Telefon do Davida Gilmoura
Szczupły, chłopięcy, ruchliwy i z typowo brytyjskim poczuciem humoru. Ian Emes sam montował prace w Galerii Miejskiej i doglądał przygotowań przed czwartkowym wernisażem. Kiedy pytam, czy zadzwonił do Davida Gilmoura (jest we Wrocławiu już od środy, w sobotę zagra koncert w ramach ESK 2016) odpowiada, że powiadomił menadżerów, ale wie, że gitarzysta jest wyjątkowo zajęty. – Nie oczekuję, że będzie myślał o czymś innym niż jego koncert, podobnie jak ja nie myślę teraz o niczym innym niż moja wystawa – uśmiecha się Emes.
Ian Emes przed szkicami do animacji „French Windows” do piosenki Pink Floydów/fot. Tomasz Walków

Wykład i spotkanie z twórcą pierwszych animacji PINK FLOYD
Wykład / Spotkania / ESK Galeria Miejska
Jest jednak spora szansa, że poinformowany Gilmour jednak do Galerii Miejskiej zajrzy. Tak, jak zrobił to kilka lat temu w Londynie, kiedy Emes miał wystawę w Unit 24 Gallery nieopodal snobistycznej Tate Modern. – Zauważyłam, że ta prezentacja sprawiła Davidowi Gilmourowi wielką przyjemność, zwłaszcza, że Panowie mają do dziś świetne relacje, a prace Iana to część ciekawej współpracy artystycznej, która ich niegdyś łączyła – opowiada kuratorka Anna Cerelczak, która organizowała obydwie wystawy – w 2012 roku w Londynie i teraz we Wrocławiu. Zbieżność daty wernisażu z datą koncertu nie jest zbiegiem okoliczności. – Pomyślałam, by przenieść do Galerii Miejskiej przynajmniej część tamtej wystawy, a planowany występ Davida Gilmoura przyspieszył decyzję – opowiada Anna Cerelczak.
Z miłości do Pink Floydów
Kuratorka poznała Iana Emesa przez wspólnych znajomych. – Sama także interesuję się Pink Floydami i fotografuję architekturę, więc wiele tematów prac Emesa było mi bliskich – przyznaje. I zwraca uwagę, że wybrała prace artysty od lat 70. do czasów obecnych. Z jednym zastrzeżeniem.
– Zależało mi, by z bogatej kolekcji Iana wyselekcjonować te prace, które mają związek z muzyką – mówi Anna Cerelczak. Stąd rysunki do słynnej animacji „French Windows” do piosenki „One of these Days” Pink Floydów z pierwszej połowy lat 70. do trójkąta (akryl na płótnie) jako żywo przywodzącego na myśl okładkę albumu „Dark Side of the Moon”.
Duch Pink Floydów jest obecny w wielu dziełach Emesa. Nic w tym dziwnego. To właśnie dzięki Floydom młody 21-letni student świeżo otwartego wydziału animacji z Birmingham zrealizował swoją pierwszą animację „French Windows”, choć o Floydach usłyszał po raz pierwszy na imprezie.
– Był tam jeden facet imieniem Keith, który popalał sporo trawy i powiedział mi: Ian, musisz tego posłuchać, a miał na myśli płytę „Meddle” Pink Floydów – opowiada Emes. – Podstawową rzeczą, która odróżniała ich muzykę od utworów innych zespołów było wyczucie przestrzeni, użycie dźwięku jako krajobrazu, za sprawą którego możesz poczuć przestrzeń – wyjaśnia artysta. Z poszanowaniem przestrzeni zaprojektował swój pierwszy animowany film „French Windows”. Kiedy pokazała go BBC program, szczęśliwie dla Emesa, oglądał Richard Wright z Pink Floydów. – Odezwali się, potem obejrzeli mój film na ekranie i pamiętam, że David Gilmour siedział w kinie obok mnie i bębnił palcami w podłokietnik – wspomina Ian Emes. Praca się jednak zespołowi spodobała.
McCartney zamawia animację
I to do tego stopnia, że przez kolejne lata artysta zyskał klientelę z pierwszej półki. Robił animację m.in. do piosenek na albumie „Dark Side of the Moon”,
a dzięki renomie, jaką zyskał zainteresowali się nim także inni wykonawcy. Dla Paula i Lindy McCartney’ów zrealizował specjalny film do piosenki „Oriental Nightfish”, była też praca przy animacji dla grupy Duran Duran, czy Mike'a Oldfielda.
Na wystawie, oprócz rysunków i obrazów obejrzymy także projekcje, głównie filmów – starszych i nowszych animacji (także z 2012 i 2014 roku). – To wystawa - zderzenie ruchomych obrazów z nieruchomymi, geometrycznych kształtów i koloru, który Ian uwielbia – zaznacza kuratorka „On The Run” Anna Cerelczak.
Wystawa w Galerii Miejskiej (ul. Kiełbaśnicza 28) potrwa od 23 czerwca do 29 lipca.