekiwany podmuch wiatru, który spowodował upadek drona z dużą prędkością. Wówczas został uszkodzony, ale na szczęście skończyło się tylko na strachu i kilku drobnych usterkach – dodaje Jakub Gil z Delta V.
Kilka dni temu uczniowie z ZS nr 14 we Wrocławiu odwiedzili Uniwersytet Wrocławski i wysłuchali rad naukowców, którzy z entuzjazmem przystali na możliwość współpracy przy tym i innych projektach. Młodzi konstruktorzy otrzymali szereg cennych informacji, które – miejmy nadzieję – przyniosą im sukces w krajowym i międzynarodowym etapie konkursu.