Imany nie przyjechała do Wrocławia z dużym składem muzyków, na scenie towarzyszył jej wyłącznie gitarzysta – i może cała magia wczorajszego koncertu wynikała właśnie z jego zamierzonej kameralności. Dyskretne światła, widownia tonąca w mroku, a na scenie kobieta o fascynującym głosie i równie fascynującej urodzie. To nie mogło nie zadziałać. I choć na uroki twórczości Imany bardziej podatne są panie, panowie – na koncerty tego typu wykonawczyń zazwyczaj siłą lub podstępem wyciągani z domu przez swoje wsłuchane w audycje Marcina Kydryńskiego partnerki – chyba też dali się oczarować, i to nie tylko powierzchownością artystki. W końcu nikt nie jest aż tak zblazowany, żeby oprzeć się piosenkom Nadii Mladjao.
Prawie cały debiut
Imany nie ma dużego dorobku płytowego (jej dyskografia to wciąż tylko dwie płyty – „The Shape Of A Broken Heart” i zawierający piosenki z filmu krążek „Sous le jupes des filles”), siłą rzeczy w setliście jej koncertu znalazł się niemal cały materiał z debiutu. Nie usłyszeliśmy tylko „Where Have You Been”, „Grey Monday”, „Pray For Help” i „I've Gotta Go”. Reszta była. Imany zaśpiewała poza tym kilka nowych piosenek, z albumu, który ma się wkrótce ukazać, a także błyskotliwą wersję hitu „Mercedes Benz” znanego z wykonania Janis Joplin. Wykonała też – choć już na bis – klasyczny song „Wherever I Lay My Hat (That's My Home)” Marvina Gay'a. Starsze piosenki w tych odchudzonych aranżacjach zabrzmiały świetnie, nowe kompozycje mogły z kolei budzić uzasadnioną nadzieję na to, że Imany zdyskontuje sukces swojej pierwszej płyty.
Doskonała atmosfera
Piosenki i ich wykonanie to jedno, atmosfera koncertu to drugie. A ta była naprawdę doskonała. Imany potrafi i lubi rozmawiać ze swoją publicznością, często więc żartowała i zachęcała ludzi do czynnego udziału w swoim występie. Bo niestety parę pierwszych numerów publika jakby przespała, zatopiona w miękkich fotelach i najpewniej nieco onieśmielona pięknym wnętrzem Sali Audytoryjnej WCK. Potem jednak było już tak jak powinno być – z kulminacją zabawy przy efektownym „Please And Change”. Półtorej godziny tym razem musiało wystarczyć. Może następnym razem (niekoniecznie w tym samym miejscu...) będzie i więcej – i jeszcze lepiej.
Imany wystąpiła 21 kwietnia we Wrocławiu.