wroclaw.pl strona główna Kulturalny Wrocław – najświeższe wiadomości o kulturze Kultura - strona główna

Infolinia 71 777 7777

9°C Pogoda we Wrocławiu
Ikona powietrza

Jakość powietrza: umiarkowana

Dane z godz. 18:31

wroclaw.pl strona główna
Reklama
  1. wroclaw.pl
  2. Kultura
  3. Aktualności
  4. Thanks, Eryk! - w drodze na Gitarowy Rekord Guinnessa

- Czy przyjadę w czwartek do Wrocławia? No jasne. Tym bardziej, że nigdy jeszcze na Gitarowym Rekordzie Guinnessa nie byłem. Jakoś się nie złożyło. A może teraz moja gitara będzie tą, która „przeważy szalę” i to dzięki niej uda się pobić rekord sprzed dwóch lat? – śmieje się 17-letni Eryk Woźniak z Kłodzka.

Reklama

I zaraz deklaruje, że imprezę organizowaną od ponad dekady przez Leszka Cichońskiego traktuje z całym należnym jej szacunkiem. – Trzeba wykorzystywać każdą okazję do popularyzowania gry na gitarze – mówi. – Większość moich rówieśników słucha muzyki tworzonej na komputerze. A przecież żaden komputer nie zastąpi żywego człowieka i gitary.

Gitarowy Rekord Guinnessa we Wrocławiu na Rynku

Eryk jest jednym z tych młodych ludzi, których talent i pracowitość pozwalają mieć nadzieję, że żywa gitarowa muzyka nie umrze nigdy. Jego warsztat pracy to Stratocaster firmowany przez markę Squier (powiedzmy, że to prawie Fender), 15-watowy wzmacniacz Fender Frontman i multiefekt Zoom G7. Taki zestaw na razie mu wystarcza. – Od jakiegoś czasu gram solo, ale przez półtora roku tworzyłem wraz z kolegami z klasy zespół Falling Rocks. Mieliśmy parę koncertów, wystąpiliśmy w Kłodzkim Ośrodku Kultury, w knajpie Cynamonowa oraz w szkole – wylicza Eryk. – Uprawialiśmy coś, co nazwałbym soft rockiem. No, ale jakoś ten nasz band umarł. Na szczęście nie nagle, ale po prostu śmiercią naturalną. Teraz sam jestem sobie sterem i okrętem.

Jako samodzielny „podmiot wykonawczy” Eryk Woźniak wystąpił w eliminacjach do programu „X Factor” (zaśpiewał i zagrał piosenkę „Kids” z repertuaru MGMT), usłyszał od jury, że przeszedł dalej, miał czekać na dalsze informacje, ale – o dziwo! – nikt się już z nim nie skontaktował. Zamiast dociekać, czy zaszła jakaś pomyłka, robić awantury i słać do telewizji gniewne maile, Eryk zapowiada po prostu, że następnym razem z pewnością wypadnie tak dobrze, że nikt o nim nie zapomni. Tymczasem chce doskonalić swoje umiejętności. Gra przecież nie tylko na „elektryku”, ale i na gitarze klasycznej. – Chodzę do trzeciej klasy szkoły muzycznej pierwszego stopnia – mówi. – W szkole gram rzeczy klasyczne, albo w najlepszym wypadku utwory z pogranicza klasyki i muzyki rozrywkowej, w domu przede wszystkim rocka. Przebywam na zmianę w dwóch różnych muzycznych światach. Na pewno mi to jednak nie zaszkodzi.

Pytany o swojego gitarowego idola odpowiada bez wahania: John Frusciante. Uwielbia Red Hot Chili Peppers, Foo Fighters i System Of A Down, a także... Toma Odella. Gdy zerka na program tegorocznej „porekordowej” imprezy na Wyspie Słodowej, w pierwszej chwili wybucha śmiechem. – No cóż, podobno Arka Noego i Luxtorpeda mają identyczny skład, nie licząc dzieci, więc nie ma się co dziwić – mityguje się przytomnie. – Uriah Heep? Niestety nie znam. Animalsi? To ci od „The House Of The Rising Sun”? Ten kawałek to absolutna podstawa. Każdy gitarzysta od niego zaczynał. A Steve Vai? Ech... Geniusz. I tyle, bo co tu więcej powiedzieć?

Po chwili namysłu Eryk dodaje, że nie lubi gitarowych wymiataczy. Twierdzi, że w muzyce nie chodzi o technikę, ale przede wszystkim o emocje. Steve Vai, choć w zasadzie „wymiatacz”, ma jednak niesamowity i imponujący dorobek, a technika nie jest dla niego wartością samą w sobie. – To mistrz. I nawet jeśli moja obecność na wrocławskim rynku nic nie zmieni, a rekord nie zostanie pobity, na pewno nie wrócę z Wrocławia rozczarowany – deklaruje Eryk. – Zobaczę legendę gitary w akcji, poznam nową – albo nową-starą – muzykę i nowych ludzi. Może coś z tego wyjazdu wyniknie? Kto wie?

Redakcja trzyma kciuki za Eryka i jego przyszłą karierę, pozdrawia wiosłowych z Kłodzka i z całej Polski, a tymczasem sama odkurza dawno nieużywane instrumenty i zabiera się za ćwiczenia. „Hey, Joe” to C, G, D, A, E, tak? Jeśli G złapiemy oszukańczo jednym palcem na cienkiej strunie E, to jakoś damy radę.

„Little Wing” już sobie jednak odpuścimy.

Przemek Jurek

Bądź na bieżąco z Wrocławiem!

Kliknij „obserwuj”, aby wiedzieć, co dzieje się we Wrocławiu. Najciekawsze wiadomości z www.wroclaw.pl znajdziesz w Google News!

Reklama
Powrót na portal wroclaw.pl