wroclaw.pl strona główna Najświeższe wiadomości dla mieszkańców Wrocławia Dla mieszkańca - strona główna

Infolinia 71 777 7777

6°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 22:00

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Dla mieszkańca
  3. Dla dzieci
  4. „Lekarz od języka” pomocny zwłaszcza dzieciom [WIDEO]

Badania nad stanem mowy najmłodszych Polaków od lat pokazują podobną prognozę – że procent dzieci w wieku 5-9 lat, mających wady mowy, wynosi od ponad 20% do ponad 40% populacji. Jak widać, jest to wciąż duży problem, z którym skutecznie są w stanie walczyć logopedzi. Beata Stasińska, neurologopeda, przyznaje jednak, że wygrana zależy od tego, jak aktywnie włączą się do współpracy ze specjalistą najbardziej zainteresowani – czyli dzieci i ich rodzice. 

Reklama

W ostatnich latach logopedzi są coraz milej widzianymi „gośćmi” w przedszkolach i szkołach – ponieważ taką konieczność zaczęli mocniej doceniać odpowiedzialni za działalność placówek edukacyjnych, czyli urzędy gminne i miejskie, oraz bezpośrednio kierujący jednostkami – dyrektorzy. Potwierdza to neurologopeda Beata Stasińska, mówiąc, że w zasadzie każda wrocławska i podwrocławska szkoła objęta jest opieką logopedyczną. To dobra wiadomość. Jest jednak i łyżka dziegciu w tym miodzie – czas, jaki przydziela się logopedom na szkolne terapie, tak by skutecznie pomogli wszystkim dzieciom jej wymagającym, jest niestety niewystarczający.

Beata Stasińska, jako „mobilny” logopeda wie o tym najlepiej, a zastajemy ją podczas zajęć w małej szkole w Wilczkowie (gm. Żurawina), której dyrektor poza jakąkolwiek dyskusją pozostawia kwestię celowości zatrudniania logopedy w swojej placówce. „To dziś niekwestionowany standard” – słyszymy od pani dyrektor.

I dowiadujemy się, dlaczego to takie ważne.

Wszystkie dzieci do diagnozy

Beata Stasińska potwierdza, że wszystkie dzieci danego przedszkola, zespołu szkolno-przedszkolnego czy szkoły (czasem też na poziomie gimnazjalnym) powinny być przez logopedę zdiagnozowane pod kątem mowy. Terapią zaś w pierwszym rzędzie należy objąć te, które jej najpilniej potrzebują. – Po badaniach przesiewowych w szkole w Wilczkowie okazało się, że 50% uczniów wymaga interwencji logopedy. Podobnie sytuacja wygląda we wrocławskich placówkach, a także we wszystkich polskich szkołach.

Zajęcia prowadzone przez Beatę Stasińską trwają godzinę – dla czteroosobowej grupy, która jest skompletowana pod kątem podobnych wad wymowy, czyli 15 minut na dziecko. Kilkugodzinne dyżury kilka razy tygodniowo być może więc są wystarczające, aby zaopiekować się wszystkimi „pacjentami”, ponieważ wilczkowska szkoła to raczej „kameralna” placówka (w sumie ok. 90 uczniów). A co jeśli wymagających pomocy logopedycznej jest naprawdę dużo, a na dodatek mają zróżnicowane problemy do przezwyciężenia?

– Wówczas informujemy rodziców, że pomocy powinni poszukać w poradni psychologiczno-pedagogicznej albo w gabinecie specjalisty, który podpisał kontrakt z NFZ-em – mówi Beata Stasińska.

Czy zapewniasz dziecku codzienną kąpiel słowną? Czym ona jest – wyjaśnia neurologopeda Beata Stasińska

Jak trafić do gabinetu logopedy

– Skierowanie do logopedy powinien wystawić lekarz pediatra, który ma najczęstszy kontakt z dzieckiem i wie, jakie ewentualne wady rozwojowe ma mały pacjent – mówi Beata Stasińska. – W przypadku zaś gdy terapii logopedycznej wymaga osoba dorosła, dostanie takie skierowanie od swojego lekarza rodzinnego – dodaje specjalistka i jednocześnie przyznaje, że trzeba się liczyć z długim oczekiwaniem na wizytę u logopedy „na fundusz”. Nie krócej trwa to też w poradniach psychologiczno-pedagogicznych.

Patyczki laryngologiczne to narzędzie pracy logopedy. Poza tym bardzo pomocne w terapii są piórka, rurki do napojów, balony, no i oczywiście małe lusterka/fot. wibratorylogopedyczne.pl

A jeżeli czas jednak nagli i niewskazane jest odkładanie terapii – nawet ze względów zdrowotnych? Pozostają prywatne gabinety logopedyczne, w których rzecz jasna trzeba za wizytę zapłacić. – Jest sporo takich miejsc – mówi Beata Stasińska. – Odpłatność, w zależności od tego, czy terapia trwa 30 minut czy godzinę, to wydatek rzędu 40-100 zł. Ale stawki zależą również od wieku dziecka. Im młodsze jest ono bowiem, tym jego możliwości koncentracji, skupienia się na ćwiczeniach są mniejsze – niższy jest więc koszt terapii. Od starszego dziecka można zaś wymagać więcej i na przykład łączyć terapię z pisaniem i czytaniem, za co rodzice muszą także więcej zapłacić.

Im wcześniej, tym lepiej  

Oczywiście im wcześniej rodzice, a także pediatrzy, zareagują na to, że dziecko ma problemy z wymową albo mową w ogóle, a specjalista zdiagnozuje tę wadę i podejmie systematyczną terapię, tym większe szanse na załagodzenie albo pozbycie się problemu.

Jakich wad można pozbyć się bez śladu? – Najszybciej likwiduje się wadliwą wymowę głosek z tzw. szeregu syczącego – s, z, c, dz, albo tzw. szeregu szumiącego – sz, ż, cz, dż, które dzieci zamieniają sobie na „łatwiejsze” – s, z, c, dz lub ś, ź, ć, dź – mówi Beata Stasińska. – W tych przypadkach, niewielkim, ale – podkreślam – systematycznym wysiłkiem, poprzez wskazanie właściwego miejsca artykulacji i utrwalanie tych głosek, dziecku można pomóc w pozbyciu się wady – dodaje logopeda.  

Wibrator logopedyczny – do usprawniania i ujędrniania narządów artykulacyjnych i wywoływania głoski r. Można nim wymasować język, policzki, wargi/fot. wibratorylogopedyczne.pl 

Terapia jednej głoski trwa około trzech miesięcy i jeśli jest kontynuowana w domu według zaleceń logopedy, to płynnie można przejść do „wyrównania” następnej itd. Jeśli wszystko idzie zgodnie z planem, a terapeuta ma dobry kontakt z dzieckiem i może liczyć na wsparcie ze strony jego rodziców – terapia odniesie zamierzony skutek. – To prawda, że rola opiekunów dziecka ma pierwszorzędne znaczenie – bez ich zaangażowania i systematyczności nie należy spodziewać się dobrych efektów – zaznacza Beata Stasińska.

Zaniedbanie nie opłaca się

Wiadomo, że wady złożone wymagają długiej pracy terapeutycznej, a „przoduje” tu terapia opóźnionego rozwoju mowy. Ponieważ, na przykład, jeśli dwulatek nie wypowiada żadnych słów, a trzylatek dopiero zaczyna to robić – interwencja logopedy może potrwać nawet lata.

Czym może grozić zaniedbanie wad wymowy? – Niektóre sprawiają, że mamy ciągle uchylone usta, a to prosta droga do powstania wad zgryzu. Język, który jest wypychany między zęby albo wychodzi na wargi, powoduje wykrzywianie się zębów. Oddychamy też wtedy przez usta, co sprzyja rozmaitym infekcjom – wyjaśnia Beata Stasińska.

Przypomina smoczek, a jest to tzw. płytka przedsionkowa – wykorzystywania w ćwiczeniach przez logopedów do usprawniania mięśnia okrężnego wargi, ale używa jej także ortodonci/fot. ldent.pl 

W przypadku najmłodszych tym fizycznym dolegliwościom mogą też towarzyszyć zahamowania emocjonalne, lęki, stresy – tak bowiem zachowują się dzieci mówiące niewyraźnie, świadome reakcji na swoje „ułomności” na przykład ze strony szkolnych kolegów. A ci nierzadko w bardzo brzydki sposób potrafią dać się we znaki. A stąd już tylko krok do zrodzenia się niechęci do przedszkola czy szkoły w ogóle. Warto o tym pamiętać, gdy mówimy swojemu dziecku – zresztą zgodnie z prawdą, że kochamy jej mimo wszystko i że nie powinno przejmować się zgryźliwościami… i czym prędzej poprosić o skierowanie do logopedy.

wideo: Arek Cichosz

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl