Wolontariusze znaleźli Borysa kilka dni temu, wcześnie rano, gdy po całonocnym dyżurze zamierzali już wrócić domu. Był zamknięty w należącym do azylu (i zabranym z podwórka bez niczyjej wiedzy) plastikowym transporterze „zapieczętowanym” kamieniami.
Osoba, która go zostawiła, dołączyła list (po angielsku, bo jest z USA), w którym wyjaśnia, że pies jest agresywny, nieprzewidywalny i nie można go było zostawić samego. I że jest jej przykro.
Noc w kontenerze
Z nagrania z kamer wynika, że pies został zostawiony dziesięć minut przed północą, a więc spędził w zamknięciu wiele godzin. I mógłby tak tkwić jeszcze kilka kolejnych, gdyby nie to, że rano do azylu dotarł SMS w jego sprawie.
Pierwszy raz się spotkałam z takim sposobem oddania adoptowanego wcześniej psa. Zgodnie z umową adopcyjną zwierzę zawsze może do nas wrócić, a nawet powinno, jeśli nowi właściciele nie mogą sobie z nim dać rady albo przydarza im się coś, co uniemożliwia opiekę. Ale nie można robić tego w taki sposób, zwłaszcza że nowy właściciel podpisał z nami umowę, w której zobowiązał się, że nie porzuci swojego podopiecznego ani bez naszej wiedzy nie odda go osobom trzecim.Katarzyna Szakowska z Ekostraży
„Wystarczyło dać nam znać”
„Tak, Borys ugryzł. Tak, to jest problem. Dlatego już wcześniej, po zgłoszeniu nam incydentu ugryzienia, nasze wolontariuszki poinformowały właściciela o możliwości współpracy z behawiorystą, ale także o możliwości oddania nam psa po umówieniu się – wszak nasz azyl nie jest z gumy. Wystarczyło tylko dać znać, przygotowalibyśmy dla niego miejsce” – napisała na swoim profilu na Facebooku Ekostraż.
„Jesteśmy wściekli”
Wolontariusze nie ukrywają, że sposób, w jaki oddano Borysa, bardzo ich poruszył i dali temu wyraz w mediach społecznościowych.
„Jesteśmy w szoku... nie! Poprawka! Jesteśmy wściekli, że nikt nie próbował z nami skontaktować się, przekazać Boryska w sposób cywilizowany! Serio, tak oddaje się „nieudanego” członka rodziny? Tak trudno było zapukać do drzwi i zawołać wolontariuszy? Zabrakło odwagi? Czy rozumu? Na pewno zabrakło empatii i czułości dla Borysa. Nie chcemy takich domów – wstydźcie się!”