Najważniejsze informacje (kliknij, aby przejść)
„Zawsze mówimy, że nic nas już nie zdziwi, ale dzisiejsza interwencja z ok. 21:00 jednak nas zdziwiła. Odebraliśmy nową podopieczną, która została porzucona w... oknie życia – napisało wczoraj w swoich mediach społecznościowych wrocławskie Schronisko dla Bezdomnych Zwierząt.
Nigdy wcześniej nic takiego się nie wydarzyło
Jeszcze bardziej zdziwione musiały być siostry boromeuszki, które od 15 lat opiekują się niemowlętami pozostawionymi w oknie życia przy ul. Rydygiera 22-28 we Wrocławiu, w budynku Kongregacji Sióstr Miłosierdzia św. Karola Boromeusza.
Okno życia jest – jak czytamy na stronie fundacji Evangelium Vitae, która je prowadzi – alternatywą dla matek, które nie mogą wychować swego dziecka i urodziły je w tajemnicy przed rodziną i bliskimi.
Przez wszystkie te lata pozostawiono w nim łącznie 22 maleństwa, jednak nigdy wcześniej nie trafiło tam zwierzę.
Zakonnice powiadomiły o niecodziennym znalezisku policję, a policja schronisko.
Czy powinny istnieć okna życia dla zwierząt?
Pod zamieszczonym przez schronisko postem zawrzało. Komentujący dyskutowali m.in. o tym, że podrzucenie psa do okna życia, nawet jeśli to okno jest przeznaczone dla ludzi, to lepsza opcja niż pozostawienie go gdzieś na pastwę losu. „Okno powinno ratować i uratowało” – napisała jedna z internautek. „Może pora na okna życia dla zwierząt” – podkreślała inna.
Do sprawy okna życia dla zwierząt odniosło się także schronisko: „Takie miejsca powstawały, natomiast my nie jesteśmy nimi bardzo zachwyceni, ponieważ nie dają możliwości poznania historii zwierzęcia i dają pewne przyzwolenie na lekkość ich oddania. Równocześnie człowiek anonimowo oddający może następnie wziąć inne zwierzę, bo nawet nie poczuje ciężaru rozmowy związanego z oddaniem poprzedniego” – poinformowała placówka.