Licealiści z Ostrowa Wielkopolskiego do Wrocławia przyjechali na dwa dni. Nocowali w hostelu przy ul. Ruskiej. Pierwszego dnia zwiedzali Rynek i jego okolice, ul. Włodkowica, Ostrów Tumski.
Paweł Foedke, nauczyciel licealistów: – Kiedy pojawił się pomysł na dwudniowy wyjazd, od razu padło na Wrocław. Mam do tego miasta sentyment, ale przede wszystkim jest ciekawe. Jest jeden warunek – trzeba wynająć przewodnika. Dzięki naszej pani przewodnik moglibyśmy dowiedzieć się o wiele więcej o historii Wrocławia.
Drugiego dnia wycieczki uczniowie z Wielkopolski zaliczyli jeszcze Muzeum Narodowe i Panoramę Racławicką.
Żniwa w Panoramie
Panorama Racławicka i Muzeum Narodowe to od kilkudziesięciu lat żelazne punkty w programie wycieczek szkolnych. – Maj i czerwiec to szczyt sezonu turystycznego. Dziennie odwiedza nas nawet 50 grup, to około dwóch tysięcy osób, a 95 procent to właśnie dzieci i młodzież szkolna. Często to od Panoramy zaczynają zwiedzanie miasta – mówi Romuald Nowak, kierownik Panoramy Racławickiej.
Skąd przybywają młodzi turyści? – Z całej Polski, z Gdańska, Białegostoku, Olsztyna, Koszalina, z południowo-wschodniej części kraju. Często z tak małych miejscowości, że przy okazji rezerwacji pierwszy raz o nich słyszymy. Słyszał pan kiedyś o miejscowości Długosiodło?
– Oczywiście, nie wszyscy pasjonują się historią. Jednych Panorama zainteresuje, ale zawsze są tacy, co w muzeach się nudzą – mówi Paweł Foedke.
Wiktoria, szóstoklasistka z Wińska: - Sama historia mnie nie interesuje, ale ciekawe jest to, jak ten obraz został namalowany i jak jest pokazywany.
Izabella Trembałowicz-Chęć prowadzi lekcje w Panoramie Racławickiej, w grupie czterolatków miała do czynienia z małym turystą zafascynowanym malowidłem. – Po jakimś czasie przeszedł on z całą swoją rodziną i co ciekawe, wyprzedzał mnie w opowiadaniu o Panoramie. Pamiętał wszystko, nawet nazwiska – mówi. – Uczniowie komentują, że Panorama jest lepsza od 3D.Są też dzieci, które nie za dobrze są zorientowane w historii Polski. Większość dzieci dopiero w Panoramie spotyka się ze słowem "kosynierzy" i początkowo przekręca je na filmowych "kosiarzy" lub robi zbitkę skojarzeniową z nazwiskiem współautora malowidła tworząc nowe słowo - "kosaki".Niezmienne popularne są także wrocławski Ogród Zoologiczny i Ostrów Tumski oraz rejsy statkiem pod Odrze, ale zwykle naciskają na nie nauczyciele, którzy dbają o walory edukacyjne wypraw organizowanych przez szkoły. Młodzi turyści stawiają na inne atrakcje.
Sky Tower: nadzwyczajny sukces
Rozbawienie przechodniów i turystów na Ostrowie Tumskim wywołali mali turyści, którzy głośno wołali: – Do McDonalda! Do McDonalda! Do McDonalda!
Szkolne wycieczki spotyka się także w galeriach handlowych, jak mówią nauczyciele, to zwykle pomysł uczniów i ich rodziców.
Uczniowie klas IV i VI z Wińska do Wrocławia przyjechali w nagrodę za wyniki w nauce. Na początek jednodniowej wycieczki zaliczyli Panoramę. Gdzie jeszcze byście chcieli pójść we Wrocławiu?
– Do aquaparku! – wołają jeden przez drugiego.
Na liście są jeszcze zoo i fast food. Jednak program wyprawy zakłada wjazd na 49. piętro Sky Tower.
Wojciech Sury ze Sky Tower: – Zakładaliśmy, że punkt widokowy w Sky Tower znajdzie się na liście atrakcji Wrocławia, ale zainteresowanie turystów i wrocławian przerosło nasze nawet najbardziej optymistyczne założenia. Bilety należy rezerwować z dużym wyprzedzeniem. Oczywiście, wycieczki szkolne też przychodzą, z czego bardzo się cieszymy.
Ale czasami to sami uczniowie planuja swoje wycieczki. Taką wycieczkę po Wrocławiu, odbyli niedawno uczniowie Zespołu Szkół Rolniczych z Namysłowa. – Wycieczka była kreatywna, nie tylko w czasie samego zwiedzania miasta, ale na długo przed nim – mówi Grażyna Golińska-Sylwestrzak ze ZSR w Namysłowie.
– Szlak wycieczki po Wrocławiu opracowali bowiem sami uczniowie z klas pierwszych i drugich technikum o profilach: informatyczny, obsługa turystyczna, technik hotelarz, fototechnik, uczestniczacy w zajęciach dodatkowych Partnerskich Projektów Szkół Comenius „Gry jako strategie motywujące w edukacji" – tłumaczy. Wszystko działo się pod okiem nauczycieli, ale to uczniowie sporządzili projekt, który następnie był "testowany" na żywo w miejskiej dżungli.
I tak wśród zadań, z jakimi trzeba było się zmierzyć podczas zwiedzania Wrocławia było m.in. zapoznanie się z repertuarem Opery, czy poznanie smaków jednej z lodziarni. – Brak przewodnika był nie tylko motywujący do poznania miasta z własnej perspektywy, ale także zmusił uczniów do pracy w grupie i z mapą – przekonuje Grażyna Golińska-Sylwestrzak.
wto